Strona 1 z 8

Wrocław- zaginął czarno-biały Pierrot-KTO COŚ WIE-nagroda!

PostNapisane: Czw lip 10, 2008 12:52
przez ossett
9 lipca późnym popołudniem z mieszkania w czteropiętrowym bloku Na Ostatnim Groszu, na osiedlu Gądów(niedaleko lecznicy weterynaryjnej) wydostał się, korzystając z nieuwagi wchodzącej do mieszkania osoby i otwartych przez bezmyślnych ludzi drzwi wejściowych, roczny wykastrowany i dość duży czarno-biały kocurek Pierrot.

Był widziany krótko potem przed blokiem, pobiegł za blok, a potem w kierunku ulicy Bystrzyckiej być może...

Podobno kilka dni po zaginięciu kot podobny do niego przebiegał ulice Ostani Grosz (skrzyżowanie przy kościele Sw. Maksymiliana Kolbego) o godzinie 20.00 i pobiegł w kierunku byłego targowiska przy Astrze.

Widziano tez podobnego kota przekakującego ogrodzenie byłego targowiska od strony Astry (jak okazało sie później, bywa tam tez inny czarno -biały kot ale zupełnie niepodobny do Pierrota).

Na terenie byłego targowiska ochroniarze firmy SKORPION widują koty, twierdzili,ze na pewno widzieli mojego Pierrota; złapałam tam (i wypuściłam innego czarno-bialego kota); teraz niestety nie chcą juz mnie tam wpuszczać, nie chćą oglądać zdjęc Pierrota i słuchac moich wyjaśnień co do jego wyglądu. Juz nie wierzą chyba, że złapia Pierrota i dostana obiecana nagrodę. Jest tam pełno dziur i podziemnych kanałow..
Oni boja sie kotów i nie lubia ich.
A ze mnie się smieją podobno...
Niech im bęzie na zdrowie i całej firmie Ochroniarskiej SKORPION też.

Cechy charakterystyczne Pierrota -jedna przednia łapka cała biała, druga czarna z biała rękawiczką. Na bródce czarna plamka. Na pyszczku dużo białego.
Z przodu wygląda bardzo asymetrycznie. Długie łapki.
Na osiedlu są wychodzące przysadziste koteczki czarno-białe(bardzo czujnie pilnowane przez właścicieli-podobno z powodu procederu łapania kotów i wywożenia ich do Niemiec gdzie idą po 5 Euro sztuka(o mało nie zostałam przez nich dziś(tzn.13 lipca)) w nocy zlinczowana i rozszarpana przez psa oraz aresztowan przez mityczną policję), ale bez cech charakterystycznych wymienionych wyżej.

Jest bardzo łakomy, śmiały i przedsiębiorczy. Nigdy nie był kotem wychodzącym.
Nie jest raczej intelektualistą i może nie bardzo reagować na swoje imię.

Nigdy nie spotkało go nic złego (nie licząc miejsca urodzenia). Był baaa...rdzo długo wychowywany przez matkę(ale nie ja ją rozmnożyłam).

Gdyby ktoś zauważył tego kocurka lub udało mu się go złapać, bardzo proszę to zrobić i zawiadomić mnie natychmiast.
prosze także o jakąkolwiek informacje o jego losie.

Mój numer 694 637 565 lub 071 352 36 06

Dla znalazcy Pierrota -wysoka nagroda pieniężna.


Obrazek

Obrazek

Obrazek

PostNapisane: Czw lip 10, 2008 13:19
przez Czekoladka
A on wyszedł drzwiami czy spadł z balkonu?
Jak jest domowy i nigdy wcześniej nie wychodził na dwór to powinien zaszyć się gdzieś blisko, w jakieś dziurze, bo boi się wyjść.

PostNapisane: Czw lip 10, 2008 13:20
przez Wima
Może p. Ania go gdzieś wypatrzy.

PostNapisane: Czw lip 10, 2008 14:40
przez marcjannakape
Podrzucam, bo ważne!

PostNapisane: Czw lip 10, 2008 20:45
przez ossett
Czekoladka pisze:A on wyszedł drzwiami czy spadł z balkonu?
Jak jest domowy i nigdy wcześniej nie wychodził na dwór to powinien zaszyć się gdzieś blisko, w jakieś dziurze, bo boi się wyjść.


Wymknął się z mieszkania, gdy jakaś patentowana gapa do niego wchodziła, zszedł schodami i wyszedł przez otwarte akurat dla czyjejś wygody drzwi wejściowe do bloku.
Sąsiad widział, jak pobiegł na tył bloku. W piwnicy jest uchylone jedno okienko, a przed okienkiem wielkie krzaki. 2 godziny temu ktoś zjadł Whiskasa za tym krzakiem, a w innym miejscu nie.
Może jest w piwnicy?
Ale wczoraj wieczorem w piwnicy nie dawał znaku zycia.

PostNapisane: Czw lip 10, 2008 20:50
przez ossett
Wima pisze:Może p. Ania go gdzieś wypatrzy.


To ja muszę go wypatrywać, mieszkam bliżej tego miejsca.
Mam więc większe szanse zobaczyć go niz p. Ania; ona mieszka właściwie na Osiedlu Kosmonautów.

PostNapisane: Czw lip 10, 2008 20:57
przez Czekoladka
Zdażają się takie rzeczy. U mnie w domu ktoś kiedyś zapomniał zamknąć drzwi na zatrzask... Zrobił się przeciąg i drzwi się otworzyły, kot stał w progu. Całe szczęście, że ktoś to zauważył.
Może siedzi gdzieś schowany w piwnicy? Trzeba dobrze przeszukać...
Wystaw koło tych krzaków i przy piwnicy jego jedzonko. Może się skusi i przyjdzie. Klatką łapką można spróbować.
Bądźmy optymistami... Daleko nie poszedł. Napewno siedzi gdzie schowany. Poszukaj w nocy, wieczorem, kiedy jest cicho i spokojnie.

PostNapisane: Czw lip 10, 2008 23:01
przez ossett
Czekoladka pisze:Zdażają się takie rzeczy. U mnie w domu ktoś kiedyś zapomniał zamknąć drzwi na zatrzask... Zrobił się przeciąg i drzwi się otworzyły, kot stał w progu. Całe szczęście, że ktoś to zauważył.
Może siedzi gdzieś schowany w piwnicy? Trzeba dobrze przeszukać...
Wystaw koło tych krzaków i przy piwnicy jego jedzonko. Może się skusi i przyjdzie. Klatką łapką można spróbować.
Bądźmy optymistami... Daleko nie poszedł. Napewno siedzi gdzie schowany. Poszukaj w nocy, wieczorem, kiedy jest cicho i spokojnie.

Wróciłam własnie z piwnicy, wołałam-nic. Pochodziłam po okolicy -zobaczyłam jakieś błyszczące ślepka, ale nie jego. Zobaczę czy jedzenie zostawione w piwnicy zniknie. Wtedy zastawi łapkę-pulapkę tam. A jak nie to koło tych krzaków na zewnątrz.
Może sie zapuścił do innych bloków.
Albo go ktoś przygarnął...
Porozwieszam ogłoszenia jutro
Wyjdę jeszcze za 3 godziny(koło 3 rano), teraz chyba koty śpią...

PostNapisane: Pt lip 11, 2008 10:38
przez Wima
Trzymam kciuki za odnalezienie kota.

PostNapisane: Pt lip 11, 2008 13:14
przez ossett
Pochodziłyśmy dziś z pania Ania po okolicznych piwnicach, ale narazie nic.
Podobno najlepiej sie szuka takiego ukrywającego sie uciekiniera z innym kotem na smyczy, ale żaden mój nie jest jeszcze przyuczony...

