Strona 1 z 2

DT a białaczka - testujecie swoje 'tymczasy'?

PostNapisane: Pt kwi 25, 2008 18:34
przez Wikulec
Zastanawiam się nad złotym środkim pomiedy troską o rezydentów/inne koty, a chęcią (koniecznością) pomocy kolejnym. Moje pierwsze tymczasy trafiły do mnie, kiedy niezupełnie zdawałam sobie sprawę z zagrożeń. Forum spełniło funkcę edukacyjną i pojawiły się wątpliwości, m.in. ad białaczki, alei całej reszty też.
Jak sobie z tym radzicie?

A szczepienia - macie poszczepionych przeciw FeLV rezydentów?

PostNapisane: Pt kwi 25, 2008 18:45
przez genowefa
Od pewnego czasu zawsze, chociaż wcześniej nie testowałam. Są to koszty, ale u mnie nie przewijają się hurtowe ilości zwierząt. Sądzę, że ludzi mających ponad 10 kotów na raz to byłoby bankructwo.
Zastanawiam się jeszcze nad FIV, czy nie robić zawsze testów, tylko, że na razie chyba nie ma sensu, bo jeszcze swoich nie przetestowałam.

PostNapisane: Pt kwi 25, 2008 19:20
przez Liwia
ja mam swoje poszczepione na bialaczke i wscieklizne. Testuje raczej sporadycznie i raczej ze wzgledow medycznych danego kota niz jakichkolwiek innych.
Dla mojego swietego spokoju tylko taka opcja wchodzi w gre - albo zupelna izolacja rezydentow i tymczasow (u mnie niewykonalne).

PostNapisane: Pt kwi 25, 2008 19:22
przez Aleksandra59
genowefa pisze:Od pewnego czasu zawsze, chociaż wcześniej nie testowałam. Są to koszty, ale u mnie nie przewijają się hurtowe ilości zwierząt. Sądzę, że ludzi mających ponad 10 kotów na raz to byłoby bankructwo.
Zastanawiam się jeszcze nad FIV, czy nie robić zawsze testów, tylko, że na razie chyba nie ma sensu, bo jeszcze swoich nie przetestowałam.


Ja jestem w takiej sytuacji jak Genowefa, także testy robię. Ale przy dużej ilości tymczasów - nie widzę możliwości to są zbyt duże koszty.

Nie wiem czy taka ankieta to dobry pomysł. Wszyscy na miau działają dla dobra kotów i teraz dzielenie - ja robie testy ty nie - chyba nie jest to o co w tym całym działaniu chodzi.
A robienie testów to nie jest kwestia chęci tylko MOŻLIWOŚCI FINANSOWYCH, skoro ja je mam to znaczy, że lepiej dbam o moje koty :?: NIGDY W ZYCIU - chociaż bardzo dbam o moje futra i tymczasowe tymczasy, ale nigdy do pięt nie dorosnę osobom działającym na tym forum.
Uffff -

PostNapisane: Pt kwi 25, 2008 20:11
przez Nordstjerna
Ankieta może niekoniecznie, ale wspólne rozważania nad zasadnością testów i szczepień jak najbardziej są potrzebne. Wiadomo, że wszystko zależy od możliwości finansowych, to raz - i od ilości tymczasów, to dwa.
Moi rezydenci (z wyjątkiem najstarszej) są szczepieni na białaczkę. Dwa koty "ogródkujące" również na wściekliznę. Testów tymczasowanym dzieciakom nie robię, bo to i tak u kociaków niemiarodajne.

Za to po doświadczeniach z pierwotniakami zaczęłam robić tymczasom parazytologię i skłaniam się ku testom na lamblie (tylko ta cena.. :roll:).
Zbyt wiele nas i nasze koty kosztowało leczenie tego paskudztwa.

PostNapisane: Pt kwi 25, 2008 20:55
przez genowefa
A ja tam jestem ciekawa wyników ankiety ;)
Nie widzę sensu rozważania zasadności testów, a już zwłaszcza szczepień. Mam nadzieję, że dla DT jest oczywiste, że koty muszą być zaszczepione. Co do białaczki i FIV, to też wiadomo, że nie przenoszą się w powietrzu. Dlatego przypuszczam, że jednak większość osób prowadzących DT tego nie sprawdza, bo koszty. Jednak zasadności testów nie ma co dyskutować - przecież kot z FLeV lub FIV pozytywnym jest zagrożeniem dla pozostałych. Kotom nie wyjaśnisz, że mają się nie tłuc, bo wirus.

