Strona 1 z 2

CIA => Czikita i Akira - Ruja i sikanie! RATUNKU!!!!!

PostNapisane: Wto maja 27, 2008 16:40
przez Magomi
W końcu postanowiłam założyć wątek mojej (niestety już jednej) kociastej :)

Czikita to 9 tygodniowa, rozbrykana kocica, która trafiła do nas razem z siostrą Dakotą dokładnie 3 tygodnie temu. W miocie były tylko one dwie - Cziki była tą bardziej „szaloną”, Dakota zaś tą „myślącą” ;) To ona siedziała i kombinowała jak by tu coś zrobić, gdzieś wejść i później pokazywała to siostrze:) Jedyne na co nie wpadły, to jak ugniatać pościel przed snem :P Zawsze było tak, że tylko przyszły i już leżały :) Ehhh… a tak mi tego brakuje :roll: ;)
tygodniowceObrazek prawie trzytygodniowce Obrazek widać, kto się wierci ;p

Po odejściu siostry, Cziki zrobiła się bardziej towarzyska w stosunku do nas – ciągle za nami chodzi i nie chce przebywać tam, gdzie nikogo nie ma. Jednak na rękach to długo nie usiedzi, zaraz się wierci i chce się bawić ;) Ot, taki kot ;)
prawie pięciotygodniowce Obrazek Obrazek Obrazek na razie tyle wystarczy ; )

Jako że brakuje nam w domu jednego kota (3 tygodnie wystarczyły by teraz czuć pustkę :roll: ) i nie jesteśmy w stanie wybawić Czikity ;) postanowiliśmy, że jak tylko będziemy mogli, to bierzemy ze schroniska jakiegoś kociaka w wieku Cziki :) Oczywiście weźmiemy zaszczepionego i raczej dopiero wtedy, jak zaszczepimy naszą.
Jak zaszczepimy… :roll: …ale może w końcu uda nam się ta sztuka.

Wczoraj TŻ w drodze do domu wstąpił do naszej wetki dopytać się, jak jest z tym szczepieniem - dlaczego musimy czekać jeszcze 3 tygodnie?
Główne argumenty wetki:
1. Do 12 tygodnia życia kota w organizmie są przeciwciała od matki, więc jak się poda nowe, to kot może je odrzucić i jak się skończą te od matki, to żadnych nie będzie miał.
2. Czikita możliwe że ciągle walczy z wirusem pp, więc jak się poda jego dodatkową ilość w szczepionce, to może to przeciążyć szale na korzyść choroby.

Trochę racji w tym jest, ale… co jeśli Czikita faktycznie walczy, a przeciwciała od matki się skończą wcześniej? Skoro walczy teraz, to i za 3 tygodnie może ciągle walczyć, więc czy wtedy nie będzie tego problemu co teraz?

Pojechaliśmy na konsultacje do innego weta. Tamten stwierdził, że faktycznie jest taka teoria wśród wetów o tych 12 tygodniach z przeciwciałami matki, i że jak po tym czasie robi się szczepienie, to nie trzeba go powtarzać po 4 tygodniach. Z doświadczenia (co prawda na szczeniakach ;)) wie jednak, że przeciwciała matki różnie się kończą - u jednych szybciej, u innych później (dużo zależy też od czasu karmienia przez matkę). Dlatego właśnie powinno się (i to się głównie stosuje) robić szczepienia ok. 8 tygodnia i powtórzyć po 4.
Fajnie… ale co z przypadkiem Czikity? Tu wet powiedział, że to prawda, że (jeżeli w ogóle była to pp) szczepienie teraz może spowodować, że wirus dostanie wsparcie. Jednak według niego nie ma na co czekać i lepiej zaszczepić już teraz i wywieźć kota na dwa tygodnie na kwarantannę, a po kolejnych dwóch tygodniach powtórzyć.

I tak zrobimy :) Co prawda dopiero w czwartek, ale lepsze to niż czekanie tygodniami, a i tak i tak ryzyko zawsze będzie. Te dwa dni mamy zaś na to, aby znaleźć Czikicie dobry domek na czas kwarantanny. :)
Tylko jak ja przeżyję bez kota w domu? :P

PostNapisane: Wto maja 27, 2008 18:07
przez Jana
Magomi, u mnie była kotka (kociak) chora na panleukopenię - w dniu diagnozy jej rodzeństwo zostało zaszczepione (nie miały objawów chorobowych). I one nie zachorowały, chociaż nawet nie izolowałam ich od chorej siostry, bo już nie miało to sensu.

W szczepionce nie ma żywych wirusów, są tylko ich białka, a organizm kota na nie reaguje i wytwarza przeciwciała.

Poza ty panleukopenia u Dakoty chyba nie była bank stwierdzona? Nie było testów, badania krwi ani sekcji zwłok. To wcale nie musiala byc panleuko.

Szczep, nie czekaj.

