Tragedia w Konstancińskim Azylu

Kocie pogawędki

Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy

Post » Czw lip 17, 2003 7:36

Estraven pisze:W tej części bez siatki przebywają na stałe jakieś azylowe koty?


Nie wiem czy na stałe, ale kilka kotów tam widziałam.
Obrazek

Koty łączą ludzi, którzy w innym przypadku nigdy by się nie spotkali.

Katy

 
Posty: 16034
Od: Pon sie 05, 2002 18:57
Lokalizacja: Kocia Mafia Tarchomińska

Post » Czw lip 17, 2003 16:39

Kochani przekazuję Wam maile jakie napisała po przeczytaniu Waszych pytań na godzinę 23.59 dnia 2003.06.16 Pani Maria. Nie mogła Wam odpowiedzieć sama, bo nie mogła się zarejestrować na Forum. Więc poprosiła mnie abym Wam przekazał jej odpowiedzi. Oto one:

Odpowiedź 1:
godz. 17.00

"Przypuszczamy, ze Jacusia zaatakowały psy ponieważ Azyl styka się z
posesjami i polami, gdzie jest sporo psów. Słychac było ujadanie, stąd te
podejrzenia. Wszelkie próby wabienia i nawoływania spełzły na niczym.
Zresztą wystraszony kot wcale nie byłby skłonny wrócic tam gdzie inne
zwierzaki przyjęły go niechętnie. Może wróciłby, gdyby na miejscu była jego
dotychczasowa opiekunka (opiekun). Przez parę dni pani, która prowadzi Azyl
szukała go - niestety nadaremnie. To był naprawdę niepotrzebny stres i dla
kota i dla pani z Azylu. Gdy u niej bywam mówi, że nie może się pogodzić z
tym, ze ktoś potraktował kocinę jak rzecz."

Odpowiedź 2:
godz.23.59

W pierwszej częsci, wysłanej dzisiaj ok g.17 odpowiedziałam na kilka pytań -
mam nadzieję, ze wyczerpująco. Teraz odpowiem na post, w którym ktos mówi,
"Myslałem, że z Azylu nie można się wydostać". Owszem z tej części gdzie
zyja koty przywiezione z innych miejsc faktycznie nie można, bo we
wszystkich oknach i nad wybiegiem sa siatki. Na podwórko (bez siatki) gdzie
został wrzucony biedny Jacus wychodzą koty domowe, które mieszkaja w domu
Pani Ireny od wielu lat i wcale nie maja zamiaru uciekać. Przez płot
nielatwo się wydostać, ale dla kota w desperacji - napadnietego przez inne,
walczacego o swoj teren - nie stanowił przeszkody. Zreszta czlowiek będacy w
niebezpieczeństwie też jest w stanie dokonać czynów niewiarygodnych
działając instynktownie, a co dopiero oszalałe ze strachu tak niezwykle
zwinne zwierzątko jakim jest kot.

Serdecznie dziękujemy Pani (Panu), która dała notatke do Wyborczej . Ja
wysłałam informację do naszej powiatowej gazety, do "Kocich Spraw" oraz na
kocie strony www. Wątpię jednak, żeby osoba która w taki sposób pozbyła się
Jacka usiłowała go szukać.

Przesyłając list i komentarz pomyslałam, ze uswiadomienie ludziom
niefrasobliwego zachowania opiekunki Jacka może uratować życie innemu kotu ,
a może ktoś kto przeczyta moja notatkę spotka wedrujacego kotka i zaopiekuje
sie nim, bo może to własnie Jacek.
M.W."

Jeśli macie jeszcze jakiekolwiek pytania. Napiszcie je tutaj a ja przekażę Pani Marii.

Grzesio z OOPZ

 
Posty: 170
Od: Wto lip 15, 2003 12:10
Lokalizacja: Radom Wolontariusz tel. 693 102 275

Post » Czw lip 17, 2003 16:52

OK, została opisana pewna oburzająca sytuacja.
Tak się nie powinno robić, co do tego nie ma wątpliwości.
Ale tu, na forum, możemy wyrazić swoją dezaprobatę i ... no właśnie. W zasadzie chyba tylko to.

