Z piekła rodem. Mam pięcioro dzieci!

Kocie pogawędki

Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy

Post » Czw lis 17, 2016 22:26 Re: Z piekła rodem. Pierwsza jesień bez Neski i Małej...

Trzymam się, dzięki! Ramzes mi pomaga. :)

aniaposz

Avatar użytkownika
 
Posty: 14325
Od: Pt maja 25, 2007 8:41
Lokalizacja: Warszawa-Bemowo

Post » Nie lis 20, 2016 12:08 Re: Z piekła rodem. Pierwsza jesień bez Neski i Małej...

Kochany Ramzes :)
aktualny wątek viewtopic.php?f=46&t=213932
***** ***

zuza

Avatar użytkownika
 
Posty: 84866
Od: Sob lut 02, 2002 22:11
Lokalizacja: Warszawa Nowodwory

Post » Wto lis 22, 2016 4:57 Re: Z piekła rodem. Pierwsza jesień bez Neski i Małej...

Myślę o Tobie, Aniu.
Obrazek
Pirackie Trio [']:
Brucek 20.10.2001-09.04.2015 / Hrupka 20.10.2001-23.07.2016 / Rysio 20.05.2002-23.06.2018
oraz Wiórka 20.04.2016-26.11.2018

PiNeski: Pirat Lotka i Neska

Anja

Avatar użytkownika
 
Posty: 25600
Od: Śro lis 06, 2002 9:01
Lokalizacja: Warszawa Dolny MoKOTów

Post » Czw lis 24, 2016 22:11 Re: Z piekła rodem. Pierwsza jesień bez Neski i Małej...

Zuza, to prawda, Ramzes jest kochany. :) Poświęcam mu teraz o wiele więcej czasu niż przez ostatnie dwa lata, gdy na pierwszym miejscu były dziewczyny - z oczywistych względów. I on chyba to zauważa i docenia. :) Kochamy się bardzo, przytulamy się, chłonę każdą chwilę z nim i... nie chcę myśleć, że on też jest coraz starszy (w tym roku 10 lat)... Rozstanie będzie bolesne, ale tylko życzyłabym sobie, żeby choć jemu dane było dożyć sędziwego kociego wieku ze mną, żeby odszedł ze starości, a nie z powodu jakiegoś paskudnego choróbska. To już będzie dużo dla mnie, o wiele więcej niż dotąd mi było dane.

Anja, dziękuję! Trzymam się, jest naprawdę nieźle, także dlatego, że mam mnóstwo spraw na głowie. Od śmierci Małej, praktycznie non-stop mam zajęty czas, ciągle coś załatwiam, czegoś muszę dopilnować, gdzieś pojechać, z kimś się spotkać. A nocami jest ze mną Ramzenio. :)

EDIT: Łaciatek też jest, rzecz jasna. Ale on kocha wujcia Ramzesa ponad wszystko. ;)

aniaposz

Avatar użytkownika
 
Posty: 14325
Od: Pt maja 25, 2007 8:41
Lokalizacja: Warszawa-Bemowo

Post » Pon lis 28, 2016 16:07 Re: Z piekła rodem. Pierwsza jesień bez Neski i Małej...

Bardzo dzielne masz koty dzialajace dobrze :) Calusow mnostwo im przesylam.

Moja Szara nie jest za bardzo zadowolona z zaintereowania, ktorym ja obdarzamy...
aktualny wątek viewtopic.php?f=46&t=213932
***** ***

zuza

Avatar użytkownika
 
Posty: 84866
Od: Sob lut 02, 2002 22:11
Lokalizacja: Warszawa Nowodwory

Post » Nie gru 04, 2016 17:31 Re: Z piekła rodem. Pierwsza jesień bez Neski i Małej...

