Strona 1 z 12

Zombik- bialaczka ? / odszedl [`]

PostNapisane: Nie sie 03, 2008 19:51
przez lidiya
Jest takie miejsce w Toruniu, gdzie przez cmenatrz przechodzi bardzo duzo osob.
Kazdy spieszy sie tamtedy z pracy do domu, albo z targu, ktory jest zaraz za cmentarzem, albo odwiedzic groby bliskich. W kazdym razie wlasnie ta droga najszybciej mozna dostac sie na osiedle po drugiej stronie cmenatrza. Ruch jak w centrum.

Czyz to nie jest najlepsze miejsce aby stanac w glownej bramie i wpadac ludziom pod nogi ?
To najlepsze miejsce aby pokazac , ze muchy zaczynaja juz skladac jaja w futerku, ze ciezko juz utrzymac sie na nogach z wyczerpania, ze nic nie widac przez zalane ropa oczy i, ze nie da sie jesc ani oddychac z zalanym ropa nosem...
Kazdy glupi przeciez to zauwazy, prawda? No bo jak mozna nie zauwazyc , ze stercza z kota same kosci i, ze futro ktore powinno byc czarne jest rdzawe???

A w ogole to najlepiej zataczajac sie ocierac o ludzkie nogi. Wtedy na pewno sie ktos zatrzyma!!!!

NIESTETY! To nie jest takie proste...

Zombi wlasnie tak blagal o litosc 3 dni...
w upale...

i max to, co moglo go spotkac to spodeczek z woda i kawalek kielbasy...

Akurat traf chcial, ze wlasnie tamtedy, wraz z tabunami innych ludzi spieszyla sie moja bratowa. Gdy do mnie dzwonila slyszalam dobre rady przechodniow ("Paniiii! Pani go nie dotyka bo sie pani zarazisz!" , "Uspic, uspic" ).

Pojechalismy, zapakowalismy i do weta...
I mysli co zrobic???
Uspic?
Walczyc?
ale gdzie???

nie bylo gdzie... nie bylo.

Wstawilismy klatke wystawowa do piwnicy w bloku mojej mamy.

Wet stwierdzil to co bylo widac golym okiem.
Mega koci katar, silne odwodnienie, wyczerpanie, wychudzenie ( dorosly kocur, waga 2 kg), na calym ciele jaja much (kot wygladal jakby powklejal mu sie w futro zwirek).
Antybiotyki, kroplowka, zalecenie wyczesania i porzdanego spsikania frontlinem.

Pojechalam z nim do Agn. Spanikowalam , nie wiedzialam jak sie za to zabrac.
Smrod od kota niemilosierny...

ALE....

wszystko umazane smierdzoca ropa, bo o wszsytko i wszsytkich ocieral sie i lasil i mruczando na calego...
Bo w koncu sie udalo, bo juz nie bedzie musial walczyc o zycie sam.

Tylko czy nam sie uda???

Panicznie boje sie tych jaj much. Juz kiedys larwy zjadly nam na zywca pol kota...

Dzis dostal druga kroplowke, nawet sam zjadl i pil.
Wiec moze bedzie kiedys kocim labedziem?

Obrazek
Obrazek
Obrazek
Obrazek
Obrazek

Re: blagac o litosc... trudna rzecz...

PostNapisane: Nie sie 03, 2008 19:54
przez pixie65
lidiya pisze:Wiec moze bedzie kiedys kocim labedziem?

Obrazek

Będzie.
Teraz już musi się udać :ok: :ok: :ok: :ok: :ok:

PostNapisane: Nie sie 03, 2008 19:55
przez KOTEK1988
trzymam kciuki

PostNapisane: Nie sie 03, 2008 19:55
przez Mereth
:cry:

Jakie biedactwo :cry:

Trzymam kciuki za Ciebie koteńku, nie daj się...teraz będzie lepiej, zobaczysz.

Jutro postaram się zrobić dla Was bazarek.

PostNapisane: Nie sie 03, 2008 19:57
przez BarbAnn
uda sie
zobaczysz
uda

PostNapisane: Nie sie 03, 2008 20:00
przez kristinbb
Kto takiego pięknego kota tak załatwił, gołym okiem widać ,
że to jest piękny kot... :roll: :roll:

PostNapisane: Nie sie 03, 2008 20:02
przez mokkunia
musi się udać :ok:

biedny, biedy kot :(

PostNapisane: Nie sie 03, 2008 20:03
przez Agn
Jakoś mamy szczęście [???] do takich kotów.
Zombi ma charakter jak Dziurak. Zagłaskałby człowieka, zaprzytulał tym śmierdzącym, upaćkanym ropą pyskiem.

