Strona 1 z 4

"Stacjonarna" kotka- zapalenie płuc przez robale??

PostNapisane: Sob maja 17, 2008 16:43
przez ewa13
Witam,
Koteczka trafiła do mnie 10 dni temu, wczęsniej przebywała w lecznicy gdzie była leczona. To zapewne domowy kot, wyrzucony, została pogryziona , miała ropień w węźle chłonnym na szyi, i w ogóle ogromne zapalenie dróg oddechowych, nawet płuc.
Ledwo ją odratowano. Kotka trafiła do mnie na rekonwalescencję przed sterylką, ale okazało się że wcale nie jest zdrowa.
Okropnie jej rzęziło w drogach oddechowych, miała kiepski apetyt i zapchany nosek, katar.
Dostała leki homeopatyczne po których mocno się poprawiła, rzężenie zniknęło, apetyt lepszy, kicia widocznie czuję się lepiej, katar ma nadal oogromny ale ponoć to dobrze- choroba wychodzi z organizmu.

Przedtem kicia się niemal dusiła, teraz jest o wiele lepiej.
Jej ogólny wygląd jest kiepski, chuda, sierść paskudna, robale na 100% no ale to jest do odratowania.
Niepokoi mnie co innego
odkąd jest u mnie kicia wcale nie schodzi ze swojej półki!!
Siedzi na niej 24 godziny na dobę, z wyjątkiem jak szybko schodzi do kuwety i zaraz wraca biegiem- nawet nie zakopie urobku 8O
Zwiewa jakby pod łapkami się jej ziemia paliła....

Przez ten czas, raz zeszła na moje kolana i posiedziała, i wróciła i tyle.
Czas spędza śpiąc, myślałam że to normalne jak się źle czuje ale ona czuje się coraz lepiej a nie widać w niej chęci zwiedzania mieszkania.
Nie wydaje się zestresowana, nawet mruczała jak ją głaszcze, wygina się itp tylko za nic nie chce zejść!

Sądzicie że to jej minie?
Ja już sama nie wiem co myśleć, nigdy nie widziałam tak idealnie stacjonarnego kota mimo że mój kocur jest również mało mobilny.

a oto kicia,

Obrazek

Obrazek

PostNapisane: Sob maja 17, 2008 19:29
przez lusesitt
Nasz Groszek jak do nas trafił przez pierwszy miesiąc nie był akceptowany przez pierwszego kota. Początkowo mieszkał za poduszką na łóżku, potem za doniczkami na parapecie, po pewnym czasie przeprowadził się do kuchni i ... zamieszkał na półce 8O . Mieszkał na niej dwa tygodnie. Był tak zastraszony, że nawet nie chodził sam do kuwety - musieliśmy go zanosić a tam jak już się załatwiał to robił to w tempie expresowym i zwiewał na swoją półkę. Martwiłam się tym wszystkim, nie było go na podłodze widać a dodatkowo Groszek był bardzo lękliwy. Po miesiącu nastąpił przełom, wszystko mu się odmieniło. W stosunku do pierwszego kota nabrał trochę pewności siebie i zaczął chodzić po podłodze - w końcu :) . Z czasem było lepiej, chodził sam do kuwety, Kasztan - rezydent jakoś go zaakceptował (choć codziennie się biją :wink: ) a Groszek się zadomowił. Może Twoja koteczka ma lękliwy charakter i nie czuje się pewnie i bezpiecznie?

PostNapisane: Sob maja 17, 2008 20:51
przez ewa13
Widzę że ewidentnie lepiej czuje się na swojej półce niż na podłodze.
Na podłodze faktycznie jest lękliwa ale moje koty jej nie atakują ani nie są agresywne, na początku to ona na nie syczała, potem jak dostała rujkę to je kochała ale nawet w rui nie zeszła. :?
Jak tak sobie siedzi nie widac by była przestraszona czy zestresowana.
Najbardziej się martwię że przez to ciężko jej będzie znaleźć dom, i tak będzie ciężko ale jeszcze z tym...
kto zechce kota który robi za żywy posążek... :(

PostNapisane: Sob maja 17, 2008 21:27
przez Yenna
Moja Kicia się przez pierwsze dni podobnie zachowywała... Myślę, że to minie, oswoi się z miejscem i kotami. Tylko może potrzebuje wiecej czasu...

PostNapisane: Nie maja 18, 2008 9:05
przez reddie
Ewa, jeśli nie masz jakiegoś strasznego stresogennego czegoś w domu (np. psa ;) ), to powinno chyba minąć. Ostatnio wyadoptowałam Jelly, która gdy zjawiły się u mnie psy również zamieszkała na "wyżkach" (szeroki parapet, miała tam nawet kuwetę, bo bała się zejść do kuwety na dole). Teraz w nowym domu (bez psów i innych zwierząt) śpi w łóżku, peen luzik itp 8O :D Zresztą psy sprawiły, że moja osobista Inka (prawie dwa lata u mnie, niby przyzwyczajona do nowych futer, zdystansowana) również zamieszkała na dość długo (chyba 2 tygodnie) na półce. W przypadku moich kotów to psy tak zadziałały. Na szczęście teraz jest już tylko jeden pies, mniejszy od kota zresztą ;) Inka juz z nim śpi na łóżku nawet. Tak więc - stacjonarność powinna minąć. Według mnie jest wynikiem niepewności "czy jak zejdę to mnie coś nie zeżre?" Chyba, że kot wyjątkowo dzikidziki, to może mu to sporo czasu zająć. Ale skoro ona mruczy, to chyba dzikadzika nie jest :)

Kciuki za odstacjonarnienie ;)

PostNapisane: Nie maja 18, 2008 13:04
przez ewa13
reddie- dzięki za kciuki :)
Właśnie nie ma nic strasznie stresogennego, tzn pies jest ale jak ona tylko przyjechała, zanim wdrapała się na półkę to siedziała obok szczekającego psa i nawet nie zareagowała.

