Przed minuta wróciłam z karmienia dziczków.
Z małym 3-miesiecznym kociakiem. zapchlonym, z koszmarnym katarem, odwodnionym, z zaropiałymi, zaklejonymi oczkami. W ręku sie go nie czuje. jak by nic nie wazył.
Taki kotek ze styropianu...
Już dostał Frontline na kark a w kuchni gotuje sie kaszka Bebiko. Lezy w łazience, w miedniczce. Jest bardzo, bardzo słaby.
To jeden z dziczków, ale podszedł do mnie miauczac żałośnie i dał sie złapac bez problemu. Juz było mu wszystko jedno chyba...
lece zamieszac kaszke...