Re: DT a białaczka - testujecie swoje 'tymczasy'?

PostNapisane: Pt kwi 25, 2008 21:15
przez PcimOlki
Wikulec pisze:Zastanawiam się nad złotym środkim pomiedy troską o rezydentów/inne koty, a chęcią (koniecznością) pomocy kolejnym. Moje pierwsze tymczasy trafiły do mnie, kiedy niezupełnie zdawałam sobie sprawę z zagrożeń. Forum spełniło funkcę edukacyjną i pojawiły się wątpliwości, m.in. ad białaczki, alei całej reszty też.
Jak sobie z tym radzicie?


Ja właśnie sobie z tym nie radzę i okrutnie mnie ta sprawa męczy. Właściwie jestem bliski podjęcia decyzji, iż obecne tymczasy są ostatnie. Ewentualnie przyjmowania tylko przetestowanych, co w praktyce równe jest - żadnych.
PcimOlki ufają mi bezgranicznie, a ja mam poczucie, że nadużywam tego zaufania podejmując takie ryzyko. Zupełnie nie wyobrażam sobie gdybym miał któregoś stracić. Przynajmniej zanim pokończą 20 lat.

Wikulec pisze:A szczepienia - macie poszczepionych przeciw FeLV rezydentów?


Nie. Doczytałem, że szczepionka ma wątpliwą skuteczność i jest wysokie, podobnie jak przy wściekliźnie, zagrożenie nowotworem.

PostNapisane: Pt kwi 25, 2008 21:25
przez ariel
Testuję zarówno swoje stałe koty jak i tymczasy przy wskazaniach medycznych, kiedy któryś długo i dziwnie choruje.

Na białaczkę nie szczepię.

PostNapisane: Pt kwi 25, 2008 21:58
przez Rustie
Mamy ten luksus, że w mieszkaniu babci, gdzie tymczasujemy koty, rezydentów nie ma. Jedna kotka z obecnych zostanie: ozdrowieniec po pp, szczepiona na wirusówki, będzie szczepiona na białaczkę.

Więc choć mamy świadomość, że nie ryzykujemy zdrowia prywatnych kotów, to problem jest inny. Przy kilkudziesięciu tymczasach rocznie, nietestowanych z braku kasy, szczepionych dopiero, gdy pp dała nam nauczkę (a i tak nie wszystkie będziemy szczepić, mimo ze płacimy cenę hurtową - tylko domowe wydelikacone pieszczochy i kocięta w przyszłości) przybycie każdego nowego kota to ryzyko śmiertelnej choroby dla niego lub pozostałych. Izolacja jest symboliczna - pierwsze dni w klatce. Mimo, że alternatywy innej niż nasz dt nie mają żadnej, to i tak boli...

Koty "podejrzane" mają robione pełne badania krwi i/lub testy.


Gdybym wygrała w totka :wink: to każdy na wejściu dostałby pełną diagnostykę (testy, krew, mocz, robale), potem ew. leczenie i szczepienia, również na białaczkę. Ok, jutro kumulacja, chyba zainwestuję te 2 zlote :wink:

PostNapisane: Pt kwi 25, 2008 22:31
przez mziel52
Skoro nie wymaga się testowania rezydentów w DS-ach, to i testowanie tymczasów mija się z celem - bo może się zdarzyć, że kot trafi do domku zarażonego.
Inna rzecz, że koty pozytywne mają od razu "przechlapany" domek - jak ten biedny Puszkin z wątku Jany - co w tej sytuacji sprawiedliwe nie jest.

Niestety, winni są i weci. Badałam krew trzem swoim chorym kotom, prosiłam o zrobienie wirusówek i za każdym słyszałam, że "nie potrzeba". A wiadomo, że leczenie kota z byle infekcji nawet przebiega inaczej, jeśli jest on nosicielem wirusa - toteż nie zrobienie testu jest błędem w sztuce, działaniem na zasadzie, "a nuż się uda wyleczyć rutynowo" - 5 dni betamoxu i tolfedine.
Jedynie przychodnia na Białobrzeskiej robi od razu pełne badanie krwi zwierzaka.

