Dwie tragedie - Persy i alergia

Nie bardzo wiem, gdzie o tym pisać.
1. Łódź. Po starszym małżeństwie (zmarli kolejno, najpierw pani, potem pan) zostały dwa koty, ok. 16 i 17 lat: kotka perska (na pewno bez rodowodu, ale bardzo persopodobna) i kocur (jej syn) mieszaniec z dachowcem. W pustym mieszkaniu są juz od dłuzszego czasu. Kotka ponoć piekna, szaro-grafitowa, kocur tez w tym kolorze. Chodzi do nich syn zmarłych włascicieli, ale własnie powiedział, że juz nie ma siły i odwiezie koty na uspienie. Wiem, że to nie jest czas, że pełno małych kotów, ale piszę - moze jakis wielbiciel persów sie zlituje i da im dom na ostatnie lata?
2. Druga sprawa jest też typowa, ale w sumie bardziej optymistyczna. Starsza pani, karmicielka (elfrida ją zna, to ta pani z Dworca Kaliskiego, od Bambusia), ma w domu 5 kotów, od 4 do 10 lat. Wprowadziła się do niej córka z dwójką dzieci, młodsze jest uczulone na wszystko, w tym silnie na koty. Chłopczyk budzi się w nocy i dusi, ale włascicielka kotów nie chce ich oddac. Chce zamienić mieszkanie (własnosciowe 40 m2 w kamienicy) na kwaterunkowe większe, w którym mozna by oddzielić częśc dla niej (z kotami) i dla córki z dziecmi. Jest zdesperowana, szuka jakiegos rozwiązania. Co jej doradzić? Jak pomóc? Optymistyczne jest to, ze pani chce za wszelką cenę uratowac koty i zostawic przy sobie, nie chce ich wyadoptowywac. Ale to bardzo trudne. Aha, dziecko jest za małe na odczulanie, jak oceniła lekarka. Czy ktoś potrafi coś doradzić?
1. Łódź. Po starszym małżeństwie (zmarli kolejno, najpierw pani, potem pan) zostały dwa koty, ok. 16 i 17 lat: kotka perska (na pewno bez rodowodu, ale bardzo persopodobna) i kocur (jej syn) mieszaniec z dachowcem. W pustym mieszkaniu są juz od dłuzszego czasu. Kotka ponoć piekna, szaro-grafitowa, kocur tez w tym kolorze. Chodzi do nich syn zmarłych włascicieli, ale własnie powiedział, że juz nie ma siły i odwiezie koty na uspienie. Wiem, że to nie jest czas, że pełno małych kotów, ale piszę - moze jakis wielbiciel persów sie zlituje i da im dom na ostatnie lata?
2. Druga sprawa jest też typowa, ale w sumie bardziej optymistyczna. Starsza pani, karmicielka (elfrida ją zna, to ta pani z Dworca Kaliskiego, od Bambusia), ma w domu 5 kotów, od 4 do 10 lat. Wprowadziła się do niej córka z dwójką dzieci, młodsze jest uczulone na wszystko, w tym silnie na koty. Chłopczyk budzi się w nocy i dusi, ale włascicielka kotów nie chce ich oddac. Chce zamienić mieszkanie (własnosciowe 40 m2 w kamienicy) na kwaterunkowe większe, w którym mozna by oddzielić częśc dla niej (z kotami) i dla córki z dziecmi. Jest zdesperowana, szuka jakiegos rozwiązania. Co jej doradzić? Jak pomóc? Optymistyczne jest to, ze pani chce za wszelką cenę uratowac koty i zostawic przy sobie, nie chce ich wyadoptowywac. Ale to bardzo trudne. Aha, dziecko jest za małe na odczulanie, jak oceniła lekarka. Czy ktoś potrafi coś doradzić?