Świerzb - jak się bronić?

Kocie pogawędki

Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy

Post » Pon maja 26, 2008 22:33

Jana pisze:
PcimOlki pisze:Natomiast pomieszczenie zdecydowanie należy deratyzować.

Kocurek w uszach szczury przemycił? 8O 8O 8O

Miało być: d e z a k a r y z o w a ć. (Chrzani mi się terminologia, której nie znam.) Cokolwiek to znaczy, wiadomo, że chodzi o tłuczenie potworów zlazłych z kota.

PcimOlki

 
Posty: 10931
Od: Nie wrz 16, 2007 14:12
Lokalizacja: Wrocław

Post » Pon maja 26, 2008 22:59

Prawda, bardzo ładny.
ObrazekSKARBONKA ZAPRASZA!!!

Kicia_

 
Posty: 5370
Od: Pt lut 29, 2008 20:33
Lokalizacja: Wrocław

Post » Pon maja 26, 2008 23:00

I taka filozofia - wie ale nie poprawi, tylko łacha drze. :) Nie zakładałem tego wątku w celu wdawania się z sfafnuciałym flądrem :wink: w docinki, tylko w celu zebrania konkretnych informacji z pozycji ignoranta, co łatwe nie jest.
Argumentacja, ja robiłem i sie udało, jakoś do mnie nie przemawia.
Znaczy mniej więcej tyle, że jeśli ja, za młodu, jeździłem pijany autem po mieście 140km/h i nie było strat w ludziach i sprzęcie, to spokojnie można brać przykład.

PcimOlki

 
Posty: 10931
Od: Nie wrz 16, 2007 14:12
Lokalizacja: Wrocław

Post » Pon maja 26, 2008 23:07

PcimOlki - jesteś moim idolem :)
ObrazekSKARBONKA ZAPRASZA!!!

Kicia_

 
Posty: 5370
Od: Pt lut 29, 2008 20:33
Lokalizacja: Wrocław

Post » Pon maja 26, 2008 23:10

Kicia_ pisze:PcimOlki - jesteś moim idolem :)


Dzieki. :D Ty jedyna... :D zaraz sie zacznie.... :wink:

PcimOlki

 
Posty: 10931
Od: Nie wrz 16, 2007 14:12
Lokalizacja: Wrocław

Post » Pon maja 26, 2008 23:13

Kicia_ pisze:PcimOlki - jesteś moim idolem :)


A Ty. Kici, moim, zwłaszcza po tym tekście:
Kicia_ pisze:Prawidłowa kwarantanna powinna wyglądać tak, że do pokoju z kotkiem powinieneś przechodzić przez śluzę bakteriobójczą (naoglądaliśmy się mat nasączonych płynem przy ptasiej grypie, to ma właśnie pełnić taką rolę). Śluzę można zrobić z dużej miski z płynem bakteriobójczym. Przed wejściem do pokoju z chorym kotem powinno się przebrać, przejść przez miskę z płynem i po wyjściu znowu przez miskę i przebrać się. Ręce umyć Manusanem - do nabycia w każdej aptece za 25 zł. Pomieszczenie, gdzie kot przebywał trzeba potem wydezynfekować Domestosem albo Virkonem. Virkon nie niszczy drewna, więc nie demoluje tak mieszkania, jeśli ktoś ma drewniane parkiety. Do pomieszczenia rezydenci nie mogą mieć dostępu, więc musi byc oddzielone od reszty domu jakimś przedpokojem, gdzie można taka matę bakteriobójczą rozłożyć. W innym przypadku kwarantanna nie jest skuteczna i trzeba się liczyć z zarażeniem reszty stada.
Wiem, że to trudne do zastosowania w mieszkaniu, ale nie zachowanie tych środków bezpieczeństwa grozi zarażeniem rezydentów. Nowy kot w domu tymczasowym powinien na takiej kwarantannie przebywać dwa tygodnie lub do wyleczenia.


Ile razy taką kwarantannę robiłaś u siebie? :wink:




PcimOlki - następnym razem używaj słownictwa, którego rozumiesz, tak będzie z pożytkiem dla wszystkich. Sam napisałeś o swojej pozycji ignoranta, dlaczego więc ów ignorant z takim zapałem podważa to, co piszą praktycy? Jeżeli pytasz forumowiczów o rady, bądź gotów do ich przyjęcia. Jeżeli nie, wyszukuj dalej w internecie artykuły przeróżne, powodzenia.

Jana

 
Posty: 32148
Od: Pt sty 03, 2003 19:59
Lokalizacja: Warszawa (Koło)

Post » Wto maja 27, 2008 6:12

Jana pisze:
Kicia_ pisze:Prawidłowa kwarantanna powinna wyglądać tak, że do pokoju z kotkiem powinieneś przechodzić przez śluzę bakteriobójczą (naoglądaliśmy się mat nasączonych płynem przy ptasiej grypie, to ma właśnie pełnić taką rolę). Śluzę można zrobić z dużej miski z płynem bakteriobójczym. Przed wejściem do pokoju z chorym kotem powinno się przebrać, przejść przez miskę z płynem i po wyjściu znowu przez miskę i przebrać się. Ręce umyć Manusanem - do nabycia w każdej aptece za 25 zł. Pomieszczenie, gdzie kot przebywał trzeba potem wydezynfekować Domestosem albo Virkonem. Virkon nie niszczy drewna, więc nie demoluje tak mieszkania, jeśli ktoś ma drewniane parkiety. Do pomieszczenia rezydenci nie mogą mieć dostępu, więc musi byc oddzielone od reszty domu jakimś przedpokojem, gdzie można taka matę bakteriobójczą rozłożyć. W innym przypadku kwarantanna nie jest skuteczna i trzeba się liczyć z zarażeniem reszty stada.
Wiem, że to trudne do zastosowania w mieszkaniu, ale nie zachowanie tych środków bezpieczeństwa grozi zarażeniem rezydentów. Nowy kot w domu tymczasowym powinien na takiej kwarantannie przebywać dwa tygodnie lub do wyleczenia.


Ile razy taką kwarantannę robiłaś u siebie? :wink:


Zdziwisz się Jano, ale właśnie tą radę napisałam z praktyki, bo dokładnie taką kwarantannę stosuję po uzgodnieniu z lekarzem. I nie łączę tymczasów z rezydentami. Pomijając choroby, dla kotów jest ogromnym stresem pojawienie się w rodzinie nowego osobnika. Rady forumowiczów, żeby się nie przejmować, tylko brać kota do domu na tymczas, bo ja tak robię i nic się nie stało mnie również nie przekonują. Skoro sama jako praktyk dajesz rady, uszanuj to, że ktoś może mieć inną praktykę i dawać rady odmienne od Twoich. Ocena i wybór powinny należeć do osoby proszącej o pomoc.
ObrazekSKARBONKA ZAPRASZA!!!

Kicia_

 
Posty: 5370
Od: Pt lut 29, 2008 20:33
Lokalizacja: Wrocław

Post » Wto maja 27, 2008 7:52

zgadzam się z Kicią ...

co do rad PcimOlki ja jako również ignorantka doskonale wszystko rozumiem, nawet jesli słownictwo nie jest do końca fachowe a Twoje Jano podejście do tematu mnie po prostu zadziwia... krytykujesz , pouczasz (jednak nie odnośnie problemu) i ogólna twoja rada to zlekceważyć świerzb, jak na kogoś kto kreuje się na znawcę to "gratuluję " podejscia...

a tak z ciekawości, ile razy miałaś doczynienia ze świerzbem skórnym , podkreślę jeszcze raz SKÓRNYM ?

