Strona 1 z 2
W-wa -Laryngolog zwierzęcy. Już po udanej operacji.

Napisane:
Pt maja 16, 2008 14:34
przez meggi 2
Mam prosbe moze ktos miał doczynienie z laryngologiem dla zwierząt, moja Cytrysia ma polipy w uchu , w chwili obecnej bardzo krwawi i juz wychodzi na zewnątrz ucha. Jest leczona przez onkologa od lutego nie ma zadnej poprawy? Prosze o pmoc.
Re: W-wa - Laryngolog zwierzęcy- pilnie potrzebny.

Napisane:
Pt maja 16, 2008 18:18
przez Blond Tornado
hop

Napisane:
Pt maja 16, 2008 18:27
przez Pessa
a nie lepiej do dobrego chirurga i usunąć operacyjnie? nie znam się za bardzo, ale wszystkie koty z polipami z jakimi miałam do czynienia były ciachane...


Napisane:
Pt maja 16, 2008 19:03
przez meggi 2
u Cytrysi jest pełno polipów w uchu "" Polipy w przewodzie słuchowym, duży guz w poblizu ujscia i jeden mały przy błonie bębenkowej."
Wiem ze to miejsce jest trudno-dostepne do operacji i ze nie ma gwarancji ze nie bedzie odrostu. P doktór nie widziała wizji operacji bo duzo cierpienia ucha ze trzeba od tyłu głowy dziury robic. Smutne to wszystko.

Napisane:
Pt maja 16, 2008 21:49
przez meggi 2
moze ktos ma doswiadczenia w tym temacie.

Napisane:
Pt maja 16, 2008 21:54
przez pixie65
Pessa pisze:a nie lepiej do dobrego chirurga i usunąć operacyjnie? nie znam się za bardzo, ale wszystkie koty z polipami z jakimi miałam do czynienia były ciachane...

Pessa, a gdzie Ty ciachałaś?
Meggi2 ma kłopoty z transportowaniem Cytrysi...
Może ktoś mógłby pomóc...?

Napisane:
Pt maja 16, 2008 23:33
przez mziel52
Przeklejam z dawnego wątku, bo tam pisze, co trzeba wyciąć, żeby polipy nie odrastały.
Wymęczyli mi kotkę, która miała tego niefarta ,że usrósł jej w kanale słuchowym guz.Wycinanie guza z kanału słuchowego dawało niewiele, bo guzy takie lubią sobie odrastać.Szukałam w necie wetów polecanych i tak trafiłam na Ostaszewskiego, na temat którego przeczytałam kilka pozytywnych opinii. I wielka nowość -zaproponował,żeby usunąć zewnętrzną częśc kanału, czyli wyciąć kawałek skóry, tak,że "dziurka" będzię bardziej widoczna co ułatwi czyszczenie(co ma piernik do wiatraka?)...przy okazji wyciął guza z dna kanału...I co , guz odrósł Evil or Very Mad Pojawiłam się tam znowu, znowu guza wycieli i wet brunet powiedział mi,że jak to znowu odrośnie, no to już nic nie można zrobić...że oni to (dosłownie) wysmażyli ile się dało Evil or Very Mad Evil or Very Mad .
To co się działo potem wewnątrz ucha nieszczęnsej kotki, to po prostu horror.Dzięki forum dowiedziałam sie ,że w Polsce wykonuje się zabieg całkowitego wycięcia kanału słuchowego-dotąd myślałam ,że robią to tylko w USA.Dzięki bogu w końu znalazłam kompetentnego weta, który zabieg wykonał i powiedział,że mu wstyd za "kolegów" po fachu...
Szlag mnie trafia ile razy o tym pomyślę. Kot się tak umęczył, ja wydałam wszystkie swoje oszczędności...do tego dochodza dojazdy na drugi koniec miasta. Aaa, gdy guz zaczął odrastać Ostaszewski przepisał mi tamoxifen-"być może zadziała".Tamoxifen to silny lek ludzki dla kobiet z rakiem piersi.Ponoć dobrze działa u psów na różnego rodzaju guzki, które pojawiają się na ogonie i w okolicy odbytu. Naczytałam się sporo na temat tego leku i okazuje się ,że nie działa on na koty....Tylko 5% kotów reaguje na Tamoxifen (i na pewno nie działa on na guzy w uszach)...a o efektach ubocznych nawet nie będę wpominać.

Napisane:
Sob maja 17, 2008 8:47
przez meggi 2
mziel a czyj tekst cytowalas, o jakie miasto to chodzi? Dzieki Ci Marto za trud odszukania. Czyli nie ma co kota męczyc bo to bez sensu.

Napisane:
Sob maja 17, 2008 15:29
przez mziel52
Cytat pochodzi z tego wątku
http://forum.miau.pl/viewtopic.php?t=60281
Osoba ze Szczecina.
A wkleiłam go nie po to, żeby zniechęcać do operacji, tylko żeby znaleźć takiego chirurga, który wykona zabieg
całkowitego wycięcia kanału słuchowego - bo tylko to daje gwarancje wyleczenia.
To jest jakaś podstawa do dyskusji z wetem.

Napisane:
Sob maja 17, 2008 17:41
przez kya
Przede wszystkim nalezaloby isc do weta ,ktory zna sie na nowotworach. Nawet po wygladzie mozna juz cos powiedziec.Mialam kiedys szczurka z narosla wlasnie w uchu .Uslyszalam od weta ,ze jesli taki guz przypomina swoim wygladem kalafior to na 99% jest zlosliwy . Gdyby tak mialoby sie okazac w przypadku twojej kici to chyba lepiej tego nie ruszac.

Napisane:
Sob maja 17, 2008 19:06
przez sibia
Ja z podejrzeniem polipa, ale w nosie, zostałam wysłana najpierw do dr Niziołka, a przez niego do dr Wyparta.
Obaj przyjmują w lecznicy na Schroegera w Wawie na Żoliborzu (przy kosciele trzeba uwazac, za pierwszym razem trudno trafić).

Napisane:
Sob maja 17, 2008 19:26
przez meggi 2
Cytrysia jest leczona ponad rok przez onkologa i cytowałam jego słowa.

Napisane:
Sob maja 17, 2008 19:49
przez mziel52
Ale był brany wycinek tego do badania pod kątem złośliwości?

Napisane:
Sob maja 17, 2008 21:10
przez meggi 2
nie był brany wycinek, nie było takich propozycji. Ona miala takie polipy w obydwu uszach, w jednym wszystko zniknęlo po zastosowanym leczeniu przez onkologa. Dam jej spokój nie bede jej męczyc.

Napisane:
Nie maja 18, 2008 20:06
przez meggi 2
mziel, dzieki za podlinkowanie - teraz poprosze lekarzy zeby Cytrysi zrobili z tego wymaz bakteriologiczny , tylko z tego ucha to krew leci nigdy zadnej ropy nie było. Teraz jest na sterydzie i leku hamujacym krwotoki i widze ze sie przysusza troche w tym uchu.