PostNapisane: Nie lip 13, 2008 15:50
przez ossett
Ani śladu Pierrota.
Za to ślady złych, bezdusznych facetów w sile wieku, którzy grożą bezbronnym kobietom (czyli mnie i pani Ani wyrzuceniem za łby z piwnic.."Jak kot wszedł to wyjdzie, a mnie zginął rower...").
Ubecy?

PostNapisane: Nie lip 13, 2008 17:40
przez Mruczeńka1981
:ok: za kotka!!Musi się znaleźć.

PostNapisane: Nie lip 13, 2008 19:38
przez Wima
ossett pisze:Ani śladu Pierrota.
Za to ślady złych, bezdusznych facetów w sile wieku, którzy grożą bezbronnym kobietom (czyli mnie i pani Ani wyrzuceniem za łby z piwnic.."Jak kot wszedł to wyjdzie, a mnie zginął rower...").
Ubecy?


Rozum i wrażliwość też mu gdzieś przepadła :evil:

PostNapisane: Nie lip 13, 2008 22:32
przez ossett
Wczoraj koło pólnocy, gdy z p. Anią szukałyśmy Pierrota, chodziły za nami dwa czarne koty.

Najpierw domowa koteczka, gdzie my tam ona, jak piesek, domagała się głaskania (a pani Ania szacowała wielkość jej brzuszka...), a potem znajomy czarny dziki kocurek, który jakby na koniec pokazywał nam wygodne wejście do piwnicy w bloku bardzo blisko miejsca zniknięcia Pierrota...

Pierrot ma w domu dwa czarne bardzo przyjazne koty, a ten dziki kocurek jest słodki i przyjazny dla innych kotów...

Przeszukiwałyśmy korytarz tych piwnic przedwczoraj...niczego nie zauważyłyśmy.

Dzisiaj w dzień zaglądałysmy do tej dziury (od razu zaniepokoło to jakąś elegancką panią, która nas zaczęła śledzić z ukrycia- a przecież nie zmieściłybyśmy się do tej dziury i nie mogłyśmy nia wejść do piwnic i niczego tą dziura wynieść).

Może to jednak w piwnicach tego bloku siedzi Pierrot...

Wejście bardzo pachnie "kocurem" i może zwabiło go z daleka.

Tak trudno jest uprosić ludzi o otworzenie drzwi do piwnic. Jakby jakieś skarby tam mieli. To jest bardzo duzy i długi blok i pełno w nim zamkniętych piwnic.

Jednak teraz jeszcze bardziej lubię czarne koty...

PostNapisane: Pon lip 14, 2008 5:29
przez ossett
Wczoraj w nocy tylko czarnego dzikiego spotkałam. Jak na dzikiego to wcale nie jest bardzo dziki, Prowadzi regularny tryb życia. Spaceruje, poluje, odwiedza miejsce gdzie jest jedzenie dla kotów, spotyka się ze znajomymi ludżmi, potem o pierwszej w nocy wraca znacząc po drodze teren do ostatnio wybranego mieszkania, czyli do tej dziury do której byc może wskoczył Pierrot... Dziki czarny jest malutki, ma króciutkie łapki,śmieszny i bardzo sympatyczny. Ma tu prawdziwy raj teraz, ogromne zielone tereny sa tylko jego... gdyby jeszcze nie te wielkie psy, które w nocy lataja wolno, bez kagańca, kuny i lisy (które podobno sie pojawiły).
Ale mały czarny bardzo jest sprytny, szybko biega na krótkich nóżkach; pani Ania wspominała o nim od przeszło roku...
Wczoraj długo razem sobie siedzieliśmy blisko siebie, biegał za mną , w końcu musiałam mu dać jakieś imię.
Jest takim małym czarusiem, ale naprawdę spodobało mu sie CZIKO, zacząl nadstawiać uszka gdy go tak nazywałam...
Może pomoże znaleźć mi Pierrota, o ile Pierrot jeszcze żyje...
Pierrot byłby widoczny z daleka, gdyby wychodzil w nocy ; z przodu ma dużo bialego... A poza tym kocie oczy sa widoczne w ciemnościach...