Strona 1 z 99

Co wiem o FIPie

PostNapisane: Nie lip 20, 2003 22:50
przez agal
Kochani, to będzie długa opowieść i na pewno w odcinkach, bo chyba moja-niemoja przygoda z FIPem bedzie miała ciąg dalszy. Więc po pierwsze - jest to bardzo enigmatyczna choroba i jak weterynarze nie wiedzą, co kotu jest, mówią, że to FIP. Powoduje go koronawirus, z którym koty stykają się prawie co dnia i prawie 100% kociej populacji ma przeciwciała na koronawirusy - dlatego te testy o kant d... potłuc. Wykażą tylko tyle, że kot się z koronawirusem zetknął i wyprodukował przeciwciała. Mój wet twierdzi, że nawet to, że kot był szczepiony a test był zrobiony niedługo po szczepieniu, moze spowodować, że test wyjdzie dodatnio. Natomiast z chorobą jest tak, że czasami ten koronawirus mutuje. Mutuje z przyczyn irracjonalnych konkretny wirus w konkretnym kocie i kot choruje. I robiono badania i inne koty mieszkające z kotem, który zachorował na FIP, umarł na niego i zrobiono mu sekcję potwierdzającą FIP, czyli zapalenie otrzewnej, więc te inne koty moga byc zdrowe do samej śmierci ze starości i nawet mogą mieć ujemne testy na FIP. Więc sama choroba się nie zaraża, przez kontakt z kotem, który się zetknął z koronawirusem, zaraża się tylko koronawirusem, który normalnie jest niezjadliwy.
Mnie się ta strona sympozjum otwiera :? , spróbujcie może główną http://www.felinecoronavirus.com/ i potem wejdźcie sobie w abstracts. Jak będę wiedziała coś więcej, to napiszę. A niestety czuję, że będę wiedziała coś więcej. A jeśli chodzi o testy, to nawet w klinice SGGW mówią, że one nie mają sensu, to samo twierdzi specjalista od FIPu prof. Frymus.
A.

PostNapisane: Nie lip 20, 2003 23:01
przez Oberhexe
Agal, nie wiem czemu, ale jakoś grozą powiało... Jakakolwiek byłaby przyczyna, dla której masz więcej wiedzieć o FIPie, trzymam kciuki, żeby nie było to to, co mi wyobraźnia podpowiada.

PostNapisane: Nie lip 20, 2003 23:34
przez Ofelia
agal - nie wiem o co chodzi, ale ja byłam z Samuelem na SGGW jak nie wiadomo co mu było i zasugerowano mi FIP - dwóch największych specjalistów!!! Oczywiście to bzdura.
Poczytaj sobie w wątku "Samuel", jest długi, ostrzegam.

PostNapisane: Pon lip 21, 2003 10:32
przez agal
Twój wątek Ofelio czytałam w lutym. Pamietasz, pisałam do Ciebie. Kotka u której wtedy podejrzewano, a nawet operacyjnie stwierdzono FIP, ma sie świetnie. Pomogło zwykłe leczenie bólu. Tydzień na środkach przeciwbólowych i przeszło. Na szczęście (dla mnie) teraz, podobnie, jak w lutym, nie u mojego kota podejrzewają (stwierdzili) FIP, ale ponieważ jestem związana z hodowcami, więc staram się ich wspierać. A przy okazji dowiaduję się coraz to nowych rzeczy o tej tajemniczej chorobie. Poniewaz sprawa, jak się wczoraj okazało, ma ciąg dalszy, będę dalej uczestniczyła w różnych spotkaniach, nie obejdzie się na pewno bez konsultacji u różnych weterynarzy. Wszystko, czego się dowiem, przekażę.
A.

PostNapisane: Pt lip 25, 2003 9:51
przez kinus
Dla Beaty....

PostNapisane: Pt lip 25, 2003 17:45
przez katonka
Agal, bardzo dziękujemy za informacje!
Ofelio, nam na SGGW też swego czasu FIPa sugerowano...Też niesłusznie... :?

FIP. Co sie dzieje?

PostNapisane: Pt sie 18, 2006 9:07
przez TyMa
W zwiazku z chorobą Iwo i Tupaka przeczytałam wszystko o FIP i czegoś nie rozumiem. To nie jest ani mocno zaraźliwa choroba jak PAN ani częsta. Statystyka forumowa temu przeczy. Czy możecie tu napisać, jakie koty ostatnio zachorowały i w skrócie pierwsze objawy, przebieg oraz jak długo to trwało? Może coś się dzieje z tym wirusem? Czy znacie kota, któremu się udało?

