No i mam problem . TŻ wyjechał na parę dni zostały się dwa koty do miziania i .......nie nadążam - a ścislej jeden u mnie na kolanach drugi przychodzi pogadać - więc go zapraszam o pierwszy się obraża i zeskakuje!!!!!!!! W koło macieju łoooooooo matko co robic co robic?:))
sama mi się odpowiedź przed chwilą naunęłą - po rozlicznych ekwilibrystycznych pozycjach - zostac boginią Kali z wiloma ....członkami przeznaczonymi tylki li i wyłączie do miziania kocisków
upssssss zawstydzonam poczułam się i słusznie:)))))) ale..... podjęłam próbę upchania dwójki na kolanach i ...w sukurs przyszedł mi brat paweł ( ukochany wujek bo zamopina chować żarełko przez co można na przykład pól puchy wciąc na jedno posiedzenie) Brat paweł jest dyzurnym od kotków w mojej rodzinie - kiedy ktoś wyjeżdża on zostaje i z moim i z trzema mojej siostry ) a sam jest szczesliwym posiadaczem psa, koszatniczek i szynszyla
No właśnie, zawsze się zastanawiałam, jak to jest u osób, które mają po cztery i więcej kotów? Jak wygląda ich głaskanie? Czy koty nie biją się o to między sobą? Jak to rozwiązać?
Pozadrawiam!