Strona 1 z 9

PYTANIE od Lek.wet-ki :-)

PostNapisane: Pt lip 11, 2008 14:22
przez MłodaWetka

Witam serdecznie wszystkich Miłośników Futerek.
Jestem praktykującą lek.wet-ką i chciałabym się od Państwa dowiedzieć ważnej dla mnie rzeczy...
Czego brakuje Wam w relacjach z lekarzami wet? co lubicie, czego oczekujecie, a czego wręcz przeciwnie? co wam przeszkadza? Co chcielibyście zmienić/dodać/uniknąć? Jakich usług oczekujecie? Chodzi mi o samych lekarzy ale i o przychodnie jako miejsce.
Będę wdzięczna za odpowiedzi i podpowiedzi :D Bo to przecież Wy-Właściciele wskazujecie nam drogę i kierunek naszego działania, a my możemy nie tylko pomagać Waszym futrzastym przyjaciołom ale i sprawiać, że sami będziecie się czuli dobrze w kontaktach z nami.
pozdrawiam

PostNapisane: Pt lip 11, 2008 14:41
przez ladybea
chciala bym, aby lekarze weterynarji nie popadali w rutyne, widzac jak wiele zwierzat umiera na ich oczach, zeby entuzjazm i milosc do zwierzat mieli taki, jaki maja idac na studia, pozostal im do emerytury, bo wierze , ze tak wlasnie jest wybierajac taki kierunek, pozdrawiam :)

PostNapisane: Pt lip 11, 2008 14:56
przez sibia
Był już taki watek, ale za nic nie pamiętam czyj. Może ktoś podpowie?
Warto też poczytać wątek weci polecani - bo tam piszemy, ZA CO cenimy naszych wetów.

PostNapisane: Pt lip 11, 2008 14:57
przez orchidka
A mi marzy się, że zaczną być w końcu gadułami:)

Teraz sama dopytuję, ale na początku było koszmarnie... standardowo wizyta u weta wyglądała tak: wet kota oglądał, podawał zastrzyk/tabletkę/pastę i kazał przyjśc za ileś dni....
Zero informacji co kotu jest, co mu podał, ani jak to działa... Z tego co oglądam u wielu wetów tak własnie to wyglada...

No chyba, że to ja jestem ponadnormalnie ciekawska :roll:

PostNapisane: Pt lip 11, 2008 14:57
przez kasia essen
Chcialabym by lekarze kazdego pacjenta traktowali tak samo. Mialam niestety przypadek, kiedy to pani doktor nie chciala dotknac chorego kota,bo ona kotow nie lubi...zawolala pana doktora z innego gabinetu :roll: Jak sie kocha to wszystkie zwierzaki a nie jakis tam rodzaj zwierzecia faworyzuje sie a juz boj sie boga pokazuje sie to wlascicielowi..
Chcialabym by lekarze naprawde brali tylko za leki i za wykonana usluge a nie naliczali sobie nie wiadomo jakie dodatkowe honoraria..mialam fajna wetke w Szczecinie ktora naprawde nie zdzierala :wink:
Sama klinika powinna miec dwa osobne wejscia,dla chorych i zdrowych zwierzat. Czysto,schludnie. Mila obsluga. Cierpliwe i fachowe podejscie do pacjenta. :)

PostNapisane: Pt lip 11, 2008 15:04
przez milenap
i żeby weci sami chcieli się dokształcać cały czas, bo włosy stają na glowie dęba, jak pomyśle, ze pewien doktor nauk weterynaryjnych obraził sie za mnie, po tym jak chciałam test na białaczke przed szczepieniem, no i stwierdził, ze takiego kota trzeba uśpić :roll:

nikt nie mówi oczywiście o tym, zeby na siłe i dla zasday leczyć, jak juz nie ma szan, ale walczyć (bez rutyny) gdy szanse są... no i powtórze, zeby weci więcej mówili co i po co robią, ja też lubie wiedzieć :roll:

PostNapisane: Pt lip 11, 2008 15:12
przez Bolkowa
I żeby wpisywali podane leki do książeczki sami z siebie a nie po błaganiach.
No i żeby mieli ochote pobrac krew na badania gdy właściciel prosi. U mojego Bolka postawiono rozpoznanie bez badań, doprosiłam się części z nich w kolejnym gabinecie, pełną diagnostykę miał w trzecim ( 10 wizyta od zauważenia objawów choroby).