PostNapisane: Pt sie 18, 2006 9:16
przez Uschi
Też jesteśmy przerażone - albo my więcej zwracamy uwagę, albo faktycznie jest jakoś strasznie dużo ostatnio zachorowań na FIPa. Wetów by trzeba podpytać.

Niteńce sie nie udało. Od wykrycia zgrubienia na jelitach do śmierci minęło półtora tygodnia. Wcześniej było niejadkowanie i luźne kupki o gliniastym zabarwieniu przez około dwa tygodnie. Potem bolesnosć w dole brzucha. USG wykazało powiększenie węzłów chłonnych krezkowych, naciek chłonny na jelicie. Po laparotomii (otwarcie jamy brzusznej) okazało się, że konglomerat zmian ziarninujących, powiększonych węzłów, jelit i chyba śledziony jest nieoperacyjny. Na wyniki histopatologii ciagle czekamy. Organizm prawdopodobnie był za słaby i po podaniu antybiotyku na drugi dzień po operacji (choć nie twierdzę, że to była bezpośrednia przyczyna) Niteńka dostała zapaści i trzeba było pomóc jej odejść.

A. Wetkę zaniepokoił, przy pierwszej naszej wizycie spowodowanej niejadkowaniem, chudnięciem i biegunką, we w sumie niezłych wynikach krwi dwuktornie przekroczony GGT i podwyższony nieco AspaT. A jak zobaczyła ogromne rozdęcie jelita na RTG, to kazała pędem lecieć na USG.

PostNapisane: Pt sie 18, 2006 9:19
przez mokkunia
Ja pamiętam słowa jednej z forumowiczek, nie pamiętam tylko czy to były jej własne, czy kogoś cytowała.
Ponoć nie ma kota, którego udałoby się wyleczyć z FIP. Mówi się, że jeśli taki kot istnieje, to nie był to FIP...
Te slowa bardzo głęboko utkwiły w mojej głowie. Czy są one prawdziwe?

PostNapisane: Pt sie 18, 2006 9:53
przez mokkunia
Czy ktoś się orientuje jak wygląda diagnozowanie i leczenie FIP na świecie? Czy inni mają takie same doświadczenia z tą chorobą jak my w Polsce?

PostNapisane: Pt sie 18, 2006 10:00
przez ryśka
FIP jest nieuleczalny. Można jedynie przedłużać kotu życie - jakiś czas. :(

Natomiast byłabym spokojna w kwestii czestotliwości występowania zachorowań - to naprawdę nie jest częsta choroba ani łatwo zaraźliwa. W kategorii "zaraźliwości" jest ona daleko w tyle za panleukopenią, kocim katarem, nawet daleko za białaczką.
Natomiast forum skupia mnóstwo osób, w tym wiele jest osob, które rejestruja się własnie wtedy, kiedy ich zwierzę zaczyna chorowac i kiedy szukają dla niego pomocy, więc statystycznie zwiększa sie ilość znanych nam (z forum) przypadków zachorowań.

PostNapisane: Pt sie 18, 2006 10:35
przez Beata
ja mysle, oprocz tego co juz napisala Ryska, ze wiecej zdiagnozowanych smierci z powodu FIPa jest spowodowane nasza edukacja - nie boimy sie juz sekcji, czesto o nie prosimy, drazymy rowniez o dokladna diagnoze

w zeszlym roku z powodu p. czesto forum naciskalo na wykonanie sekcji lub po prostu pisalo sie o tym, jak wazna jest prawidlowa diagnoza nawet jesli kot juz umarl
ja na przyklad o waznosci oznaczania bialka calkowitego i GGT dowiedzialam sie dopiero w tym roku, od Beliowen chyba
zobaczcie jak czesto prosimy o ich oznaczenie - i weci tez - kiedys nie bylo to tak powszechne

wydaje mi sie wiec, ze "zniwo" FIPa w tym roku w zeszlym lub dwa lata temu podpadloby jeszcze pod "smierc z niewiadomego powodu" tym bardziej, ze chyba przynajmniej 2 przypadki to byl FIP niewysiekowy, ktory jest trudny do zdiagnozowania bez otwierania kota

moja wetka jakis czas temu miala kota z FIPem, ktorego prowadzila przez prawie dwa lata - kot czul sie rewelacyjnie mimo tragicznych wynikow
niestety, i on umarl :(

nie jest mi znany przypadek kota ze zdiagnozowanym FIPem, ktory przezyl - na to nie ma lekarstwa...

