galla pisze:Jeśli to na pewno od zastrzyków, to takie coś się zdarza, u niektórych kotów dość często nawet.
Na ogół takie strupki robią się jak zastrzyk pójdzie śródskórnie. Częściej zdarza się przy podawaniu zastrzyków w domu, wetom rzadziej, ale też się zdarza. Miała kotkę, której musieliśmy podawać zastrzyki w domu - to był nasze pierwsze "razy" i sporo tych strupków się nam robiło, a kotka w różnych miejscach miała potem łyse placki.
Nie trzeba się tym przejmować, to nic strasznego, choć niefajnie wygląda.
Najprawdopodobniej włoski w tym miejscu już nie odrosną (ten strupek odpada z włosami razem), ale "okoliczne" włosy zachodzą na bliznę.
Oooo, galla, rozwiązałaś właśnie trapiącą mnie od pewnego czasu zagadkę. Dzięki
Ramonie - jednej z Panien Prażanek - w pewnym momencie zrobiło się coś takiego na boku. Łysy placek, na którym futerko już nie odrosło. Dobrze u niej widoczne, bo Ramona ma czarną sierść, a skórę jasną. Niby sierść to przykryła, ale widać, że w tym miejscu układa się jakoś inaczej niż na reszcie kota, no i po rozgarnięciu futra od razu widać tę łysinkę, bo jest całkiem spora.
Zachodziłam w głowę od czego to się zrobiło, też obstawiałam zastrzyki (Ramona była przecież dość intensywnie leczona), ale nie miałam pewności. Strupka wcześniej nie zauważyłam, a raczej nie zauważyłam, że jeden strupek z całej masy grzybiczych strupków na Ramonie jest jakiś inny. Po prostu po zagojeniu grzyba, przy odrastaniu sierści nagle coś takiego się ujawniło.