PostNapisane: Pt lip 11, 2008 15:13
przez MłodaWetka
wielkie dzięki za odpowiedzi. mam nadzieję, że to dopiero początek... ;-)
Z Waszych opisów nie wygląda za dobrze sytuacja i nie wiem, czy mieliście jakiegoś wyjątkowego pecha do lek.wetów, czy to ja się obracam w jakiś innych kręgach... ?! mam nadzieję, że większość opisów dotyczy lekarzy "starej daty", a młodszym pokoleniem jest chociaż ciut lepiej.
jeszcze raz dzięki i czekam na więcej :pisanie: :ok:

PostNapisane: Pt lip 11, 2008 15:19
przez kasia essen
I zeby nie szli na latwizne i przy byle okazji pakowali w kota narkoze. Mojego Baksa,naprawde kota przez innych wetow od aniolow nazywanego bo mozna z nim zrobic wszystko,chciano do pobrania krwi uspic,bo wetka nie chciala miec zadrapan ß a wystarczylo tylko samo owiniecie kota recznikiem :roll:

PostNapisane: Pt lip 11, 2008 16:03
przez kwinta
A ja dzisiaj usłyszałam od mojego kolegi weta, że jak widzi te przylatujące baby z kotami 3 razy dziennie do lecznicy, to go chce szlag trafić. I wcale nie jest wetem starej daty :cry: .

Zamurowało mnie i dzisiaj już wiem,że nigdy do niego z moim kotem nie pójdę,chociaż byłabym potraktowana bardzo ulgowo jeśli chodzi o finanse.

Co zauważyłam - dziewczyny wetki są zdecydowanie bardziej przyjazne i zwierzętom i ich właścicielom. Nie odczuwam tego pośpiechu ( bo w poczekalni czeka jeszcze 20 osób),mają spokój i tym spokojem oddziaływują na zwierzątko i na właściciela.
Panowie weci są ciągle w pośpiechu, bo za godzinę mają badanie mięsa w ubojni :evil: albo sto innych spraw .

Cholera....szkoda,że w tym zawodzie mamona jest górą :(

PostNapisane: Pt lip 11, 2008 16:06
przez kwinta
No i oczywiście zasada number one - NIE SZKODZIĆ !!


A niestety - się zdarza :cry:

PostNapisane: Pt lip 11, 2008 16:07
przez Liwia
ja bardzo bym chciala aby weci byli profesjonalistami w swym zawodzie. Zeby nie polecali z byle powodu karmy renal i w ogole - zeby uzywali mozgow. Zeby nie pokutowal poglad, ze na kazde schorzenie jest odpowiednia sucha karma a RC jest szczytem dobrego zywienia kotow. Zeby czytali cos wiecej niz przeglad sportowy, zeby czytali czasopisma naukowe, zwlaszcza w obcych jezykach.
I zeby poczekalnei byly duze :)
A watek byl Jany.

PostNapisane: Pt lip 11, 2008 16:09
przez Tinka07
Podpisuję się pod tym wszystkim, co zostało już wymienione i proszę o jeszcze więcej.

Marzę o tym, żeby lekarze weterynarii byli bardziej zainteresowani najnowszymi osiągnięciami w medycynie weterynaryjnej, żeby więcej czytali publikacji obcojęzycznych, dotyczących między innymi diagnozowania i nowoczesnych metod leczenia chorób cywilizacyjnych, takich jak np. PNN i cukrzyca, żeby nie podawali za pochopnie sterydów jako „złotego środka” na wszystko i żeby wykonywali porządne badania laboratoryjne (np. przy badaniach moczu z podejrzeniem zapalenia pęcherza zlecali zrobienie antybiogramu, przy profilu nerkowym pomyśleli o jonogramie, a przy diagnozie cukrzycy nie zapomnieli, jeśli to możliwe, o badaniach fruktozaminy).

Marzę również o tym, żeby lekarze weterynarii zdobywali więcej wiedzy na temat prawidłowego żywienia kotów, żeby zainteresowali się tak naprawdę rzetelnie problemem związanym z żywienia wyłącznie karmami suchymi.

Pozdrawiam serdecznie

PostNapisane: Pt lip 11, 2008 16:11
przez MłodaWetka
Cholera....szkoda,że w tym zawodzie mamona jest górą :([/quote]


Nie zgadzam się! To wielkie uogólnienie. W każdym zawodzie "mamona może być górą" ale to kwestia człowieka, a nie zawodu.
A że żyć za coś trzeba, to inna sprawa... Ten zawód na pewno powinien być wybierany z "zamiłowania" ale lek.wet też musi utrzymać siebie i rodzinę, co nie jest za łatwe. Gdybym chciała wybrać zawód ze względu na finanse, to z pewnością nie byłaby to weterynaria, bo pieniądze są śmieszne, przynajmniej w większości przypadków...

PostNapisane: Pt lip 11, 2008 16:14
przez Beata
proponuje zajrzec do tego watku, juz o tym dyskutowalismy:
http://forum.miau.pl/viewtopic.php?t=23 ... d0627ba93b