Zuza, dopiero teraz doczytałam, przepraszam! Tak rzadko jestem ostatnio na miau, zupełnie z doskoku. Nie mam zupełnie czasu na śledzenie zaprzyjaźnionych wątków... A jak mam czas, to mnie dopada choróbsko, dziś czwarty dzień z gorączką (choć jest nieco lepiej, niż wczoraj). :(

Nie wiedziałam, że Białej już nie ma... Co się stało? Pamiętam, że było coś nie tak, ale czy wiadomo, co ją pokonało? Tak strasznie mi przykro. Tyle kotów, które były tu "od zawsze", odchodzi. :(

A ja dziś mam mały dołek do tego wszystkiego, pewnie trochę z uwagi na moje samopoczucie.

aniaposz

Avatar użytkownika
 
Posty: 14325
Od: Pt maja 25, 2007 8:41
Lokalizacja: Warszawa-Bemowo

Post » Nie gru 04, 2016 17:49 Re: Z piekła rodem. Pierwsza jesień bez Neski i Małej...

Mysle, ze ogolnie Biala pokonal wiek... niewykluczone, ze miala jakis guz w mozgu, bo oczy jej sie przestaly domykac, a w koncu w ogole prawie przestala mrugac :( Miala tez objawy jak w demencji. Utykala w rogu pokoju np. Albo chodzila w kolko. Leki na demencje pomogly na chwile, a w piatek bylo co raz gorzej, w koncu juz tylko lezala i plakala co jakis czas.
Jak wczesniej uwazalam, ze ona jeszcze chce i ma jakas przyjemnosc z zycia, tak tej nocy z piatku na sobote, kiedy lezala u mnie na brzuchu, przykryta kolderka, tak zrozumialam, ze juz nie. Ze sie poddala i jest zmeczona tym wszystkim. Miala 17, moze 18 lat, z czego u mnie spedzila niecale 15 i wiem, ze tu byla szczesliwa. I tego sie trzymam. Szara ma dwa nieoperacyjne nowotwory, szczerze mowiac juz sie balam, ze ona bedzie pierwsza... Stalo sie tak, teraz sie skupiam na niej. Szkoda, ze ona nie potrzebuje innego kota, ale mowi sie trudno.
aktualny wątek viewtopic.php?f=46&t=213932
***** ***

zuza

Avatar użytkownika
 
Posty: 84866
Od: Sob lut 02, 2002 22:11
Lokalizacja: Warszawa Nowodwory

Post » Nie gru 04, 2016 18:24 Re: Z piekła rodem. Pierwsza jesień bez Neski i Małej...

Po śmierci Małej i Neski starałam się pocieszać zdaniem, wyczytanym w jakimś opowiadaniu Grzędowicza: "Koty żyją krócej niż ludzie. To tak, jakby drzewo miało człowieka". Sędziwy wiek i szczęśliwe życie, to więcej niż wielu zwierzętom (w tym rzeźnym, niestety) jest dane. Śmierć Neski i Małej pozwoliła mi oswoić się ze śmiercią w ogóle, znacznie bardziej niż np. śmierć mojej babci 13 lat temu, choć może dziwnie to brzmi...

Przykre, że obie Twoje kotki zachorowały w jednym czasie. Wiem, jakie to dołujące. :( Oby Szara jeszcze pożyła we względnie dobrym samopoczuciu. :ok:

aniaposz

Avatar użytkownika
 
Posty: 14325
Od: Pt maja 25, 2007 8:41
Lokalizacja: Warszawa-Bemowo

Post » Pon gru 05, 2016 12:30 Re: Z piekła rodem. Pierwsza jesień bez Neski i Małej...

Tak... madry ten tekst z drzewem...
aktualny wątek viewtopic.php?f=46&t=213932
***** ***

zuza

Avatar użytkownika
 
Posty: 84866
Od: Sob lut 02, 2002 22:11
Lokalizacja: Warszawa Nowodwory

Post » Pt sty 27, 2017 17:43 Re: Z piekła rodem. Pierwsza jesień bez Neski i Małej...

Mija 8 miesięcy od śmierci Neski i 5 miesięcy od śmierci Małej. Zaczynam się zastanawiać, czy w ogóle kiedykolwiek będę w stanie całkowicie pogodzić się z tym, że ich bezpowrotnie nie ma. Na razie, choć oczywiście funkcjonuję już całkiem normalnie, pracuję, chodzę do kina, czytam książki i czerpię radość z życia, to nadal nie ma we mnie pełnej akceptacji tego faktu. Mam wrażenie, że pod pewnymi względami jest nawet gorzej niż, powiedzmy, jeszcze 3 miesiące temu. Właściwie nie ma nocy, żebym przed zaśnięciem o nich nie myślała i żebym się na chwilę nie rozpłakała z żalu i tęsknoty.

