Agnieszka- pisze:agal pisze:
Dokładnie tak, jak napisała Ryśka. FIP jest tylko splotem nieszczęśliwych zbiegów okoliczności. Zarażenia koronawirusem, zmutowaniem tego koronawirusa do wersji fipogennej i jednoczesnym spadkiem odporności kota. Z koronawirusem styka się mnóstwo kotów, a na pewno 99% kotów ulicznych/schroniskowych. Zwykle nie wywołuje on żadnych objawów, albo podouje zwykłą biegunkę. Jednak koronawirus (jak mówił na kiedyś wet na wykłądzie o kocich chorobach zakaźnych) jest dużym wirusem, więc często i łatwo mutuje. Jedna z tych mutacji wywołuje FIP.
czy dobrze rozumiem, ze mutacja musi sie dokonac za kazdym razem niezaleznie? to znaczy kolejnosc wydarzen jest taka: zarazenie wirusem maloszkodliwym-mutacja/stres-choroba. Nie moga koty zarazic sie juz_zmutowanym wirusem jesli im spadla opornosc, musi to byc wirus uspiony w ich wlasnych organizmach? (...)
Tak ja to rozumiem. Jeszcze będę na ten temat czytać, ale z tego, co czytałam kiedyś (było to 3 lata temu, więc trochę mi już umknęło) pamiętam, że wiele kotów styka się z koronawirusem. Niektóre nawet nie wytwarzają przeciwciał, inne mają problemy żoładkowe, wytwarzają przeciwciała, stają się nosicielami wirusa. I teraz mogą być dwie opcje - taki kot, co się kiedyś zetknął z koronawirusem zostaje poddany stresowi, jego odporność spada, wirus się uaktywnia, mutuje, pech chce, że do postaci fipogennej; druga opcja kot nosiciel wirusa styka się z kotem wolnym od niego, ten drugi kot ma obniżoną odporność, zaraża się wirusem, ten mutuje do postaci fipogennej.
To, co pisałam wcześniej, że wielu lekarzy widząc kota z nietypowymi objawami na dzień dobry podejrzewa FIP, oparłam na kilku przypadkach zdiagnozowania FIP-a u kotów, fakt wyłącznie kotów z hodowli, który nie wiadomo, czy FIP-em był. Ale oczywiście hodowle są be, a koty z hodowli chore, najczęściej nieuleczalnie.
A.