Ojoj, koteczek.. ja tez z kotkiem, właściwie z kotką... tak wenflon... miała wypadek biedaczka...złamane biodro, jest po operacji... och! Jak ja kocham zwierzęta... bardzo kocham... mąż ma psa ale ja bardziej kocham koty... tak, bardzo kocham koty... tak wychodzą na zewnątrz.... im u nas jest bardzo dobrze.. nie , nie na ulicy, na podwórko... no tak, tam tez jeżdżą samochody... tak je kocham... nawet z nami śpią w łóżku...nie powinny wychodzić?... im tam jest dobrze, na ptaszki polują... ta kotka to mojej córki, matka była moja a to jej córeczka i ta matka kiedyś wyszła i nie wróciła... ja tak kocham te koty... tak, a miałam kiedyś takiego pięknego długowłosego, śliczny był... ktoś nam go ukradł... wyobraża pani sobie.. któregoś dnia po prostu go nie było.. ludzie zazdroszczą...ma pani rację, może jakby nie wychodził.. ale im jest u nas tak dobrze.. biegają sobie... a ja już jedną taką operację przeszłam...tak, złamane biodro, już wiem co trzeba wtedy robić.. tak, też wpadł pod samochód... ale to był kocur, piękny...ja tak kocham zwierzęta.. one mają u nas lepiej niż my czasami... same smakołyki jedzą... my takiego jednego co tylko je i śpi... wyobraża sobie pani? Waży już 10kg.. niesamowite... ja tak kocham zwierzęta... tak, wiem, jest otłuszczony... serce? Wątroba? Nie.. jemu jest u nas dobrze... nie wyobrażam sobie życia bez kotów... zawsze je będę miała... im jest u nas tak dobrze
Tak mniej więcej wyglądała moja rozmowa z jedną panią spotkaną w lecznicy
Dodam tylko, że zza drzwi usłyszałam jeszcze strzępek rozmowy z wetem... wie, pan, ona właściwie już się dobrze czuje, tylko ten wenflon... myśli pan, że mogę ja na dwór z tym wenflonem na trochę wypuścić ? ona tak lubi biegać po podwórku... a ją tak kocham...
Nic dodać, nic ująć