Nie wiem, kiedy (i czy w ogóle) będę w stanie o nich myśleć z uśmiechem, rozrzewnieniem, ale i całkowitym spokojem. Wspomnienia są wciąż bardzo żywe.

aniaposz

Avatar użytkownika
 
Posty: 14325
Od: Pt maja 25, 2007 8:41
Lokalizacja: Warszawa-Bemowo

Post » Pt sty 27, 2017 20:14 Re: Z piekła rodem. Pierwsza jesień bez Neski i Małej...

:(
:cat3: Kot. Nie dla idiotów!

Gretta

Avatar użytkownika
 
Posty: 34267
Od: Wto lip 18, 2006 12:53
Lokalizacja: "wesołe miasteczko" ;-(

Post » Pt sty 27, 2017 20:39 Re: Z piekła rodem. Pierwsza jesień bez Neski i Małej...

Brak nadal doskwiera, tęsknota czasem bywa piekąca. Ale ból przygasł. Po prawie trzech latach już nie rozrywa mnie na strzępy.
Czas leczy rany.
:ok:

lilianaj

Avatar użytkownika
 
Posty: 5228
Od: Sob kwi 26, 2014 19:14
Lokalizacja: Warszawa Białołęka

Post » Sob sty 28, 2017 10:57 Re: Z piekła rodem. Pierwsza jesień bez Neski i Małej...

U mnie na co dzień jest już naprawdę dobrze, właściwie nawet całkiem normalnie. Tylko te chwile przed zaśnięciem, gdy jestem już sam na sam ze swoimi myślami i wspomnieniami (a Ramzes ostatnio zasypia na szafie, a nie obok mojej głowy, niedobrota jedna!)...

aniaposz

Avatar użytkownika
 
Posty: 14325
Od: Pt maja 25, 2007 8:41
Lokalizacja: Warszawa-Bemowo

Post » Wto lut 21, 2017 23:46 Re: Z piekła rodem. Pierwsza jesień bez Neski i Małej...

Mam w domu dwóch gości. A właściwie dwie gościówy. :) Jutro napiszę więcej.

aniaposz

Avatar użytkownika
 
Posty: 14325
Od: Pt maja 25, 2007 8:41
Lokalizacja: Warszawa-Bemowo

Post » Śro lut 22, 2017 8:09 Re: Z piekła rodem. Zmiany, zmiany...

No i znów mam cztery koty. Trochę przypadek, a trochę nie. :) Już w październiku rzuciła mi się w oczy pewna Karolinka z Koterii. Pisano, że nieśmiała, że taki tchórzyk, że potrzebuje cierpliwości itd. Od razu skojarzyło mi się z moją Maleńką. Ale wtedy jeszcze nie myślałam o trzecim kocie. Zresztą przyjeżdżała mama na święta, to nie był dobry czas na wprowadzanie nowego kota. Kilka miesięcy minęło, a ja nie mogłam o niej zapomnieć. Odnalazłam ją na FB i... okazało się, że nadal jest do adopcji; mieszka w domu tymczasowym. Zadzwoniłam, pojechałam. Karolinka uciekała i w ogóle nie pozwoliła się do siebie zbliżyć. No, trudno. :) Ale los chciał, że do adopcji była jeszcze jedna koteczka - cała czarna, która wręcz pchała się na ręce. Serce mi się ścisnęło, bo wyglądała prawie jak moja Nesca, gdy była kociakiem... No i tym sposobem wczoraj przyjechały do mnie obie, nie mogłam się oprzeć urokowi czarnej Tequili. Ona ma nawet oczy o takiej złotawej barwie i okrągłym kształcie, jak moja Nenia...

Chłopaki podenerwowane i syczące, ale ze strachu bardziej niż z agresji. Karolinka chodzi pod ścianami na ugiętych łapach. Cóż, początki zawsze są trudne. Będzie lepiej, musi być! Zdjęcia wkrótce.

aniaposz

Avatar użytkownika
 
Posty: 14325
Od: Pt maja 25, 2007 8:41
Lokalizacja: Warszawa-Bemowo

[poprzednia][następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 92 gości