Strona 1 z 2

Lucek jedzie do weta!!!

PostNapisane: Wto lip 15, 2003 21:23
przez KasiKz
Prawdopodobnie jutro jedziemy z Luckiem do weta. Nie wiem jak kocio to zniesie, bo ostatnio jechalismy samochodem - i w drodze "tam" było wszystko ok, a już w drodze powrotnej Lucek strasznie się slinił... (wtedy była kastrowany)
Teraz, niestety, zmuszeni jesteśmy jechac autobusem - 1 h, potem przesiadka i około 15 minut na Brynów tez autobusem. Nie wiem czy Lucek to wytrzyma, wprawdzie pojedzie w swoim transporterku (który pomieściłby nawet dwa koty) w którym lubi spać czasem (jak fotele są zajęte)...
Nie wiem co radzicie? Jechać z nim czy nie? Chcę go zaszczepić, bo nie był na nic tylko na wściekliznę, jak jeszcze był wychodzący... No iwet musi go pooglądać od czasu wykastrowania i wyczyszczenia ząbków...

Poradźcie mi ...

PostNapisane: Wto lip 15, 2003 21:59
przez eve69
no to trzeba jechac- no...chyba ze wizyta domowa:)

PostNapisane: Wto lip 15, 2003 22:17
przez Izabela
Sila wyzsza... :D skoro ma byc szczepionko i zagladanko w zebiska to mysle, ze dla zdrowia kocisia powinien pojechac.
Wiadomo po powrocie bedzie obrazony ale czule glaski panci i cos smacznego do pyszczka (jakis wystrzalowy przysmak na specjalne okazje) :D i kotuch uglaskany.
Trzymam kciuki zeby dobrze jutro poszlo, tulinki dla Lucusia :D
pozdrawiam

PostNapisane: Śro lip 16, 2003 7:18
przez Axel
Pojedź, najwyżej się trszkę pozłości, ale zrób tak, ak napisała Izabela i kotek zapomni o złościach ! Obrazek

PostNapisane: Śro lip 16, 2003 7:45
przez KasiKz
Będę musiała :)
Ale obawiam się o to ślinienie - Lucek nie jechał wtedy w transporterku, bo jeszcze go nie miał, więc jechał u mnie na kolanach (bo tego koszyka nie cierpi!!!) no i przez to ślinienie byłam cała mokra - dosłownie! Nie mówiąc już o tym, że jeszcze mnie posikał (no i siedzenie w samochodzie - to siedzenie to powód tego, że już nie może jeździć tym samochodem (od OMC teściów).

Ufffffff... biedactwo, ale pocieszam się właśnie tym, że pojedzie w transporterku, który naprawdę lubi no i może sie nie będzie ślinił :?:
Powiedzcie mi jeszcze czy takie ślinianki nie sa czasem niebezpieczne dla kota? Bo to podobno choroba lokomocyjna, której koty nie mają :roll:

Informacje z różnych źródeł :wink:

PostNapisane: Śro lip 16, 2003 7:59
przez KasiKz
Aha - wizyta domowa raczej odpada - moje fundusze by tego nie zniosły, bo takie wizyty kosztuja chyba dużo :?:

PostNapisane: Śro lip 16, 2003 8:19
przez Izabela
KasiKz- nic nie wiem na temat choroby lokomocyjnej kotow :? A jest cos takiego?
Ja zawsze gdy ide do weta, biore kontenerek w jedna reke,synka w druga i zasuwam na autonogach do weta :lol: Tak wiec problem slinienia jest mi nieznany.
Za to Biszkopt (pies) dostaje tabletke co by w samochodzie nie napaskudzil :roll:
Bedzie dobrze! :ok:

PostNapisane: Śro lip 16, 2003 8:22
przez KasiKz
:) Dlatego pisze: ma chorobę lokomocyjną, której koty nie mają... Z różnych źródeł wiem różne rzeczy - jedne informacje wykluczają drugie :lol:

Mam nadzieję, że będzie dobrze, bo nie będe teściów prosić, żeby zawieźli Lucynę, bo aż mi wstyd - w aucie do teraz śmierdzi :( chociaż było oddane do czyszczenia :)

PostNapisane: Śro lip 16, 2003 12:29
przez zusia
Moze powinnas jednak sie dowiedziec ile kosztuja domowe wizyty,sa jednak drozsze niz" zwykle".Ja wybralam ta metode ,gdyz oprocz Sheby mam jeszcze psa i piec krolikow.Jakbym musiala z kazdym z osobna jezdzic to bym sie wykosztowala.... 8O A tak wet przychodzi i "zalatwia" wszystkich pokolei, zadziwiajace jest to ,ze Sheba sie wtedy nie boi i jak wet ja egzaminuje zaczyna sobie mruczec( co troche przeszkadza ,bo nie mozna wysluchac dobrze serduszka), gdy ja wczesniej zabieralismy samochodem miala tak samo jak twoj kocio, slinila sie a u weta nie dalo sie do niej dojsc, a pies zawsze wymiotowal w samochodzie. :roll: Teraz przynajmniej troche jest bezstresowo.

PostNapisane: Śro lip 16, 2003 15:54
przez moni_citroni
Czesc Zusia, widze ze mieszkamy blisko siebie :)

Weta mam calkiem niedaleko, ale Pupsi boi sie wizyt w lecznicy ;)
Ciekawa jestem ile kosztuje taka wizyta domowa...

PostNapisane: Śro lip 16, 2003 16:04
przez set
W Warszawie płacę 40 - 50 PLN za wizyty domowe.

PostNapisane: Śro lip 16, 2003 19:24
przez KasiKz
A wie ktoś ile kosztuje na Śląsku ???

PostNapisane: Śro lip 16, 2003 19:25
przez Izabela
KasiKz
daj znac jak czuje sie Lucus po wizycie u wetka :D

PostNapisane: Śro lip 16, 2003 19:55
przez Axel
I jak przebiegła podróż?

PostNapisane: Śro lip 16, 2003 19:58
przez KasikP
KasiKz pisze:Aha - wizyta domowa raczej odpada - moje fundusze by tego nie zniosły, bo takie wizyty kosztuja chyba dużo :?:


Oj kosztują, kosztują, radzę jechać do weta, może dać jakieś ziółka na uspokojenie??? Nie wiem....