głupia miłość

Kocie pogawędki

Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy

Post » Śro lip 23, 2003 20:45 głupia miłość

Ojoj, koteczek.. ja tez z kotkiem, właściwie z kotką... tak wenflon... miała wypadek biedaczka...złamane biodro, jest po operacji... och! Jak ja kocham zwierzęta... bardzo kocham... mąż ma psa ale ja bardziej kocham koty... tak, bardzo kocham koty... tak wychodzą na zewnątrz.... im u nas jest bardzo dobrze.. nie , nie na ulicy, na podwórko... no tak, tam tez jeżdżą samochody... tak je kocham... nawet z nami śpią w łóżku...nie powinny wychodzić?... im tam jest dobrze, na ptaszki polują... ta kotka to mojej córki, matka była moja a to jej córeczka i ta matka kiedyś wyszła i nie wróciła... ja tak kocham te koty... tak, a miałam kiedyś takiego pięknego długowłosego, śliczny był... ktoś nam go ukradł... wyobraża pani sobie.. któregoś dnia po prostu go nie było.. ludzie zazdroszczą...ma pani rację, może jakby nie wychodził.. ale im jest u nas tak dobrze.. biegają sobie... a ja już jedną taką operację przeszłam...tak, złamane biodro, już wiem co trzeba wtedy robić.. tak, też wpadł pod samochód... ale to był kocur, piękny...ja tak kocham zwierzęta.. one mają u nas lepiej niż my czasami... same smakołyki jedzą... my takiego jednego co tylko je i śpi... wyobraża sobie pani? Waży już 10kg.. niesamowite... ja tak kocham zwierzęta... tak, wiem, jest otłuszczony... serce? Wątroba? Nie.. jemu jest u nas dobrze... nie wyobrażam sobie życia bez kotów... zawsze je będę miała... im jest u nas tak dobrze

Tak mniej więcej wyglądała moja rozmowa z jedną panią spotkaną w lecznicy

Dodam tylko, że zza drzwi usłyszałam jeszcze strzępek rozmowy z wetem... wie, pan, ona właściwie już się dobrze czuje, tylko ten wenflon... myśli pan, że mogę ja na dwór z tym wenflonem na trochę wypuścić ? ona tak lubi biegać po podwórku... a ją tak kocham...

Nic dodać, nic ująć

graga

 
Posty: 1138
Od: Wto paź 15, 2002 13:52
Lokalizacja: Warszawa-Targówek

Post » Śro lip 23, 2003 20:50

:evil: :twisted: Ręce mi opadły... Ale niestety, rzeczywistosc tak skrzeczy.
[url=http://www.TickerFactory.com/]
Obrazek
[/url]

lady_in_blue

 
Posty: 6164
Od: Pon kwi 22, 2002 10:35
Lokalizacja: Wola

Post » Śro lip 23, 2003 20:51

Jedni ludzie nie chca zabierać kotu wolności i wypuszczają go na dwór, inni pilnie trzymają go w domku, gdzie jest bezpieczny, ale i niewoli. Co jest lepsze? Przyznam się, że nie wiem co, ja mam kota wyłącznie domowego, ale czasem mi jest smutno, że go ograniczam. Głupota? Może, ale tak czuję.
ObrazekObrazekObrazek

Agness

 
Posty: 1041
Od: Czw lip 17, 2003 13:55
Lokalizacja: Zielona Góra

Post » Śro lip 23, 2003 20:55

Agness, wolność? Niewola? O czym Ty piszesz? Oczywiście, że trzymanie kotaw domu li i jedynie jest ograniczeniem jego wloności, ale nie niewolą. Ale czynimy to zazwyczaj nie dla siebie i swojj wygody, ale dla bezpieczeństwa tych kotów. I mam dziwne wrażenie, że większośc z nich to rozumie. I ma zaufanie do człowieka. Eeeh, i nasuwa mi się cały elaborat...ale jeszcze nie tym razem. Prosto - nie czuję, żebym swoje koty niewoliła. Ale czasami mogłyby pobiegac. No to je zabieram na spacer.
[url=http://www.TickerFactory.com/]
Obrazek
[/url]

lady_in_blue

 
Posty: 6164
Od: Pon kwi 22, 2002 10:35
Lokalizacja: Wola

Post » Śro lip 23, 2003 20:58

Aha, jeszcze raz zerknłęam na tytuł wątku, graga ujeła istotę rzeczy. Trzeba odróżnić między miłością przyzwalającą na wszystko co robi druga strona i miłoscią mądrą, odpowiedzialną, podejmująca odpowiedzialność za drugą stronę. Jak pisał Saint-Exupery, jesteśmy odpowiedzialni za to, co oswoiliśmy. I o to chodzi w naszej miości do zwierząt, które wzielismy pod opiekę.
[url=http://www.TickerFactory.com/]
Obrazek
[/url]

lady_in_blue

 
Posty: 6164
Od: Pon kwi 22, 2002 10:35
Lokalizacja: Wola

Post » Śro lip 23, 2003 21:05

W stu procentach podpisuje się pod tym, co napisałaś Anno.
A.

