Strona 1 z 1
I PRZYPLĄTAŁO SIĘ KOCIĘ

Napisane:
Śro lip 09, 2003 20:27
przez Aneta
Witajcie,
Przyplątało nam się kocię, w jaki sposób nie chcę pisać, ważne że już jest w dobrych rękach. Troszkę chora, ma robaki i podwyższoną temperaturę, ale mam nadzieję, że poza tym wszystko z NIĄ będzie dobrze. Teraz ma małą kwarantannę u naszego weterynarza bo nie wiemy co mogła by naszym trzem pozostałym przynieść do domu, ale mam nadzię że jutro będzie już z nami.
Mam do was pytanie. Błagam odpowiedzcie w miarę możliwości, zależy mi szczególnie na radach osób, które same doświadczyły tego co my planujemy.
Otóż chcielibyśmy aby kiciusia, która nie ma jeszcze imienia wybrała się z nami w podróż do Francji. Wyjeżdżamy 13 lipca naszym samochodem, miejsca w nim jest dużo bo to combi, ale chodzi mi o kondycje kotka.
Kicia nie ma 3 miesięcy, to syjamka - bez rodowodu (nigdy nie sądziłam, że "wypadnie mi zajmować się półrasowym kotkiem).
Jak już wiecie jest bardzo, bardzo malutka. Najmniejszy rozmiar szeleczek jest na nią za mały. Wszystkie prawne sprawy już są prawie załatwione, więc o to nie pytam. Chodzi mi o to czy porywać się na takie szaleństwo, a jeśli tak to co jej zapewnić żeby łatwo to zniosła i szybko się przyzwyczaiła. Chcielibyśmy ją brać w przyszłości na takie wyprawy.
potrzebuję jakiś patent na szeleczki dla niej, bo to co w sklepach jest za DDDUUUŻŻŻEEE!!!
Szczegóły:
Jedziemy autem do Francji - planujemy zrobić 6000 km, ale na luzie, bez wariactw, co się uda to się uda. Co wieczór camping. Tak przez 1 tydzień.
2 Tydzień to biwakowanie, miły caming, bez ruszania się z miejsca.
W samochodzie miała by pół siedzenia dla siebie, jako 4 pasażer, częste postoje i dla niej i dla nas.
Poradźcie coś. Nie mamy klimy w aucie, będą otwarte okna i boję się, żeby jej nie zawiało. Ze wyskoczy to nie bo będzie w skiperze.
Błagam o porady, nie chciałabym przez jakieś niedopatrzenie jej stracić.
Wiem, że puki mały kotek tym szybciej się przyzwyczaja.
Cześć,
Aneta

Napisane:
Śro lip 09, 2003 20:33
przez Kiara
W podrozy nie pomoge, bo my nie sprostalismy temu zadaniu, wiec glosu nie zabieram...
Ale szeleczki - zanim Paczusiowi udalo sie wyrosnac na wielkie kocie stworzenie

ktorym jest teraz, byl malutka kuleczka - za malutka, aby udalo sie szelki kupic 'na rozmiar'. Obie obrozki (na szyjke i brzuszek) skrocilismy, dorobilismy otworki, a pasek laczacy obie zostal 'taki jaki zostal', bo skracanie bylo bezsensowne. Czy tak obrobiony najmniejszy rozmiar szeleczek nie zalatwilby sprawy?

Wymiziaj panienke


Napisane:
Śro lip 09, 2003 20:43
przez Aneta
wielkie dzięki,
To jest pomysł, jutro jadę kupić i do dzieła. Moja wena twórcza mam nadzieję się spisze i coś z tego będzie.
Pozdrawiam i błagam czytających o porady.
Aneta
P.S
Świetne to hasło: "wimiziaj"


Napisane:
Śro lip 09, 2003 20:43
przez ani
Widziałam w sklepach zoo szelki dla królików i szelki dla szczurów (poważnie)! Zresztą wydaje mi się, że kontenerek byłby lepszy i bezpieczniejszy. Tym bardziej, jeśli kicia będzie stale zmieniać miejsce - wtedy transporterek byłby jej "domkiem", miejscem, e którym może czuć się bezpiecznie. Tak jest z moją Kissa - generalnie swojego transporterka nienawidzi, ale na obcym terenie, kiedy jest przestraszona, ucieka do niego sama.
Ale chyba nie ryzykowałabym takiej podróży z takim maluszkiem... brak klimy i otwarte okna to tylko jedno - chociaż chyba nie najmniej istotne - ciągły przeciąg. Takiemu maluchowo może chyba zaszkodzić. Szczególnie, jeśli nie jest całkiem zdrowa.
Jeśli planujecia w przyszłości dużo podróżować z kicią, to dobrze jest ją od małego przyzwyczić do jazdy, ale chyba nie tak długiej na początek i nie od TAK małego
Wydaje mi się, że jeśli macie taką możliwość, lepiej byłoby malucha zostawić pod dobrą opieką, a na wojaże zabierać jak troszkę podrośnie.

Napisane:
Śro lip 09, 2003 20:45
przez Inka
Gratuluje
Wiesz, ja traktowalabym takie kocie w podrozy jak male dziecko.
Czyli podczas jazdy w kontenerku, czeste postoje, i na postojach dac sie wybiegac w szelkach i na smyczy, najchetniej gdzies na trawie, oraz serwowac posilki.
Na tak dluga podroz, wzielabym rowniez jakas prowizoryczna kuwete z piaskiem, zeby kocie moglo pokopac, i moze cos wiecej tez.
Szelki mozesz sama uszyc. Kiara miala jakis dobry patent, moze wlasnie takie?

