Lucek już jest po kastracji i czyszczeniu ząbków - zabiegi były 24.06. Jest wszystko ok, czuje sie dobrze, chociaż szczerze powiedziawszy miałam wątpliwości czy aby na pewno dobrze zrobiliśmy, bo strasznie cierpiał - tak myśle - spał non stop (ale to akurat dobrze), nie jadł i nie pił - nie dostał żadnych środków przeciwbólowych....
Teraz już jest ok, powoli wrócił do formy, jeszcze nie skacze wykoso (ale to bardziej z lenistwa - znalazł nowy sposób wejścia na łóżko - wdrapuje się), a na okno wchodzi po fotelach

Pozwalamy n\mu nawet spać z nami w łóżku - jakie było nieraz moje zaskoczenie, jak mój TŻ spał skulony, a na jego poduszce spał kot.... albo ja budziłam się z kotem na głowie. Wcześniej też spał z nami w łóżku, ale zawsze w nogach....
Swój pantofelek do spania (który wcześniej obsikał demonstrując nam, że mu w ogóle nie odpowiada) poznał na nowo - teraz tam spędza większość dnia..... Zmienił się troszke jego charakterek... chociaż to tylko zachowanie, stał się spokojniejszy, co nie oznacza, że nie wyżywa się na swoich myszkach...
Ale gdy patrzy przez okno to już bardziej z ciekawości, a nie z tęskonoty za "laseczkami"....
Kochamy go jeszcze bardziej, ale szukamy rónież domków dla jego sąsiadów - nasza podwórkowa kotka urodziła małe - sa już duże można je zabrać.... mieliśmy wziąść jednego, ale nie udało mi się do końca przekonać mojego TŻ-a...
Pozdrowionka dla wszystkich kociaków, które ostatnio też przechodziły jakieś zabiegi