agal

 
Posty: 4967
Od: Pon lut 03, 2003 17:48
Lokalizacja: Warszawa

Post » Śro lip 23, 2003 21:28

Skąd ja znam takie rozmowy :evil: :evil: Jak kastrowaliśmy Hackera, to sie taka starsza pani napatoczyła (akurat wet zabierał śpiacego już Hackera do zabiegowego). No i było: "jaki śliczny koteczek, a nie żal państwu kastrowac? To co, że nie wystawiany, a po co mu licencja? Z jakąs dziką kotką miałby takie piękne kocięta... Na pewno by się chętni na nie znaleźli... Jakie choroby, o czym pani mówi? Koty nie przekazują sobie chorób w TEN sposób! No, ja też miałam kotkę rasową, burmańską, ale mi pod samochód wpadła..." I dalej w tym duchu. Dobrze, że po 15 minutach było po już po Hackerowych jajkach i poszliśmy siedzieć przy kocie.

Oberhexe

 
Posty: 23476
Od: Nie sie 18, 2002 21:34
Lokalizacja: Kraków

Post » Śro lip 23, 2003 22:36

No widzicie napisałam tak jak czuję, choć w praktyce dbam o bezpieczeństwo swojego kota i nie wypuszczam go na dwór a balkon ma zabezpieczony i zawsze znajduje się tam pod moją obecność. Jednak trochę mi jest przykro ja wyrywa się, aby pochodzić po klatce schodowej i jak z zainteresowaniem oglada świat gdy niosę go w transporterku. Nie chciałam wywołać czyjegoś oburzenia, bo mam rozum i wiedzę co może się przytrafić zwierzęciu udomowionemu na wolności. To było tylko głośne rozważanie. I trochę nie na temat było porównanie tego do kwestii kastracji, bo tu akurat jest sprawa jasna, gdy zewsząd słyszymy apele o pomoc kolejnych niechcianych kociąt.
ObrazekObrazekObrazek

Agness

 
Posty: 1041
Od: Czw lip 17, 2003 13:55
Lokalizacja: Zielona Góra

Post » Śro lip 23, 2003 22:48

Nie dla wszystkich jest to takie jasne, Agness - jak zresztą widac z przytoczonego przeze mnie przykładu. Wiele osób uważa kastrację/sterylizację za nieludzką ingerencję w sferę seksualną zwierzęcia (tak, tak). Tak samo, jak trzymanie kota w meiszkaniu jest ograniczeniem jego wolności.

Oberhexe

 
Posty: 23476
Od: Nie sie 18, 2002 21:34
Lokalizacja: Kraków

Post » Śro lip 23, 2003 23:03

Agness, nikt się nie będzie na Ciebie oburzał, dopóki Twój kot jest przez Ciebie strzeżony od wszelkich zagrożeń, od jakich kota da się ustrzec. Bo to jest dla nas wszystkich tu najważniejsze: bezpieczeństwo i dobro kota. Możemy najwyżej trochę podyskutować na temat odczuć. Niewola czy nie niewola - to jest w sumie bardziej teoretyzowanie, bo i tak wiadomo, że za dużo niebezpieczeństw grozi naszym futrzakom w szerokim świecie, żeby je z tej "niewoli" wypuszczać samopas. Szczególnie w mieście. Źli ludzie, psy, samochody, pasożyty i zarazy rozmaite... wystarczy się przyjrzeć "wolnym", dzikim (a właściwie zdziczałym) kotom, żeby nie pragnąć takiego losu dla własnego kociucha. Przyjrzyj się mordeczce mojej ślicznej kici - zanim do mnie trafiła, była kotką chodzącą swobodnie po ogródkach. Spotkała tam bandytę z wiatrówką... Jeśli uważnie obejrzysz jej fotki w KOTerii, to zobaczysz, że tylną część ma zawsze położoną, nigdzie nie stoi normalnie, na czterech. Nie eksponowałam jej kalectwa, ale widać je, kiedy wiadomo, na co patrzeć.
ObrazekObrazekObrazek
Panowie Kocurowie
"Poznasz siebie, poznając własnego kota." Konrad T. Lewandowski, "Widmowy kot"