Z tymi przeciwciałami od matki to nieprawda, że są do 12 tygodnia - po odstawieniu od mleka matki kociaki właśnie gwałtownie tracą odporność, bo już nie pobierają od matki przeciwciał. Dlatego właśnie nie powinno się zabierać kociąt od matki zbyt wczesnie, ale ok. 10 - 12 tygodnia.

PostNapisane: Wto maja 27, 2008 22:20
przez Magomi
Zaszczepię, zaszczepię... :)
Czikita też nie była odseparowana od Dakoty, ale na czas poszczepienny weci zalecają ją wywieźć, tak na wszelki wypadek. :roll:

...martwi mnie tylko, że Cziki zaczęła znowu mieć rzadsze qpy :( Dzisiaj były już trzy "roztopione czekoladki" :( Mam nadzieję, że to coś z jedzeniem i że do jutra jej przejdzie, bo jak nie... :roll:

Trikolorka Czikita - po szczepieniu - na "wygnaniu"

PostNapisane: Wto cze 03, 2008 22:26
przez Magomi
Dzisiaj Czikita została w końcu zaszczepiona!! Trochę na to czekała, ale było podejrzenie robali i trzeba było zrobić badania parazytologiczne kału. Na szczęście qpale wychodziły z koci czyściutkie :D

Wetka standardowo wspomniała o tym, że (jeśli to jednak była pp u Dakoty) po szczepieniu stan koci może się pogorszyć (bo „w szczepionce nie jest samo białko, tylko osłabione wirusy”). Jednak my z TŻ twardo – że za dwa tygodnie też może, więc nie ma na co czekać ;) I nie czekała, od razu wzięła się za przegląd koci :D Sami się zdziwiliśmy, że tak bezproblemowo poszło :P

Czikita dostała Purevax „czwóreczkę” i dwa tygodnie wolnego od nas :twisted:

Dwóch lekarzy zalecało nam kwarantannę, tak na wszelki wypadek, więc zawieźliśmy Czikitę do rodziców. Jest już u nich (bez nas) od 3 godzin i jak na razie problemów nie ma: Cziki bawiła się (trochę leniwiej niż jak byliśmy jeszcze w domu), zjadła, pokazała jak pięknie kuwetkuje :P, nawet zaczepiała suczkę Lenę :D (Widać, że brakuje jej włochatego towarzysza zabaw :roll: ) Teraz, zmęczona wrażeniami dnia, śpi :)

Na koniec kilka zdjęć :)
Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek

PostNapisane: Wto cze 03, 2008 22:29
przez Satoru
śliczny sierściuszek:) też jestem posiadaczką jednej trikolorki, z tym, że już starej kobyły:P gratuluję wychowanki:D

PostNapisane: Wto cze 17, 2008 15:37
przez Magomi
No i stało się:)

Czikita wróciła z poszczepiennej kwarantanny, więc...

W sobotę pojechaliśmy do gdańskiego schroniska po koleżankę dla Czikity. Z kociej, zaszczepionej, młodzieży (ok. 3 m-ce) została już tylko ona – czarno-biała „traktorzystka” ;). Takiego przymilaka nie było w całej kociarni :D Od samego początku prężyła grzbiet i mruczała jak najęta. W kontenerku zaczęła płakać, więc skończyło się na tym, że całą drogę ze schroniska spędziła na ugniataniu kolan :)
Po drodze do domu zajechaliśmy do naszej wetki na oględziny i nawet tam nie przestała mruczeć i ugniatać (nie wiem jak wetka mogła ją osłuchać :P) Okazało się, że mała ma świerzbowca usznego i koci katar (objawy: tylko zaropiałe oczka) …a w schronisku mówili, że jest całkowicie zdrowa i że do weta z nią nie ma po co iść :roll:

W domu zachowywała się tak, jakby była tu od zawsze, nawet nie poszła zwiedzać mieszkania, tylko od razu hop na kolanka :P Później jedzonko i zabawa (pod czujnym okiem zazdrosnej o zabawki Cziki ;) )

Na rezydentkę zbytnio nie zwracała uwagi, czasem warknęła tylko jak tamta zaczynała na nią prychać ;) Za to Czikita miała zajęcie. Gdzie Akira, tam i ona :D Gdy Akira nie patrzyła, to ostrożne wąchanie, pacnięcie łapką w tyłek lub głowę, a gdy tylko się odwróciła – stroszenie i fukanie. Akira wolała trzymać się w pewnej odległości, a gdy była „napastowana” kładła się na pleckach i czekała aż tamta odejdzie.

