Ciag dalszy.
Jutro Klaki idzie na kontrolę- bidulek. Jest dobrze - martwa skóra odpadła (pewnie ją zdrapał) - teraz jest śliczna czyściutka rana (wiem, że brzmi to może okropnie, ale w stosunku jak ta rana wygladała to teraz jest lilia).
Chłopak już mnie kocha - a jakby mogło być inaczej, skoro to ja wrzucam do michy te wszystkie łakocie. Tak jak patrzą na niego z góry, jak sobie zadowolony spaceruje z zadartym ogonkiem to tak już ma beczułeczkę (ciekawę ile wazy). Co do tego pasienie to ja już mam chyba fobię. innych pasę , sama dieta non stpo
.
Dzisiaj byłam świadkiem nosek-nosek Klaki-Kacper. Ale tu sie pojawiają pytania:
- Kacper nie chce jeść w pokoju , gdzie zawsze i gdzie oczywiście dostaje Klakier - o co chodzi??
- Junior jest z nami od piatku do soboty na ogródku, czy Kalkier nie poczuje się jak rezydent ( Junior owszem czasie zachowuję się jak diabeł, ale jeżeli dochodzi do kontaktu z kotuchami to z Rumcajsa zamienia się w Cypisak); czy kalkier moze mu dać bęcki??
- Junior też nie chce jeść w tym pokoju??
- Klakier juz raz potraktował łapą każdego z chłopaków , jak do niego podeszli , granica??
Kalkuś jest bardzo kochanym kociskiem- to widać - ale nie nauczony (lub nie lubie ) takiego leluchowania , jak moje kociambry - czy to się zmieni??
Kurczę , człowiek myśli, że coś tam wie, a tu nastepny kot a ja się czuję jakbym dostała pierwszego kota w moim zyciu.