ucieczka odbyła się banalnie: przez okno.
za to poszukiwania były moim zdaniem nad wyraz słbe, bo właściwie to ja ich znalazłam. poświęciłam na to mnóstwo czasu.
zaangażowanych było wiele osób: Izabela, Ktosia, Candy(bardzo!), osoby z SHKR-u, 2 super miłe osoby z Dziennika Bałtyckiego miła pani z Wyborczej, pół mojej rodziny. łącznie w odnalezieniu domu Bubu - ba tak ma na imię naprawdę wzięło ponad 10 osób.
mam nadzieję, że ludzie wezmą to sobie do serca, bo palnęłam im takie przemówienia, że ...
ale chyba miałam prawo.
a dowody.... poza bardzo szczegółowym opisem kota, którego nie podałam w prasie największym i niezbitym dowodem było nieludzkie AAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAA
jakie wydał z siebie Bubu jak usłyszał głos pana.
i mimo niefrasobliwości ludzi uważam że powrót do domu był najlepszym wyjściem, a opiekunowie dostali solidną nauczkę.
Bubu chyba tez nie prędko do okna podejdzie
jeszcze raz wszystkim dziękuję.
acha. kot nie ma rodowodu
niektórzy ludzie mają większe szczęście niż sobie zaslugują