Teraz jest już o wiele lepiej :) Nawet próbują się już razem bawić, głównie myszkami i sznureczkami (akurat tymi, którymi bawi się aktualnie druga :twisted: , jakby innych nie było :roll: )
Tylko czasem, gdy Czikita (mały dzikusek, który najchętniej uprawiałby wyłącznie zapasy z podduszaniem i podgryzaniem :twisted: ) za bardzo naskoczy na Akirę, ta warczy ze złością. Cziki jednak już nie odpowiada, tylko odchodzi zawiedziona (nie na długo zresztą :twisted: )

Obrazek Obrazek Akira
Obrazek ktoś wszedł do mojego legowiska… Obrazek choćby dach się walił… i tak ono jest moje!
Obrazek wspólne posiłkowanie
Obrazek Mrrr…udało mi się przytulić do śpiącej Czikity Obrazek ups… obudziła się
Obrazek mamy wspólne zainteresowania

PostNapisane: Wto cze 17, 2008 16:48
przez MaybeXX
Fajne te dziewczyny :lol:
Niech ci się zdrowo,psotnie chowają :ok:

PostNapisane: Pt cze 20, 2008 11:34
przez Magomi
MaybeXX pisze:
Niech ci się zdrowo,psotnie chowają :ok:

Chowają się (Akira)... psotnie (Czikita)... :lol:
Akira ma już dosyć Czikity :D , bo ta ja od niedzieli usilnie zachęca do zabawy (oczywiście tylko zapasy i skoki na głowę z zaskoczenia wchodzą w rachubę :twisted: ), a ponieważ Aki jest bardzo spokojnym kotem, który głownie by spał, a jak już się bawi to tylko tak, aby tyłka z ziemi nie ruszyć ;), więc na każde zaczepki reaguje warczeniem, fukaniem i wrzaskiem (i ucieczką do legowiska) :roll:

PostNapisane: Pon sie 04, 2008 21:42
przez Magomi
Dzisiaj w trakcie miziania Czikity po gardziołku wyczułam po lewej stronie kulkę. Obmacałam z drugiej strony i takiego zgrubienia nie wyczułam :?
„Kontrolnie” wymacałam jeszcze Akirę i u niej oba są takie same, lekko wyczuwalne…
I teraz się zastanawiam… Jeden migdałek jest powiększony, drugi nie? A może to nie migdałek, tylko zupełnie co innego? :?

Może ktoś się zna na kocich migdałkach i może doradzić? ;)

Dodam tylko, że kota żadnych objawów chorobowych nie ma (no, nie licząc "spulchnionych" spojówek, które leczymy od kilku tygodni :roll:) - szaleje za dwie, je za dwie, ospała nie jest, problemów kuwetkowych brak :roll:

i jeszcze kilka nowszych zdjęć …w końcu mruczki rosną ;)
Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek
Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek

PostNapisane: Wto sie 05, 2008 12:26
przez Magomi
Nikt nic nie wie o kocich migdałkach...? :(

No trudno... i tak po pracy idę z tym do weta :wink:

PostNapisane: Wto sie 05, 2008 17:09
przez Magomi
Już po wizycie...
Kota ma powiększony lewy migdałek/węzeł chłonny szyjny oraz węzeł chłonny przy lewej tylnej łapce :(
Jako, że innych objawów nie ma, a temperatura w normie, dostała tylko zastrzyk przeciwzapalny + coś na wzmocnienie odporności i mamy czekać... Jak migdałek powiększy się jeszcze bardziej, dojdą wymioty lub brak jedzenia, kota dostanie antybiotyk i zostanie zbadana krew :roll:. Jeśli nie, za tydzień kontrola.

Mam nadzieję, że nic się z tego nie wykluje... :(

PostNapisane: Czw sty 15, 2009 17:05
przez Magomi
Wydobywam z otchłani, bo nie chcę szukać ani zakladać nowych wątków... :(

Od poniedziałku Czikita ma pierwszą rujkę. U Akiry rujka zaczęła się dzień później... :roll:

Dwie wydzierające się kotki jeszcze jakoś zniosę, ale... OBIE zaczęły sikać gdzie popadnie! :evil: Sikają wszędzie! Na podłogę, gazety, do kartonów, do zlewu, na pościel... (nie wiem pod czym będziemy spać, bo obie kołdry i koc są już "po" i czekają w kolejce na pranie :roll:) :evil:

Czy da się coś zrobić, aby one przestały tak sikać na wszystko? :(

PostNapisane: Czw sty 15, 2009 17:12
przez anulka111
sterylizowac kotki, rozkładać jedzonko w miejscach gdzie sikaja,......schowac na okres przejsciowy wszelkie rzeczy dogodne do zasikania kartony itd

PostNapisane: Czw sty 15, 2009 17:31
przez Magomi
Sterylizowane zostaną na pewno, jak tylko rujki się pokończą.
Jedzonko mogę porozstawiać, ale na pewno nie wszędzie (np. łóżko odpada ;)).
A wszystkiego nie schowamy, bo mieszkanie jeszcze nieurządzone do końca i kartony stać muszą...
:(

Właśnie TŻ odkrył, że któraś z "panien" nasikała do reklamówki z mandarynkami, które leżały na stole :twisted:
:evil:

PostNapisane: Czw sty 15, 2009 22:00
przez galla
Obawiam się, że na znaczące kotki w rui nie ma sposobu. Tylko kastracja.
Sama mam to właśnie w domu. Co prawda kotka skończyła rujkę, ale znaczy dalej. Czekam na pensję i ciacham, bo mnie coś trafi któregoś dnia :wink: