Wczoraj zadzwoniłą do mnie koleżanka z fundacji "Szara Przystań" z pytaniem: ma pani małe kociaki do wydania? Zdziwiłam sie, bo ona ma w swojej łazience kociaków z sześć... i zapytałam, dlaczego dzwoni po moje, skoro ma tyle swoich... czy wydajemy hurtowo? Na co ona, że juz nie ma... bo ma... węża...
Dla Was to pewnie makabryczne, ale ja sie uśmiałam jak norka...
Okazało się, że tak naprawdę, to zgłosiła się pani, która już brała do adopcji kociaki, więc domek sprawdzony, zakocony... i chciała tygryska, ale chłopaka... Ania ma tygryski, myślałą nawet, że chłopców, jednak po bliższym badaniu okazało się, że to dziewczynki dwie... i stąd telefon do mnie...
Oba tygryski pojechały więc na wycieczkę najpierw do cioteczki Formicy, gdzie zaostały przebadane (wszystko z nimi dobrze!), założono im książeczki, drugi raz odrobaczono, potem do cioteczki Ewy, która opiekowałą sie nimi jedna dobę... dzis rano pani z mężem przyjechała, by wybrać malucha... ponoć chciała nawet oba, ale mąż powiedział basta!... szkoda, liczyliśmy na wiązaną adopcje...
W każdym razie maluch wybrany to Drako! Pewnie dlatego, że bardziej energiczny, odważny, zaczepny... mniejszy i delikatniejszy Miłosz wrócił dziś wieczorem do stadka i od razu poczułsie szczęśliwy, mogąc wtulić sie w wujcia Byrona...
Drako ma już domek (umowa adopcyjna naszej fundacji podpisana!), a Miłosz zostanie zaszczepiony i gotowy do adopcji już za kilka dni! Proszę Was jednak o niezdejmowanie kociakó ze stronki
www... jak ktoś będzie chciał tygryska, to w końcu katowicki i niekochany jest i Miłosz!