Napisane:
Czw lip 10, 2003 8:42
przez magda gabryś
Gdzieś na mazurach, chyba w Szczytnie kupiłam małemu Pokemonowi szelki ze smyczą produkcji niemieckiej.Są zrobione z chyba sizalowego włókna i dostosowują się do ciała kota. Są miękkie i kot nie ma możliwości wydobić się z nich.

Napisane:
Czw lip 10, 2003 8:48
przez kinus
Nic nowego nie powiem, nie bralabym kociaka. Za duzy stres. Moja Pinky tez w tym wieku byla ze mna taszczona z koniecznosci podawania jej antybiotyku. Jechalam z nia 200 km pociagiem, a potem 100 samochodem. Po dojechaniu miala caly dol mordki mokry - slinila sie ze stresu. A mi bylo jej zal strasznie. Wg mnie dla niej to beda dwa tygodnie stresu. I dla was przy okazji tez, bo taki kociak moze sie zaszyc Bog wie gdzie, a ja juz przezylam przeszukiwanie campingu mimo, ze mieszkalam w zamykanym domku i teoretycznie mala nie powinna z niego byla wyjsc.
Re: I PRZYPLĄTAŁO SIĘ KOCIĘ

Napisane:
Czw lip 10, 2003 13:36
przez Nelly
Aneta pisze:Witajcie,
Przyplątało nam się kocię, w jaki sposób nie chcę pisać, ważne że już jest w dobrych rękach.
Kicia nie ma 3 miesięcy, to syjamka - bez rodowodu (nigdy nie sądziłam, że "wypadnie mi zajmować się półrasowym kotkiem).
Napisałaś, że nie chcesz o tym pisać w jaki sposób trafiła do Ciebie.
Rozumiem, i nie nalegam. Jeśli jednak zmieniłabyś zdanie, to chętnie poczytam.
Wyrwałaś ją z rąk handlarzy?
Co do podróży, przychylam sie do zdania kinus.

Napisane:
Czw lip 10, 2003 13:53
przez PumaIM
Co do podróży, to naprawdę nie wiem. Gdyby to był duży transporter, osłonięty od przeciągów? Z całym wyposażeniem?
A szeleczki to kiedyś robiłam sama z miękkiego rzemienia, szerokiego gdzieś na 1-1,5 cm. Potrzebne dwie sprzączki (np. od starego paska do zegarka albo sandałów) i coś do wybijania dziurek. Z jednego kawałka obróżka na szyjkę, z drugiego dłuższego "obróżka" pod paszkami, połączyć krótkim kawałeczkiem tuż koło sprzączek i na nim ew. naszyć jakieś kółko do przypinania smyczki. Długość pasków powinna być większa o parę cm od tej aktualnie potrzebnej (no i 3-4 dziurki na zapas), bo takie kocię rośnie migiem i ani się obejrzeć, jak już jest dwa razy takie jak było.

Napisane:
Czw lip 10, 2003 14:27
przez Axel
ani pisze:Widziałam w sklepach zoo szelki dla królików i szelki dla szczurów (poważnie)!

Ja mam szelki dla świnki.... tylko, że ona się z nich wyślizguje, a z kolei jak zapnę jej o dziurkę dalej, to myślę, że za ciasno...


Napisane:
Pt lip 11, 2003 7:17
przez KasiKz
Świnki to kombinatorki (!!!) i chyba możesz zapiąć o jedną dalej
Pozdrufka


Napisane:
Pt lip 11, 2003 20:03
przez Kiara
Axel, morskiego prosiaczka w gruncie rzeczy nie tak latwo udusic

sa stosunkowo 'sztywne' i zapiecie szelek o dziurke dalej nie powinno jej od razu uszkodzic


Napisane:
Sob lip 12, 2003 6:30
przez KasiKz

Napisane:
Sob lip 12, 2003 19:46
przez Blue
Szczerze?
Nigdy w zyciu bym sie na cos takiego nie zdecydowala.
Maly kociak, w nienajlepszej formie, z niewiadomo czym spowodowana goraczka, pewnie nie szczepiony - i dwa tygodnie podrozy w samochodzie? W tym rowniez poza granice kraju, w zupelnie inny klimat?
Tak naprawde szczerze - uwazam ze byloby to troszke nierozsadne i w sumie dla kociaka malo przyjemne. Pomijajac stres - to taki kociak potrzebuje ruchu, duzo ruchu i szalenstw - ciezko by mu bylo w kontenerku i na szelkach. Ponadto stres, poza innymi rzeczami - jest doskonalym aktywatorem wielu chorob - bardzo oslabia odpornosc. Jesli kocie jest nie zaszczepione to podczas kazdego z postojow bedzie moglo sie czyms zarazic - i co wtedy? Zaszczepione zreszta tez.
Nie bardzo sobie to wyobrazam
Podobnie jak wiele innych problemow podczas takiej wyprawy.
No i przede wszystkim - nie wyobrazam sobie nawet jakim ograniczeniem dla syjamka w tym wieku musialoby byc az takie ograniczenie wolnosci - moje kociaki szaleja dniami i nocami, bawia sie, poluja, sa stale w ruchu.
Uwazam ze to nie jest dobry pomysl


Napisane:
Sob lip 12, 2003 20:56
przez Kazia
Zgadzam sie z Blue.
Kociak jeszcze sie nie przyzwyczail do nowego domu, nowych opiekunów.
Dla niego taka podróż to żadna przyjemność, samo przerażenie nowściami, i stresy.
Ja bym nie brala.