Zuza, to prawda, Ramzes jest kochany.
Poświęcam mu teraz o wiele więcej czasu niż przez ostatnie dwa lata, gdy na pierwszym miejscu były dziewczyny - z oczywistych względów. I on chyba to zauważa i
docenia.
Kochamy się bardzo, przytulamy się, chłonę każdą chwilę z nim i... nie chcę myśleć, że on też jest coraz starszy (w tym roku 10 lat)... Rozstanie będzie bolesne, ale tylko życzyłabym sobie, żeby choć jemu dane było dożyć sędziwego kociego wieku ze mną, żeby odszedł ze starości, a nie z powodu jakiegoś paskudnego choróbska. To już będzie dużo dla mnie, o wiele więcej niż dotąd mi było dane.
Anja, dziękuję! Trzymam się, jest naprawdę nieźle, także dlatego, że mam mnóstwo spraw na głowie. Od śmierci Małej, praktycznie non-stop mam zajęty czas, ciągle coś załatwiam, czegoś muszę dopilnować, gdzieś pojechać, z kimś się spotkać. A nocami jest ze mną Ramzenio.
EDIT: Łaciatek też jest, rzecz jasna. Ale on kocha wujcia Ramzesa ponad wszystko.