Strona 1 z 2

Miauuuuczy....

PostNapisane: Śro lip 16, 2003 9:23
przez Jagoda1
Witam serdecznie,

Mam pytanie: Biszkopcik ma 9 miesięcy i jest fantastycznym kocurkiem. Od maja nauczył się wspaniale miauczyć i ćwiczy sztukę codziennie od godziny 5 rano do wieczora. My się powoli przyzwyczajamy :? , ale mamy kłopot z sąsiadmi, którzy zaczeli się skarżyć na kocurkowy hałas... :(

Weterynarz (zna Biszkopcika od niemowlaka) stwierdził, że jest to miauczenie promiłosne i po kastracji kocio powinien ucichnąć. Kocio jest dokładnie tydzień po operacji i jak narazie nic się nie zmieniło...

W związku z powyższym mam pytanie do bardziej doświadczonych: czy rzeczywiście jest tak, że w jakiś czas po zabiegu jest szansa na zamilknięie kocurka?
Jeśli nie, czy jest jakiś sposób by choć (na troszkę) go uciszyć?

Pozdrawiam ciepło,
Jagoda

Re: Miauuuuczy....

PostNapisane: Śro lip 16, 2003 9:26
przez lady_in_blue
Jagoda1 pisze:W związku z powyższym mam pytanie do bardziej doświadczonych: czy rzeczywiście jest tak, że w jakiś czas po zabiegu jest szansa na zamilknięie kocurka?


Szansa zawsze jest, ale niewielka... Możesz mu na przykład pysk zawiązać chusteczką :twisted: :twisted: :twisted: A powaznie - niektóre koty są baaaardzo gadatliwe. I to im zostaje... Ale może spróbuj kota wybawic, wyjść z nim na spacer (na smyczy) albo bo ja wiem, spraw mu towarzystwo do gadania po kociemu...

PostNapisane: Śro lip 16, 2003 9:35
przez Jagoda1
Towarzystwo odpada... Biszkopcik nie chce się integrować - próby już były. W związku z czym zostaje spacer.... Ciekawe jak mu to zorganizuję w zimie...

Chyba mam baaardzo gadatliwego kota... I nie ma ratunku...

PostNapisane: Śro lip 16, 2003 9:40
przez LimLim
Hormony po kastracji krążą jeszcze w kocurku około miesiąc. Mój Limek piał i wyśpiewywał :roll: , parę tygodni po kastracji przycichł, uspokoił się i przestał wszystkich podgryzać. :D

PostNapisane: Śro lip 16, 2003 9:48
przez Jagoda1
LimLim,

Bardzo dziękuję za posta :) Czyli jest nadzieja?

Gdy kociu tak miauczy próbuję go czymś zająć, odciągnać, zabawić, ale krótko jest zainteresowany. Chyba, że poświęcam mu 100% uwagi, co niezawsze jest możliwe...

Mam nadzieję, ze będzie tak wspaniałomyślny jak Twój Limek....

PostNapisane: Śro lip 16, 2003 9:53
przez LimLim
Tego Wam życzę :lol:

PostNapisane: Śro lip 16, 2003 10:05
przez KasiKz
Przestanie kocio śpiewać... A sąsiadom to tak bardzo przeszkadz, na serio? Przecież śpiew koci to poezja dla uszu :!: :!: :!: :D

PostNapisane: Śro lip 16, 2003 10:19
przez Jagoda1
Kasiu Z,

Ja się absolutnie zgadzam... Chciałabym tylko poranki poetyckie przesunąć z makabrycznej godziny 5 na jakąś 7 rano....

ps. Super, już dwa głosy za, że mu minie !! :D

PostNapisane: Śro lip 16, 2003 10:32
przez lady_in_blue
Jagoda1 pisze:ps. Super, już dwa głosy za, że mu minie !! :D


No dobra... Może mu i minie... Fakt, Budyń o 5 nie miauczy...Spiewa wieczorami.

PostNapisane: Śro lip 16, 2003 10:35
przez Dorcia
Mój syjamczyk gadał okropnie, ale mu przeszło, jest nadzieja , że przestanie.

PostNapisane: Śro lip 16, 2003 15:34
przez vitez
Wszyscy mowicie jakby wam miauczenie przeszkadzalo... sasiadom to rozumiem ale wam? 8O

Ja ze spokojem bralem syjamke, bo chcialem miec "pyskata" kotke - by sobie z nia pogadac, porozpieszczac jak za bardzo bedzie gadac itp.
Balijka okazala sie mniej gadatliwa niz sie spodziewalem... a po kazdej serii miaukniec wystarczylo pare razy ja poglaska ci sie zamykala :? . A teraz Sugar to juz w ogole - od czasu jak czarna przyprowadzilem to raz na 3 dni moze sie odezwie, a czarna tylko udaje ze miauczy (otwiera bezglosnie pyszczek i mysli ze zwroci tym moja uwage :? ).

PostNapisane: Śro lip 16, 2003 15:44
przez Majorka
vitez pisze:a czarna tylko udaje ze miauczy (otwiera bezglosnie pyszczek i mysli ze zwroci tym moja uwage :? ).

Czarne kotki chyba tak mają! Moja Norcia też tak robi, czasem jeszcze wydaje cichutkie "aaa?" - i nie mogę się oprzeć, żeby jej nie wziąć na ręce.

PostNapisane: Śro lip 16, 2003 16:31
przez PumaIM
Majorka pisze:
vitez pisze:a czarna tylko udaje ze miauczy (otwiera bezglosnie pyszczek i mysli ze zwroci tym moja uwage :? ).

Czarne kotki chyba tak mają! Moja Norcia też tak robi, czasem jeszcze wydaje cichutkie "aaa?" - i nie mogę się oprzeć, żeby jej nie wziąć na ręce.

Eee tam, czarna Sierściuch w pracy - to była mała syrenka (przeciwmgielna)! Siedziała sobie na tarasie albo gdzieś w pobliżu i jak tylko ktoś z nas dochodził do furtki to leciała z dźwięcznymi okrzykami. Taki miała donośny głosik jak rudy kicio z serialu "Zdarzyło się jutro", jeśli ktoś oglądał. Za to mruczeć głośno nie umiała, trzeba było przyłożyć ucho do brzuszka albo dotknąć gardziołka, żeby wyczuć te wibracje.

PostNapisane: Śro lip 16, 2003 17:01
przez Ylva
vitez pisze: a czarna tylko udaje ze miauczy (otwiera bezglosnie pyszczek i mysli ze zwroci tym moja uwage :? ).


Gdzies czytalam, ze koty potrafia wydawac z siebie dzwieki tak wysokie ze ludzkie ucho juz ich nie odbiera, (za to doskonale slysza to inne koty) i otwierajac pyszczek kot zawsze miauczy, tylko my nie zawsze to slyszymy :D

Chociaz kto tam diabelka wie, moze i udawac :wink:

PostNapisane: Śro lip 16, 2003 17:43
przez Beata
Chyba Cie nie pociesze - a moze z panienkami jest odwrotnie - bo moja Daisy zaczela w ogole gadac, w tym miauczec, dopiero kilka miesiecy PO sterylce. I teraz drze morde, jak chce zeby ja miziac (40razy na dzien) i jak wchodzi do kuwety, i rano o 5 na balkonie na ptaszki sie drze :roll: .