PostNapisane: Pt sie 18, 2006 10:47
przez agal
ryśka pisze:FIP jest nieuleczalny. Można jedynie przedłużać kotu życie - jakiś czas. :(

Natomiast byłabym spokojna w kwestii czestotliwości występowania zachorowań - to naprawdę nie jest częsta choroba ani łatwo zaraźliwa. W kategorii "zaraźliwości" jest ona daleko w tyle za panleukopenią, kocim katarem, nawet daleko za białaczką.
Natomiast forum skupia mnóstwo osób, w tym wiele jest osob, które rejestruja się własnie wtedy, kiedy ich zwierzę zaczyna chorowac i kiedy szukają dla niego pomocy, więc statystycznie zwiększa sie ilość znanych nam (z forum) przypadków zachorowań.


Dokładnie tak, jak napisała Ryśka. FIP jest tylko splotem nieszczęśliwych zbiegów okoliczności. Zarażenia koronawirusem, zmutowaniem tego koronawirusa do wersji fipogennej i jednoczesnym spadkiem odporności kota. Z koronawirusem styka się mnóstwo kotów, a na pewno 99% kotów ulicznych/schroniskowych. Zwykle nie wywołuje on żadnych objawów, albo podouje zwykłą biegunkę. Jednak koronawirus (jak mówił na kiedyś wet na wykłądzie o kocich chorobach zakaźnych) jest dużym wirusem, więc często i łatwo mutuje. Jedna z tych mutacji wywołuje FIP.
Problem z FIP-em polega jeszcze na tym, że wielu weterynarzy diagnozuje jako FIP coś, co Fipem nie jest. Także weterynarzy w innych krajach.
Wciąż prowadzone są badania. Dr. Addie próbuje znaleźć jakieś prawidłowości, dlaczego jedne koty chorują na FIP, a inne nie. Może kiedyś to zostanie wyjasnione.

A.

PostNapisane: Pt sie 18, 2006 12:52
przez tajdzi
A ja tak sobie myślę,
że na Koci tyfus jest szczepionka, koty szczepione, pod opieką (takich na forum jest jednak przewga - bo nawet dziczki staramy się szczepić), mają szanse przejsć tą chorobę lżej, o ile w ogóle
Na FIP nie ma szczepionki, nie ma lekarstwa.
Stąd ta smutna statystyka

PostNapisane: Pt sie 18, 2006 12:57
przez goldi
Jeśli chodzi o moje doświadczenia z FIPem to po pierwsze, stwierdzam, że niewielu wetow bierze go pod uwagę gdy ktoś zgłasza się z chorym kotem. Większość szuka innych przyczyn choroby. Jeśli ktoś przychodzi z kotem, który ma takie objawy jak: wzdęcie, brak apetytu, nie pije lub za malo pije , czasem biegunka a więc odwodnienie, to zwykle szuka się przyczyn takich, jak zatrucie pokarmowe, niestrawność, infekcja wirusowa - w takim ogólnym pojęciu. Kot często dostaje wtedy jakiś antybiotyk, steryd itp co jeszcze bardziej go osłabia. Czasem glukozę, to już podobno fatalnie - zdanie Rybona, kroplówki podskórne, jeszcze gorzej (zamiast przez wenflon). Wielu wetow dopiero od nas dowiaduje się o zagrożeniu FIP, miałam takich dwóch, którzy dopiero wtedy zaczęli zaglądać do mądrych książek bo stwierdzili, że byli przekonani, że to prawie się nie zdarza. u mnie dopiero trzeci z kolei wet natychmiast wykonał testy na FIP robiąc punkcję i pobierając płyn z otrzewnej do testu. Tamtym dwom nawet wielokrotnie przekroczone normy w wynikach badań nerek i wątroby nic nie nasunęły, po prostu to było poza zasięgiem ich podejrzeń. Jeden z nich nawet stwierdził, że jeśli kot nie pije to pewnie jest to zapalenie gardła. :evil:
Pomrucznik stopniowo jadł coraz mniej, potem coraz mniej pil, głównie leżał mimo, że przedtem był bardzo ruchliwy, sierść miał jakby nastroszoną, dzieliła się w takie kępki. Stał a właściwie wisiał nad miską z wodą i nie pił. Potem okazało się, że on już tej miski nie widzi i dopiero jak pochlapałam paalcem w wodzie to słyszal plusk i próbował pić. Jęzorek miał jakby zdrętwiały, miał trudności w nabieraniu językiem wody. Zachwiania równowagi, chudnięcie a przy tym powiększony brzuch. Temperatura normalna lub niższa od normalnej. Po kroplówkach poprawa do jakiegoś momentu. Zachrypł, miauczał ochryple co brzmiało jakby krakał. Trudności ze wstawaniem i w ogóle wysiłek przy każdym ruchu. Myślę, że należy przy najmniejszym podejrzeniu żądać pobrania płynu z otrzewnej (bez otwierania kota) i robienia testu. Wychodzi wtedy odpowiedź na tak lub nie, poza tym stan nerek i wątroby (wskazanie na żółtaczkę, która zwykle towarzyszy FIP).