Minou Rudzielec Pers I-Z Gdańska do Belgii. Świat mały jest.

http://forum.miau.pl/viewtopic.php?t=75917&highlight=
Do dziś nie mogę przeboleć Misia z Ciapkowa.
Gdy więc przeczytałam dzisiejszy apel Izabeli o DT dla persa,
pomyślałam,że właściwie niebezpieczeństwo ze strony Goni nie zostało zażegnane.
Może poprosić kogoś z rodziny, lub znajomych, żeby wziął dla niej kota.
Łazienkę mam wolną, bo Cheri okazała się zgodnym miziakiem,
dziś też nie po raz już pierwszy spała z nami w łóżku.
Zadzwoniłam, że skoro nie ma nic lepszego, dam we władanie persikowi, mój ostatni azyl.
Pojechałam, Izabeli już nie było.Powiedzieli, że kot strasznie zestresowany
i jeden z pracowników schronu zaproponował pomoc w złapaniu kota
w specjalnych rękawicach.
Powiedziałam, że sobie poradzę.Do pomieszczenia wpuścili mnie samą.
Pod szafą widać było trochę rudego futra, a gdy się schyliłam,
zobaczyłam wielkie pomarańczowe oczy i dobiegło mnie warczenie a pazurzasta łapa śmignęła o włos ode mnie.
Po prostu pomarańczowy potwór spod szafy chciał mnie zjeść.
Pomyślałam, że chyba zbyt pochopnie zrezygnowałam z pomocy pancernych rękawic.
Próbowałam pogadać z nim po kociemu, ale udawał, że nie zna kociego języka, tylko potworowy.
Użyłam więc pewnego podstępu, żeby zwabić kota do kontenerka, ale
i tak udało mu się ostatnim pazurkiem utoczyć mi trochę krwi.
Myślę sobie, nie jest żle, dobrze, że będąc persem, nie zapmniał też, że
jest kotem.
No i krwią przypieczętowaliśmy pakt porozumienia, tylko czemu to zawsze
ja muszę go podpisywać.
W kontenerku kotek zachowywał się super, spokojny, nawet trochę pospał.
Zaparkowałam go w łazience, pofuczał na mnie, ale jak mu pochrzęściłam chrupkami,
to przełknął ślinkę, znaczy apetycik jest.
Nie wiem czy już wyszedł z kontenerka, bo teraz przechodzi kurację antystresową
i ja mu nie przeszkadzam, zresztą nie mam na to czasu.
Zaraz lecę do weta szczepić smarkaterię.
Kot jest cudny, dobrze że ja nie jestem amatorką rudych, bo miałabym problem.
Dzidzia, on by tobie pasował do pary z tym drugim rudaskiem.Bierz go,
będziesz miała u mnie fory.
Nie ukrywam, że nie bez znaczenia jest fakt, że kot chodliwy i nie będzie mi zbyt długo
na głowie siedział. Ale też zakocona jestem na maksa.
Tak więc rezydencje piszcie petycje a może Rudosław Wielki zaszczyci waszą chałupę swą kudłatorudą dupencją.
Kilka fotek płomienistego kota.

Do dziś nie mogę przeboleć Misia z Ciapkowa.
Gdy więc przeczytałam dzisiejszy apel Izabeli o DT dla persa,
pomyślałam,że właściwie niebezpieczeństwo ze strony Goni nie zostało zażegnane.
Może poprosić kogoś z rodziny, lub znajomych, żeby wziął dla niej kota.
Łazienkę mam wolną, bo Cheri okazała się zgodnym miziakiem,
dziś też nie po raz już pierwszy spała z nami w łóżku.
Zadzwoniłam, że skoro nie ma nic lepszego, dam we władanie persikowi, mój ostatni azyl.
Pojechałam, Izabeli już nie było.Powiedzieli, że kot strasznie zestresowany
i jeden z pracowników schronu zaproponował pomoc w złapaniu kota
w specjalnych rękawicach.
Powiedziałam, że sobie poradzę.Do pomieszczenia wpuścili mnie samą.

Pod szafą widać było trochę rudego futra, a gdy się schyliłam,
zobaczyłam wielkie pomarańczowe oczy i dobiegło mnie warczenie a pazurzasta łapa śmignęła o włos ode mnie.
Po prostu pomarańczowy potwór spod szafy chciał mnie zjeść.

Pomyślałam, że chyba zbyt pochopnie zrezygnowałam z pomocy pancernych rękawic.

Próbowałam pogadać z nim po kociemu, ale udawał, że nie zna kociego języka, tylko potworowy.
Użyłam więc pewnego podstępu, żeby zwabić kota do kontenerka, ale
i tak udało mu się ostatnim pazurkiem utoczyć mi trochę krwi.
Myślę sobie, nie jest żle, dobrze, że będąc persem, nie zapmniał też, że
jest kotem.
No i krwią przypieczętowaliśmy pakt porozumienia, tylko czemu to zawsze
ja muszę go podpisywać.

W kontenerku kotek zachowywał się super, spokojny, nawet trochę pospał.
Zaparkowałam go w łazience, pofuczał na mnie, ale jak mu pochrzęściłam chrupkami,
to przełknął ślinkę, znaczy apetycik jest.
Nie wiem czy już wyszedł z kontenerka, bo teraz przechodzi kurację antystresową
i ja mu nie przeszkadzam, zresztą nie mam na to czasu.
Zaraz lecę do weta szczepić smarkaterię.
Kot jest cudny, dobrze że ja nie jestem amatorką rudych, bo miałabym problem.

Dzidzia, on by tobie pasował do pary z tym drugim rudaskiem.Bierz go,
będziesz miała u mnie fory.

Nie ukrywam, że nie bez znaczenia jest fakt, że kot chodliwy i nie będzie mi zbyt długo
na głowie siedział. Ale też zakocona jestem na maksa.
Tak więc rezydencje piszcie petycje a może Rudosław Wielki zaszczyci waszą chałupę swą kudłatorudą dupencją.
Kilka fotek płomienistego kota.




