przygotowania do kastracji

Napisane:
Sob lut 09, 2002 13:14
przez cynamon
tak czytam przygody Luksusa i mo¿e dobrym pomys³em jest wydelegowanie jakiej¶ zaufanej osoby z kotem na zabieg? je¶li Luksus dopiero siê o¿ywi³ po przyje¼dzie taty, to co zrobi cynamon, który mieszka tylko ze mn±? je¶li siê ode mnie odsunie, to ja te¿ popadnê w depresjê!!!! co my¶licie o moim pomy¶le?
Głowa do góry !

Napisane:
Sob lut 09, 2002 13:37
przez Panda1
Cześć cynamonku !
Ja co prawda kocura nigdy nie miałam (ten moich teściów o którym pisałam na animal.pl nawet przed kastracja był ze mną "na wojennej stopie"), to mogę ci opowiedzieć, jak to było z moja kotka (miała sterylke we wtorek).
Po przyjechaniu do lecznicy (a jechałyśmy specjalnie 50 km do zaufanego starego znajomego) kota dostała jeden zastrzyk, drugi po jakichs 10 minutach, cały czas sie do mnie przytulała. Potem, jak juz zasnęła, znajomy wet "oddelegował nas na kawe" i kazał wrócić za godzinkę. Wrócilismy w umówionym czasie, Pandzia miała "tylko głowę przebudzoną" (wet mi wytłumaczył, że po tym znieczuleniu kot dochodzi do siebie "od przodu" : najpierw głowa, potem przednie łapki, a na końcu tylne. Popatrzyła na mnie i miałknęła. w tym momencie miałam takie obawy jak ty, że bedzie tą przykrą sytuację kojarzyła ze mną. Ale chyba pomyslała, że właśnie "przyjechałam ja uratowac" , bo juz w aucie widać było jak sie uspokoiła. Na drugi dzien zupełnie wróciła do siebie, mruczała i rozmawiała ze wszystkimi jak przed zabiegiem. a do mnie tuli sie chyba nawet bardziej niż wcześniej (całą pierwszą nocke z nia lezałam, oka nie zmrużyłam, moze to pamieta ?). Teraz jest 4 dzien po zabiegu i oprócz blizny nie ma żadnego sladu operacji, jest wesoła i chyba nawet bardziej "mruczliwa" (jeżeli to w ogóle możliwe...).
Nikt nie wie, czy z cynamonkiem bedzie tak samo, ale ja na twoim miejscu nie posyłałabym go do weta z kimś innym.
Pozdrawiam gorąco
Buziaczki ode mnie i mruczanki od Pandy
Mariola
P.S. Masz zaistalowany ICQ ? Mogłybyśmy "pogadać"na żywo"...???

Napisane:
Sob lut 09, 2002 15:05
przez Panda1
To taki program ,cos jak gadu gadu, mozna sie ze soba łączyc na cos w stylu prywatnego chatu, bardzo fajne, wczoraj czatawałam z Keskese,
Polecam.
Mozesz ściągnać (darmowo oczywiście) ze strony
http://catv.retsat1.com.pl/stawik
Ja mam wersje 2000a, jest nowsza 2000b, ale ponoc bardziej zawodna...
Jak załadujesz to daj znac i podaj swój ICQ numer.
Pozdrawiam

Napisane:
Sob lut 09, 2002 18:19
przez Virge
Idź sam ze swoim kocurkiem.
Ja i TŻ wybieramy się z

Glutim

we wtorek na kastrację. Jeżeli będziesz chciał wiedzieć, jak było to daj znać.
Wet powiedział, że u kucurków to
wyjątkowow prosty zabieg, a nie operacja - jak w przypadku kotek.

Napisane:
Nie lut 10, 2002 13:27
przez cynamon
oj tak, tak! dajcie znaæ jak posz³o!!! wczoraj przy okazji zepsutego zêba pyta³am siê, czy trzeba przedtem zrobiæ jakie¶ badania, ale powiedzia³, ¿e nie trzeba. a wy jakie¶ robili¶cie???

Napisane:
Nie lut 10, 2002 16:29
przez Nelly
Też radziłabym iść z kotkiem na pozbycie się rodzinnych klejnotów
osobiście.
Jest tak jak zresztą sama pisałaś, u kotów mozna nazwać to zabiegiem nie operacją jak w przypadku kotki.
Na pewno wszystko będzie dobrze (wiem, wiem - łatwo powiedzieć

gorzej jeśli samemu się to przeżywa.
Trzymam kciuki w każdym razie, będzie dobrze


Napisane:
Nie lut 10, 2002 16:56
przez Virge
Nam wet również powiedział, że
nie ma potrzeby wykonywania dodatkowych badań (głównie ze względu na to, że to młody kot i że zabieg ten jest zabiegiem prostym - nie wiążą się z tym jakieś komplikacje - inaczej oczywiście byłoby, gdyby kocurkowi nie zeszły jądra lub gdyby była to kotka - potrzeba otwarcia jamy brzusznej).
Jesteśmy umówieni na 11 we wtorek, zalecił aby Gluti ostatni posiłek zjadł wieczorem w poniedziałek - potem ma dostawać tylko wodę (
nie wiem, jak uda mi się nie dać mu jeść rano - już sobie wyobrażam to
wycie
).
Radził też, abyśmy przez 3 dni po zabiegu nie podawali mu suchej karmy (może spowodować zatwardzenia

) - należy ją zastąpić puszkami lub przygotowywanym własnoręcznie
soczystym jedzonkiem.