#klara

 
Posty: 587
Od: Czw maja 22, 2008 18:25

Post » Wto maja 27, 2008 9:35

Kicia_ pisze:Zdziwisz się Jano, ale właśnie tą radę napisałam z praktyki, bo dokładnie taką kwarantannę stosuję po uzgodnieniu z lekarzem. I nie łączę tymczasów z rezydentami. Pomijając choroby, dla kotów jest ogromnym stresem pojawienie się w rodzinie nowego osobnika. Rady forumowiczów, żeby się nie przejmować, tylko brać kota do domu na tymczas, bo ja tak robię i nic się nie stało mnie również nie przekonują. Skoro sama jako praktyk dajesz rady, uszanuj to, że ktoś może mieć inną praktykę i dawać rady odmienne od Twoich. Ocena i wybór powinny należeć do osoby proszącej o pomoc.


No to naprawdę jesteś moim idolem. Zwłaszcza przechodząc przez miskę z płynem bakteriobójczym (jaki stosujesz?).
Serio.

Zazdroszczę również możliwości nie łączenia tymczasów z rezydentami, ja niestety nie mam odpowiednich warunków lokalowych, żeby tak robić. Na szczęście moje koty uwielbiają gości (zazwyczaj) i bardzo się z nimi zaprzyjaźniają, po kwarantannie oczywiście, chociaż przeprowadzanej innymi metodami.

Kilka razy życie zmusiło mnie do stosowania szczególnych środków ostrożności, udało mi się nie zarazić kocim katarem i chlamydiozą czterotygodniowych maluchów na butli, przeżyliśmy też w domu panleukopenię bez strat w kotach (tych u mnie i tych, z którymi miałam do czynienia poza domem). Udało mi się również wyleczyć grzyba u jednego tymczasa, nie zarażając pozostałych kotów (rezydentów i tymczasów). Świerzb uszny był u nas kilka razy, nie odnotowano zarażenia rezydentów mimo bliskiego kontaktu na okrągło. To tyle jeśli chodzi o moje doświadczenia.


#klaro - osobiście nie miałam do czynienia ze świerzbem skórnym (drążącym), i o nim nie piszę. Pamiętam, że w jednym z azyli była epidemia takiego świerzbowca, szybko i skutecznie wyleczona przez podanie strongholdu wszystkim kotom. Jednorazowe podanie. Może spróbuj od tego zacząć?
Upewnij się jednak, że zmiany skórne powoduje tylko świerzbowiec - bo mogą być powikłania, wtórne zakażenie ran grzybem albo jakąś bakterią. Warto pobrać zeskrobiny i zrobić posiew, żeby było wiadomo z czym dokładnie trzeba walczyć.

W innym wątku pojawiła się propozycja zastosowania iwermektyny, należy jednak pamiętać, że nie bez powodu oficjalnie nie wolno jej stosować u kotów, zdarzają się nietypowe reakcje, zatrucie, objawy neurologiczne, wreszcie śmierć. Były już takie przypadki na forum.

Jana

 
Posty: 32148
Od: Pt sty 03, 2003 19:59
Lokalizacja: Warszawa (Koło)

Post » Wto maja 27, 2008 10:18

U mnie się trafił świerzbowiec skórny, ponoć taki rzadki :( . Pożyczyłam transporter do przewiezienia dziczków. Miał być PORZĄDNIE zdezynfekowany itd. Niestety uwierzyłam na słowo, że był :evil: , a osoba pożyczająca dopiero po moich dopytywaniach powiedziała, że miały świerzbowca skórnego. 2 koty miały objawy, jeden nie. Wetka kazała podać Stronghold wszystkim 2 razy. Drugi raz po trzech tygodniach, po to, żeby wytłuc coś co mogło przeżyć poza kotem i zarazić ponownie. Wyprałam i zdezynfekowałam co się dało w domu, ale wiadomo, że zawsze może coś zostać. Na szczęście problem nie wrócił już.
KK1, KK2, Kocia Koalicja 3
ROWERZYŚCI TO ZUO!

