Kazdy spieszy sie tamtedy z pracy do domu, albo z targu, ktory jest zaraz za cmentarzem, albo odwiedzic groby bliskich. W kazdym razie wlasnie ta droga najszybciej mozna dostac sie na osiedle po drugiej stronie cmenatrza. Ruch jak w centrum.
Czyz to nie jest najlepsze miejsce aby stanac w glownej bramie i wpadac ludziom pod nogi ?
To najlepsze miejsce aby pokazac , ze muchy zaczynaja juz skladac jaja w futerku, ze ciezko juz utrzymac sie na nogach z wyczerpania, ze nic nie widac przez zalane ropa oczy i, ze nie da sie jesc ani oddychac z zalanym ropa nosem...
Kazdy glupi przeciez to zauwazy, prawda? No bo jak mozna nie zauwazyc , ze stercza z kota same kosci i, ze futro ktore powinno byc czarne jest rdzawe???
A w ogole to najlepiej zataczajac sie ocierac o ludzkie nogi. Wtedy na pewno sie ktos zatrzyma!!!!
NIESTETY! To nie jest takie proste...
Zombi wlasnie tak blagal o litosc 3 dni...
w upale...
i max to, co moglo go spotkac to spodeczek z woda i kawalek kielbasy...
Akurat traf chcial, ze wlasnie tamtedy, wraz z tabunami innych ludzi spieszyla sie moja bratowa. Gdy do mnie dzwonila slyszalam dobre rady przechodniow ("Paniiii! Pani go nie dotyka bo sie pani zarazisz!" , "Uspic, uspic" ).
Pojechalismy, zapakowalismy i do weta...
I mysli co zrobic???
Uspic?
Walczyc?
ale gdzie???
nie bylo gdzie... nie bylo.
Wstawilismy klatke wystawowa do piwnicy w bloku mojej mamy.
Wet stwierdzil to co bylo widac golym okiem.
Mega koci katar, silne odwodnienie, wyczerpanie, wychudzenie ( dorosly kocur, waga 2 kg), na calym ciele jaja much (kot wygladal jakby powklejal mu sie w futro zwirek).
Antybiotyki, kroplowka, zalecenie wyczesania i porzdanego spsikania frontlinem.
Pojechalam z nim do Agn. Spanikowalam , nie wiedzialam jak sie za to zabrac.
Smrod od kota niemilosierny...
ALE....
wszystko umazane smierdzoca ropa, bo o wszsytko i wszsytkich ocieral sie i lasil i mruczando na calego...
Bo w koncu sie udalo, bo juz nie bedzie musial walczyc o zycie sam.
Tylko czy nam sie uda???
Panicznie boje sie tych jaj much. Juz kiedys larwy zjadly nam na zywca pol kota...
Dzis dostal druga kroplowke, nawet sam zjadl i pil.
Wiec moze bedzie kiedys kocim labedziem?