Na jego chudości można nauczyć się metody palpacyjnego wykrywania narządów. Wszystko można wyczuć: nerki [powiększone], wątrobę, jelita. Jakby był niesterylizowaną kocicą zdołałabym wyczuć macicę. :?

Dzielnie zniósł szarpanie grzebieniem w mojej wannie. Bez przekonania bronił tylko okolic tyłka i przednich łap, które od wycierania zaropiałych oczu i nosa, ma całe uwalane ropą.
Równie dzielna była Lida, kiedy na zmianę ze mną trzymała i wyczesywała to kocie Zombi.

I cały czas mruczał...

PostNapisane: Nie sie 03, 2008 20:08
przez Paluszek
Lidyia, chylę czoła... Powodzenia, kocie :ok:

PostNapisane: Nie sie 03, 2008 20:11
przez Jowita
trzymaj się biedaku...

PostNapisane: Nie sie 03, 2008 20:15
przez ryśka
Dziewczyny :king:

PostNapisane: Nie sie 03, 2008 20:20
przez Jowita
A ja nigdy nie pojmę, jak można minąć takie biedactwo i je tak zostawić. Jak można pójść na grób i się modlić - uważać się za człowieka, żyjącego zgodnie z nauką Jezusa. Jak można patrzeć sobie w ryj w lustrze i się dobrze czuć...

PostNapisane: Nie sie 03, 2008 20:21
przez zielona.ona
Ryczeć mi sie chce i jak czytam takie historie - jak czytam że wiekszosc "ludzi" ma w nosie takie nieszczescia to nie wiem co powiedziec.
Bo tu nawet miechem rzucic - to za mało.
:evil:
Walczcie - ja mysle ze warto

ps. co do tych much - nie mozna usunac? (albo czegos nie zrozumiałam )

PostNapisane: Nie sie 03, 2008 20:26
przez ryśka
Jowita pisze:A ja nigdy nie pojmę, jak można minąć takie biedactwo i je tak zostawić. Jak można pójść na grób i się modlić - uważać się za człowieka, żyjącego zgodnie z nauką Jezusa. Jak można patrzeć sobie w ryj w lustrze i się dobrze czuć...

Nasz Fil jest z cmentarza. Znalazłam go 1 listopada. Był bliski śmierci głodowej, miał zapalenie płuc, gluty i rozszczep podniebienia. Chodził między ludźmi i bezgłośnie otwierał pyszczek prosząc o pomoc.
Staram się myśleć, że to jakaś dziura w sercu nie pozwala niektórym ludziom rozumieć i reagować. Inaczej trudno byłoby lubić ludzi.
Bardziej boli, kiedy obojętni pozostają Ci, których "dziurą" trudno wytłumaczyć - ludzie, którzy sami mają w domu koty. A tak przecież jest często. Myślę, że to nie ma za wiele wspólnego z religią.

PostNapisane: Nie sie 03, 2008 20:46
przez Jowita
ryśka pisze:
Jowita pisze:A ja nigdy nie pojmę, jak można minąć takie biedactwo i je tak zostawić. Jak można pójść na grób i się modlić - uważać się za człowieka, żyjącego zgodnie z nauką Jezusa. Jak można patrzeć sobie w ryj w lustrze i się dobrze czuć...

Nasz Fil jest z cmentarza. Znalazłam go 1 listopada. Był bliski śmierci głodowej, miał zapalenie płuc, gluty i rozszczep podniebienia. Chodził między ludźmi i bezgłośnie otwierał pyszczek prosząc o pomoc.
Staram się myśleć, że to jakaś dziura w sercu nie pozwala niektórym ludziom rozumieć i reagować. Inaczej trudno byłoby lubić ludzi.
Bardziej boli, kiedy obojętni pozostają Ci, których "dziurą" trudno wytłumaczyć - ludzie, którzy sami mają w domu koty. A tak przecież jest często. Myślę, że to nie ma za wiele wspólnego z religią.


Strusia polityka - skoro nie widzę problemu, to go nie ma.
Boli to, że tych "dziurawych" jest tak wielu...