Monostra

Avatar użytkownika
 
Posty: 12552
Od: Śro lut 08, 2006 21:42
Lokalizacja: Kraków

Post » Wto maja 27, 2008 12:56

Pamietam jak pierwszy raz usłyszałam o świerzbowcu, to spanikowałam lekko :oops:
Wiadomo ryzyko zawsze istnieje, ale równie dobrze mogę cos załapac podając komuś rękę, więc obecnie mam do tego podejście lekko luzackie. Może niektórzy powiedzą, że postepuję nierozsądnie, ale. Nie boje się juz świerzba, jak będzie to będzie.
Póki co prawie każdy kot do mnie trafiający (wyjątkiem jest BŁ) ma to ustrojstwo.
Namiętnie więc czyszczę uszy kolejnemu tymczasowi (tak aby pajączki były tylko bardzo głęboko w uchu, a nie w małzowinie - nie wypadna wtedy tak łatwo i sie nie przemieszczą). Smaruję orydermilem. Pilnuje by koty ze sały w siebie wtulone (zazwyczaj i tak na pocztku nie chcą się tak spoufalać), sama nie całuję ich po uszach, ani nie przytulam twarzą do "wrogich obszarów". No i myje się :wink: Transportery domestosem traktuję, a posłanka każde ma osobne.
Póki co, tfu tfu przez lewe ramię, ani PK ani NP ani ja pajączków nie załapaliśmy.
Obrazek

marcjannakape

 
Posty: 6643
Od: Pon cze 18, 2007 9:26
Lokalizacja: i znów Wrocław

Post » Wto maja 27, 2008 15:57

Jana pisze:Zwłaszcza przechodząc przez miskę z płynem bakteriobójczym (jaki stosujesz?).

Najczęściej stosuję Manusan lub Domestos, może być też roztwór Virkonu. W Manusanie moczę też ciuchy, które miały styczność z chorymi kotami i myję nim ręce przed kontaktem i po.
I żeby nie było, że już taka całkiem wariatka ze mnie, to tych drastycznych środków używam wyłącznie jak wiem, że mam styczność z chorym kotem (nie robię tego po każdym powrocie z działek, ze spaceru, od zakoconej koleżanki). :)

Jana pisze:Zazdroszczę również możliwości nie łączenia tymczasów z rezydentami, ja niestety nie mam odpowiednich warunków lokalowych, żeby tak robić. Na szczęście moje koty uwielbiają gości (zazwyczaj) i bardzo się z nimi zaprzyjaźniają, po kwarantannie oczywiście, chociaż przeprowadzanej innymi metodami.

Większość osób nie ma takich możliwości, a wielkie serce nie pozwala im patrzeć bezczynnie na kocią biedę i ja to rozumiem. Chodzi o to, żeby zdawać sobie sprawę z zagrożeń, wtedy łatwiej im zapobiec. Zrozumiem, jeśli ktoś znając potrzebę i zasady kwarantanny zrezygnuje z niej częściowo lub całkowicie. Robi to wtedy na własne ryzyko. Nie zrozumiem, jeśli namawia się początkujących do rezygnacji z zasad kwarantanny jednocześnie bagatelizując zagrożenia.
ObrazekSKARBONKA ZAPRASZA!!!

Kicia_

 
Posty: 5370
Od: Pt lut 29, 2008 20:33
Lokalizacja: Wrocław

Post » Wto maja 27, 2008 16:03

Kicia_ pisze:
Jana pisze:Zwłaszcza przechodząc przez miskę z płynem bakteriobójczym (jaki stosujesz?).

