witajcie, mam pytanie zwiazane z rodzenstwem mojego maciusia. bylam na podworku na ktorym urodzil sie macius kilkakrotnie. raz udalo mi sie zobaczyc jego matke, niesamowicie plochliwa, piekna, czarna kotke, natomiast rodzenstwa maciusia nie mialam okazji zobaczyc. z relacji mieszkajacych tam osob (hmmm... w wiekszosci osob tzw. czesto pijacych) wynikalo, ze rodzenstwo jest ale jest dobrze karmione przez pania, u ktorej to wlasnie w piwnicy przebywaja maluchy (piwnica zamknieta na klodke, jednak w drzwiach jest uchyl, przez ktory koty sie przecisna- czlowiek juz nie) a druga wersja brzmiala, ze kocieta zostaly zabrane do domow przez ludzi... pytalam syna, ktory czasami bawi sie na tym podworku czy nie widzial maluchow i zawsze mowil, ze niestety nie... ja bylam tam , nasluchiwalam, kicialam niestety bez rezultatu. jakiez bylo moje zdziwienie kiedy wczoraj przyszedl kolega syna z wiadomoscia, ze widzial trzy maluchy krecace sie po podworku! nie wiem co mam robic, jesli to rodzenstwo macka to maja juz 9 tygodni, sa dokarmiane (ile razy bylam tam z jedzeniem to widzialam, ze w piwnicy stala zawsze woda i jakies pozywienie). mam do was pytanie- CO JA MAM TERAZ ZROBIC???
sprobowac je wylapac ale czy one sie dadza zlapac, czy nie sa juz zupelnie dzikie? czy dadza sie oswoic??? w sumie lokum dla nich przynajmniej dorazne sprobuje zalatwic w najblizszych dniach w tzw. prywatnym azylu. moje koty, czyli maciek i florka byly zaszczepione 2 lipca (florka drugie szczepienie a maciek pierwsze podstawowe trikatem) powiedzcie prosze czy jest mozliwosc aby moje koty mogly sie zarazic od tych maluchow potencjalna choroba jesli przez kilka godzin, ewentualnie jeden dzien mialyby przebywac u mnie w domu??? mam tak malo czasu, jutro w nocy wraca moj maz i wtedy bedzie za pozno na jakiekolwiek dzialania, tzn. na pewno nie zgodzi sie na wniesienie kociat do domu. a ja czuje ze zawalilam sprawe i czuje sie z tym okropnie. jaka glupia bylam, ze uwierzylam pijaczce jakoby koty znalazly dobre nowe domki poradzcie prosze