PumaIM

Avatar użytkownika
 
Posty: 20169
Od: Pon sty 20, 2003 1:30
Lokalizacja: Warszawa

Post » Czw lip 24, 2003 7:00

Czytając ten skrawek wypowiedzi myślałam, że to kolejna opowieść z takich co to już mamy na forum.
Ale aż mi ręce opadły, przecież ta babka jest nienormalna!!! Tak jak w tytule - GŁUPIA MIŁOŚĆ!!! Ale tak nie można !
<img src="http://chelmslaski.com/kasikz.jpg" border="0" alt="Lucek" align="left">
http://koty.rokcafe.pl/kasik/
Dom bez zwierząt jest<BR> jak ogród bez kwiatów...

KasiKz

 
Posty: 1385
Od: Pon kwi 21, 2003 9:54

Post » Czw lip 24, 2003 13:12

Taa... załamka :roll:

Ofelia

 
Posty: 19430
Od: Wto lut 05, 2002 17:16
Lokalizacja: W-wa

Post » Czw lip 24, 2003 16:29

PumaIM no właśnie chodziło mi o dyskusję, bo mimo, że dbam o bezpieczeństwo mojego kota (mieszkamy na X piętrze !!!) to czasem nachodzą mnie różne myśli na temat wolności itd. Może dla was to bzdury, większośc z was ma spore doświadczenie z kotami, rozumiecie je bardzo dobrze. Tak jak twój kot, przeszedł wiele i jest mi z tego powodu przykro. Jednak ja mam kota po raz pierwszy w życiu i to od póltora miesiąca i dlatego wchodzę na te forum, aby dowiedzieć się czegoś od was.
ObrazekObrazekObrazek

Agness

 
Posty: 1041
Od: Czw lip 17, 2003 13:55
Lokalizacja: Zielona Góra

Post » Czw lip 24, 2003 17:35

Byly juz kiedys rozmowy o tym co kot by wybral.
Czy krotkie, ale pelne podniet zycie, czy dlugie ale nieco nudnawe momentami...
Coz, nie jestesmy w stanie sie tego od niego dowiedziec... Moje dwie zyly przez jakis czas na wolnosci z jej blaskami i cieniami. Zadna sie z mieszkania nie usiluje wydostac. Przez dlugi czas kazde otwarcie drzwi konczylo sie zadekowaniem kotow w najdalszych katach. Wiec chyba wybraly to drugie...
Sprawa jest dosc prosta gdy ktos mieszka w miejscu, w ktorym na kota czycha mnostwo niebezpieczenstw, wtedy wypuszczanie go jest po prostu glupota.
Trudniej, gdy sie mieszka w okolicy w miare bezpiecznej... wtedy decyzje nie jest juz tak latwo podjac... a kot nie bardzo nam niestety potrafi dac do zrozumienia co wybiera... no i czy w ogole jest do takiego wyboru przygotowany ;-) Zwlaszcza kot, ktory nigdy zlych przezyc nie mial...
aktualny wątek viewtopic.php?f=46&t=213932
***** ***

zuza

Avatar użytkownika
 
Posty: 84968
Od: Sob lut 02, 2002 22:11
Lokalizacja: Warszawa Nowodwory

Post » Czw lip 24, 2003 19:55

Rozmowa z poznaną na wieczornym spacerku z Hanką i Simbą panią:

To kocurek? Jaki śłiczny. A wie pani, ja mam taką ładną kotkę podobną tylko burą. Myśli pani, że ładne by wyszły z nich kocięta? Bo ja mam dużo chętnych. ...Kastrowany? No wie pani.... Jak można taką krzywdę zwierzęciu zrobić... A znajomi to by chcieli takie ładne kotki mieć... Ze schroniska? No coś podobnego.... Ich stać na to, żeby porządne koty miec...

Pani się do mnie już kilka tygodni nie odzywa, a koteczka, z tego co wiem, umarła na ropomacicze. Parę dni temu.

Ręce opadają :?

Myszka.xww

 
Posty: 28434
Od: Sob lip 20, 2002 18:09
Lokalizacja: Krakoff

[następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Google [Bot] i 155 gości