Wątki zaczynające się od takiego postu w zasadzie nakręcają nas tylko do dyskusji o tym jaki świat i ludzie potrafią być bezmyślni.

Jakie mamy wyciągnąć wnioski?
Ostatnio edytowano Pt lip 18, 2003 8:34 przez ana, łącznie edytowano 1 raz

ana

 
Posty: 23812
Od: Śro lut 20, 2002 21:56

Post » Czw lip 17, 2003 16:55

W zasadzie przychodzi mi do głowy tylko jeden pomysł;
Może w miejscach typu azyle i schroniska można byłoby wygospodarować jakieś pomieszczenia, albo w pełni osiatkowane kojce przy ogrodzeniu, z jakąś klapą uchylającą się tylko do środka, aby osoby które chcą podrzucić zwierzę anonimowo (nie oceniajmy ich intencji) mogły to zrobić w sposób niestwarzający dla niego dodatkowego zagrożenia?

ana

 
Posty: 23812
Od: Śro lut 20, 2002 21:56

Post » Czw lip 17, 2003 16:56

ana pisze:Ale tu, na forum, możemy wyrazić swoją dezaprobatę i ... no właśnie. W zasadzie chyba tylko to.

Jakoś tak.

Estraven

 
Posty: 31460
Od: Pon lut 04, 2002 15:30
Lokalizacja: Poznań

Post » Czw lip 17, 2003 16:58

ana pisze:Może w miejscach typu azyle i schroniska można byłoby wygospodarować jakieś pomieszczenia, albo w pełni osiatkowane kojce przy ogrodzeniu, z jakąś klapą uchylającą się tylko do środka

Kiedyś były podobne urządzenia przy sierocińcach. Dość się sprawdzały.

Estraven

 
Posty: 31460
Od: Pon lut 04, 2002 15:30
Lokalizacja: Poznań

Post » Czw lip 17, 2003 17:00

teraz są takie w niektórych szpitalach dla dzieci.
Ponoć się sprawdzają.

ana

 
Posty: 23812
Od: Śro lut 20, 2002 21:56

Post » Czw lip 17, 2003 17:41

Estraven pisze:
ana pisze:Może w miejscach typu azyle i schroniska można byłoby wygospodarować jakieś pomieszczenia, albo w pełni osiatkowane kojce przy ogrodzeniu, z jakąś klapą uchylającą się tylko do środka

Kiedyś były podobne urządzenia przy sierocińcach. Dość się sprawdzały.

No więc właśnie. Zawsze lepiej jak ktoś, kto ma twarde postanowienie pozbycia się zwierzęcia umieści je tam, gdzie jest względnie bezpieczne - a nie tam, gdzie je może spotkać krzywda albo po prostu wyrzuci na ulicę, do lasu itp. Cokolwiek myślimy o takich ludziach i ich stosunku do zwierząt - niechby mieli podobną możliwość. Po prostu dla dobra zwierząt.
ObrazekObrazekObrazek
Panowie Kocurowie
"Poznasz siebie, poznając własnego kota." Konrad T. Lewandowski, "Widmowy kot"

PumaIM

Avatar użytkownika
 
Posty: 20169
Od: Pon sty 20, 2003 1:30
Lokalizacja: Warszawa

Post » Czw lip 17, 2003 18:04

Byly takie, moze nadal sa "kosze" w Stanach... :evil:
Doskonale sie nadawaly dla zwyrodniacow, ktorzy wrzucali na krzyz psy do kotow a koty do psow :evil:
w pomyslowosc naszych rodzimych zwyrodnialcow wierze niezlomnie, wiec obawiam sie, ze kot przerzucony przez plot ma wieksze szanse...
aktualny wątek viewtopic.php?f=46&t=213932
***** ***

zuza

Avatar użytkownika
 
Posty: 84903
Od: Sob lut 02, 2002 22:11
Lokalizacja: Warszawa Nowodwory

Post » Czw lip 17, 2003 18:07

LimLim pisze:Wydawało mi się, że koty nie mają szansy na wydostanie się z Azylu, chyba, że wymkną się podczas otwierania bramki :roll:

mają szansę - mogą się wydostać przez ogrodzenie te koty, które nie są zamknięte pod wolierą - wychodzą i wracają :oops:
Falka pisze:Woliera jest na części posesji. Jest zamykana. Koty, które tam są raczej nie mogą wydostać się na zewnątrz. 100% pewności nie mam, bo będąc tam nie przyglądałam się specjalnie ogrodzeniom. Zawsze może się zdarzyć, że kot wymknie się w czasie zamykania drzwi, czy bramy.


dokładnie tylko w przypadku zamykania drzwi - a p.Irena pilnuje żeby się tak nie zdażył - zresztą mają do przebycia dwie pary drzwi spod woliery na podwórko...