Właśnie sęk w tym że ona nie wygląda na zestresowaną!

Dziś rano poszła do kuwety, zrobiła siusiu i w podskokach zwiała na swoją półeczkę.

Aha, ona nie jest dzika ani odrobinkę, to ewidentnie domowy kot.

Na razie wetka dobrała jej nowy lek homeo, zobaczymy jak po nim zareaguje, tak sobie myślę jakie duże niedobory witamin ona musi mieć- wygląda naprawdę nieładnie.
Ma też na pewno wątrobę uszkodzoną lekami i pewnie nerki- pije strasznie dużo wody. Ona była w stanie niemal agonalnym jak pewien pan ją przyniósł do lecznicy, dostała całą baterię leków, sterydy i bardzo silne antybiotyki co na pewno odbiło się na narządach wewnętrznych...

PostNapisane: Nie maja 18, 2008 13:14
przez CoToMa
Czy kotka miała badaną krew?

PostNapisane: Nie maja 18, 2008 13:28
przez ewa13
Nie miała właśnie niestety.
W tej lecznicy gdzie ją uratowali i tak zrobili dla niej bardzo dużo, ale krew to już hm... ekstrawagancja, dla , bezdomnego kota.
A ja nie mam teraz na to pieniędzy niestety, dużo leków homeo dostaje i takie zmiany ich niemal codziennie do tanich nie należą,
i tak dobrze że z tej lecznicy mam dla niej Royala żeby jadła dobre jedzonko.

PostNapisane: Nie maja 18, 2008 13:32
przez CoToMa
Dobrze by było zrobić jednak jej te badania. Takie ciągłe spanie może być objawem wielu poważnych chorób... Picie dużych ilości wody również...

PostNapisane: Nie maja 18, 2008 18:51
przez ewa13
Rozumiem że badania są potrzebne, ale niestety moje zasoby finansowe są na wyczerpaniu.
Ale wystawiłam bazarek dla kici

http://forum.miau.pl/viewtopic.php?p=3099820#3099820

Serdecznie zapraszam, są 2 fajne książki kucharskie, mnóstwo przepisów każdy znajdzie coś dla siebie!!

PostNapisane: Pon maja 19, 2008 12:55
przez ewa13
Kiciunia wczoraj dostała nowy lek homeo, dobrany na to jej dziwne zachowanie po wyjściu z kuwety
i chyba cud 8O

wieczorem zaszła z półeczki i poszła do kuchni, po czym zafascynowana wpatrywała się w okno 8O

posiedziała tam potem musiałam ją zabrać bo usadowiła się na stole i przeszkadzała.
Dziś siedzi ciągle na półeczce swojej, ale zobaczymy może zejdzie znowu

PostNapisane: Pon maja 19, 2008 19:15
przez mziel52
Zbadaj jej chociaż mocz, to nie kosztuje dużo, a dowiesz się, czy nie ma cukrzycy i czy nerki dobrze pracują (wskazuje na to ciężar właściwy).
Z tych dwóch powodów na ogół kot własnie dużo pije.
Jeśli coś będzie nie tak, to przynajmniej odpowiednią dietę można wprowadzić.

PostNapisane: Pon maja 19, 2008 20:31
przez Marcelibu
mziel52 pisze:Zbadaj jej chociaż mocz, to nie kosztuje dużo, a dowiesz się, czy nie ma cukrzycy i czy nerki dobrze pracują (wskazuje na to ciężar właściwy).
Z tych dwóch powodów na ogół kot własnie dużo pije.
Jeśli coś będzie nie tak, to przynajmniej odpowiednią dietę można wprowadzić.


Bardzo dobry pomysł. To badanie jest tanie, a powie nam o stanie wątroby i nerek. Zrób to dosyć szybko.

PostNapisane: Wto maja 20, 2008 10:25
przez ewa13
Dziś pójdziemy zrobić badanie krwi i moczu.
Kiciunia od wczoraj schodzi i zwiedza mieszkanie ale niestety przestała siusiać w kuwecie..
Oby to nie było nic powaznego.. :?

PostNapisane: Wto maja 20, 2008 11:22
przez Marcelibu
ewa13 pisze:Dziś pójdziemy zrobić badanie krwi i moczu.
Kiciunia od wczoraj schodzi i zwiedza mieszkanie ale niestety przestała siusiać w kuwecie..
Oby to nie było nic powaznego.. :?

To znak, że faktycznie trzeba zrobić badania.