Najczęściej stosuję Manusan lub Domestos, może być też roztwór Virkonu. W Manusanie moczę też ciuchy, które miały styczność z chorymi kotami i myję nim ręce przed kontaktem i po.
I żeby nie było, że już taka całkiem wariatka ze mnie, to tych drastycznych środków używam wyłącznie jak wiem, że mam styczność z chorym kotem (nie robię tego po każdym powrocie z działek, ze spaceru, od zakoconej koleżanki). :)


A przechodzisz przez tę miskę w butach, kapciach czy na bosaka?
Manusan się pieni, jak sobie z tym radzisz? I jak to zrobić, żeby w tej misce z np. roztworem domestosu jakiś kot nie wylądował? Po jakim czasie zmieniasz roztwór w misce?


Kicia_ pisze:
Jana pisze:Zazdroszczę również możliwości nie łączenia tymczasów z rezydentami, ja niestety nie mam odpowiednich warunków lokalowych, żeby tak robić. Na szczęście moje koty uwielbiają gości (zazwyczaj) i bardzo się z nimi zaprzyjaźniają, po kwarantannie oczywiście, chociaż przeprowadzanej innymi metodami.

Większość osób nie ma takich możliwości, a wielkie serce nie pozwala im patrzeć bezczynnie na kocią biedę i ja to rozumiem. Chodzi o to, żeby zdawać sobie sprawę z zagrożeń, wtedy łatwiej im zapobiec. Zrozumiem, jeśli ktoś znając potrzebę i zasady kwarantanny zrezygnuje z niej częściowo lub całkowicie. Robi to wtedy na własne ryzyko. Nie zrozumiem, jeśli namawia się początkujących do rezygnacji z zasad kwarantanny jednocześnie bagatelizując zagrożenia.


Nikt tutaj nie namawia do bagatelizowania zagrożeń, raczej do zastosowania zabezpieczeń na miarę zagrożenia.

Jana

 
Posty: 32148
Od: Pt sty 03, 2003 19:59
Lokalizacja: Warszawa (Koło)

Post » Wto maja 27, 2008 16:32

Jana pisze:A przechodzisz przez tę miskę w butach, kapciach czy na bosaka?Manusan się pieni, jak sobie z tym radzisz? I jak to zrobić, żeby w tej misce z np. roztworem domestosu jakiś kot nie wylądował? Po jakim czasie zmieniasz roztwór w misce?

W misce jest płynu tyle, że ledwo przykrywa dno, nie brodzę w tym po kostki, więc piana nie przeszkadza. Czasem używam ścierki zmoczonej płynem jako wycieraczki. Zmieniam przy każdej wizycie u kota. Chodzę normalnie w butach, ale staram się używać osobnych ubrań i butów do wizyt u chorych kotów. Miska z roztworem stoi w pomieszczeniu, gdzie kotów nie ma, więc żaden kot w nią nie wpadnie.
Często zdarza mi się wracać prosto do domu po kontakcie z chorym lub zmarłym kotem. Zdejmuję wtedy wszystko, co miało z nim kontakt na korytarzu (przyznaję, że latem to jest trudniejsze), lecę prosto do łazienki moczyć ciuchy i siebie w Manusanie. Jeśli dotykałam klamek, to przecieram je szmatką z Manusanem lub Domestosem.
ObrazekSKARBONKA ZAPRASZA!!!

Kicia_

 
Posty: 5370
Od: Pt lut 29, 2008 20:33
Lokalizacja: Wrocław

Post » Wto maja 27, 2008 17:59

To postępujemy bardzo podobnie, oprócz tej miski z płynem dezynfekujacym :lol:

Podstawa to "osobne" ubrania, mycie rąk i twarzy podczas przechodzenia do kotów chorych i od nich.

Jednak takie środki moim zdaniem mają zastosowanie w przypadku wirusówek i ewentualnie grzybicy, przy świerzbie usznym to naprawdę gruba przesada.

Jana

 
Posty: 32148
Od: Pt sty 03, 2003 19:59
Lokalizacja: Warszawa (Koło)

[poprzednia][następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: kicalka i 164 gości