Niektóre koty chodzą poza wolierą po podwórku i one mogłyby wyjść, gdyby im na tym zależało ale z tego co widziałam raczej się do wychodzenia nie kwapią. Podwórko ma porządne, wysokie, kryte w całości ogrodzenie. Myślę, że ogrodzenie jest na tyle szczelne na ile może być. Tam są setki kotów. Ktoś kto ma w domu jednego kota nie może mieć pewności, że ten kot nie wymknie się chyłkiem, kiedy otworzy się drzwi. Przy dużej liczbie kotów prawdopodobieństwo rośnie.


wychodzą niestety :cry: ale racja że na podwórku są koty które już długa sa u p.Ireny i do wychodzenia im się nie śpieszy... niestety przy tak dużej ilości kotów i tak niewielkiej pomocy wolontariuszy nikt nie jest w stanie wszystkich kociaków upilnować :oops:
ObrazekObrazek Obrazek
a teraz serc mam aż pięć...
http://wataha.odiland.com - moja wilcza rodzina - galeria
http://odiland.blogspot.com - mój blog
zycie przynosi cudowne niespodzianki, jesli tylko dasz mu szanse...

odynka

 
Posty: 2823
Od: Czw lip 25, 2002 10:43
Lokalizacja: odiland

Post » Czw lip 17, 2003 18:34

zuza pisze:Byly takie, moze nadal sa "kosze" w Stanach... :evil:
Doskonale sie nadawaly dla zwyrodniacow, ktorzy wrzucali na krzyz psy do kotow a koty do psow :evil:
w pomyslowosc naszych rodzimych zwyrodnialcow wierze niezlomnie, wiec obawiam sie, ze kot przerzucony przez plot ma wieksze szanse...
Jeśli do owych kojców nikt ie będzie godzinami zaglądał, to owszem. Wszszystko się może zdarzyć.
Można chyba jednak przewidzieć taką sytuację i jakoś np. umieścić dzwonek, albo zwykły alarm, reagujący na ruch w kojcu (taki jak w mieszkaniach - antywłamaniowy) który odzywałby się w dyżurce, czy też pomieszczeniu gdzie znajdują się ludzie.

ana

 
Posty: 23812
Od: Śro lut 20, 2002 21:56

Post » Czw lip 17, 2003 18:59

Ana - pani Irena nie podaje nigdzie swojego adresu właśnie dlatego, żeby jej takie cwaniaki nie podrzucały zwierząt.
Nie ma ani finansowej ani fizycznej możliwości, żeby dodatkowo zachęcać do zostawiania zwierząt w Azylu. Przykre ale prawdziwe.

Falka

 
Posty: 32599
Od: Pon lut 04, 2002 17:01
Lokalizacja: Praga

Post » Czw lip 17, 2003 19:03

ana pisze:osoby które chcą podrzucić zwierzę anonimowo (nie oceniajmy ich intencji)


A czemu mamy nie oceniać? Dla mnie to kompletny brak odpowiedzialności za własne czyny. Strach, że pani w Azylu krzywo na nich spojrzy :evil:

Falka

 
Posty: 32599
Od: Pon lut 04, 2002 17:01
Lokalizacja: Praga

Post » Pon lip 21, 2003 6:41

Na prośbę P. Mari przekopiowuję mail który otrzymałem od niej dzisiaj:
"Szanowni Państwo, dziękuję za udział w dyskusji. Nie spodziewałam się, że smutna historia kotka
Jacka wywoła taki odzew.
Nie było moim zamiarem wywoływanie sensacji, ale pokazanie ludziom - czasem nieświadomym - jak może
się skończyć taka beztroska. Nie jest to niestety jedyne zdarzenie dotyczące wakacyjnych losów
zwierząt, które poznałam - bywały gorsze...
Państwa posty pozwalają mi wierzyć, ze jeszcze istnieją LUDZIE, bo wedlug mnie miarą człowieczeństwa
jest stosunek do istot słabszych - osób starych, ułomnych, dzieci oraz zwierząt.
Dziękuję za rady i uwagi. Ciekawym pomysłem jest wystawiania kosza do którego ktoś mógłby podrzucic
niechciane stworzenie.
W konstancińskim Azylu jest to niemożliwe, bo jest przepełniony ponad miarę. Brakuje pieniędzy na
jego utrzymanie, lekarstwa dla kotów i zatrudnienie kogokolwiek do pomocy, a wolontariusze są lub
ich nie ma. Samorządy miast i gmin, z których pochodzą koty udają że nic nie wiedzą - pomimo, iż
Azyl działa legalnie. Dziesiatki pism wysyłanych do różnych urzędów pozostają bez żadnej odpowiedzi.
Zbiórki uliczne tez nie dają rezultatów - ludzie niechętnie dają pieniądze do puszek, poniewaz boją
sie oszustów. Sama zetknęłam się w jednym z hipermarketów z panią, która podszywała sie za
wolontariuszkę naszego Azylu.
Źródłem utrzymania kotów, leczenia itp. jest praca Pani Ireny (w sklepie). Pewnie nie wszyscy
Państwo wiedza, że oddała zwierzakom swój prywatny dom. Aż strach pomyśleć co się może stać z
kotami, jeśli pani Irena zachoruje, a nie można tego wykluczyć, bo żyje w nieustannym stresie.
Sprawą kosza warto zainteresować miejskie schroniska, które są dotowane. Będę próbowała ten pomysł
przekazać mediom.
Może Państwo też zechcą go rozpowszechniać. Im więcej osób będzie o tym pisalo, tym wieksza szansa
na realizacje.

Jeśli Państwo mają pomysł jak dopomóc Azylowi, proszę do mnie napisać: m.pw@wp.pl.

Serdecznie pozdrawiam Maria Wciślińska

PS. O Azylu można przeczytać na str. http://101kotow.koty.pl, (strona niebawem będzie
aktualizowana);
oraz www.koty.civ.pl www.canis.koty.pl w prawie każdym numerze "Kocich Spraw". "Czterech
Łapach" (nr z czerwca)

Dzisiaj na forum "Zwierzęta" Gazety Wyborczej ktoś zamieścił (niestety nie potwierdzona) informację,
że we Włoszech będą nakladane srogie kary na osoby pozbywające się zwierząt w sposób niehumanitarny:
1 rok więzienia lub grzywna 500 euro. Moze
i my się doczekamy?! M."

Grzesio z OOPZ

 
Posty: 170
Od: Wto lip 15, 2003 12:10
Lokalizacja: Radom Wolontariusz tel. 693 102 275

Post » Pon lip 21, 2003 14:34

Maria Wciślińska pisze:Sprawą kosza warto zainteresować miejskie schroniska, które są dotowane. Będę próbowała ten pomysł
przekazać mediom..

Próbować warto, chociaż miejskie nawet przy dotacjach też nie palą się do zachęcania ludzi do przywożenia im zwierzaków, co można zrozumieć - nie chcą przypadkiem wspierać pomysłów w rodzaju - koty przeszkadzają, więc odłowić je wszystkie z osiedla i do schroniska. Ale przydałoby się czasem coś takiego zamiast podrzucania pod bramę czy przerzucania przez płot.

Maria Wciślińska pisze:Dzisiaj na forum "Zwierzęta" Gazety Wyborczej ktoś zamieścił (niestety nie potwierdzona) informację,
że we Włoszech będą nakladane srogie kary na osoby pozbywające się zwierząt w sposób niehumanitarny:
1 rok więzienia lub grzywna 500 euro. Moze
i my się doczekamy?!

Analogiczne prawo obowiązuje (i jest stosowane) od lat w paru jeszcze krajach europejskich. Paragraf "porzucenie zwierzęcia".

Estraven

 
Posty: 31460
Od: Pon lut 04, 2002 15:30
Lokalizacja: Poznań

[poprzednia]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Bbeata, Blue, Google [Bot] i 530 gości