PostNapisane: Sob kwi 26, 2008 0:21
przez PcimOlki
mziel52 pisze:Skoro nie wymaga się testowania rezydentów w DS-ach, to i testowanie tymczasów mija się z celem....


Przyznam, że logika tego zdania lezy poza moimi możliwościami postrzegania. Znaczy nie kumam nic.

Kto i od kogo miałby wymagać testowania rezydentów?
Dlaczego testowanie tymczasów mija się z celem i co właściwie jest celem?

PostNapisane: Sob kwi 26, 2008 8:58
przez Nordstjerna
genowefa pisze:Nie widzę sensu rozważania zasadności testów, a już zwłaszcza szczepień. Mam nadzieję, że dla DT jest oczywiste, że koty muszą być zaszczepione.


Genowefa, dla Ciebie i dla mnie to jest oczywiste. Ale jest na forum trochę takich osób, które nie szczepią rezydentów. Jedni robią to z założenia, w myśl jakiejś teorii. :roll: Są też tacy, którzy rezydentów nie szczepią, zasłaniając się brakiem kasy, co im nie przeszkadza ściągać z innych miast (za pośrednictwem forum) kolejnych tymczasów.
To co piszę jest trochę OT, bo największym zagrożeniem jest pp, a nie białaczka, ale nieustająco jest to coś, nad czym nie potrafię przejść do porządku dziennego. Choćby dlatego, że ta choroba zatacza coraz szersze kręgi a m.in. przez nieodpowiedzialność takich osób ma ogromną możliwość się rozprzestrzeniać.

Tu zaznaczam, że sytuacja zabrania na tymczas do nieszczepionych rezydentów potrzebującego kota, który wlazł po nogi pozostaje poza dyskusją - ratuje się kota i już.

PostNapisane: Sob kwi 26, 2008 9:59
przez PcimOlki
genowefa pisze:A ja tam jestem ciekawa wyników ankiety ;)
Nie widzę sensu rozważania zasadności testów, a już zwłaszcza szczepień. Mam nadzieję, że dla DT jest oczywiste, że koty muszą być zaszczepione.


Nie jest to, niestety, takie oczywiste.

Testy:

Źródło: "http://www.vetopedia.pl/article66-1-Koci_Aids_(FAIDS_FIV).html"

FIV

- Badania krwi mogą nie wskazywać na obecność wirusa w organizmie, dlatego zalecane jest wykonywanie testów ELISA, które pozwolą zaobserwować, czy organizm kota produkuje specjalne przeciwciała do walki z wirusem.
- Wyniki testu mogą być zarówno fałszywie dodatnie jak i ujemne, dlatego należy ponownie wykonać test po około 6-8 tygodniach.


Szczepienia:

Źródło: http://forum.miau.pl/viewtopic.php?t=22997

FIV

Postępowanie, zapobieganie
- nie ma skutecznej terapii, która mogłaby zniszczyć wirusa lub powstrzymac chorobę
- można jedynie leczyć wtórne infekcje bakteryjne
- brak obecnie skutecznej szczepionki
- jedyna metoda profilaktyki to unikanie kontaktu kotów domowych z dzikimi

FeLV

Zapobieganie
- dostępne są szczepionki przeciwko białaczce kotów, ale ich działanie jest kontrowersyjne. Częstym skutkiem ubocznym ich stosowania jest powstanie mięsaka limfatycznego w miejscu iniekcji. Ponadto, nie powinny byc one stosowane u kotów, u których nie zaostało przeprowadzone badanie serologiczne w kierunku FeLV. Szczepienie może być zaniechane w przypadku kota domowego, nie wychodzącego

FeSFV

Postępowanie i zapobieganie
- nie ma skutecznej terapii infekcji FeSFV, ale postęp choroby może być hamowany przy użyciu leków immunosupresyjnych, np. sterydów
- zwierzęta chore powinny być odizolowane, zwłąszcza z hodowli, w których wystepuje wiele kotów

PostNapisane: Sob kwi 26, 2008 10:42
przez ancymonka
Nie testuję, bo mnie nie stać. Koty mam poszczepione Fel-o-vaxem 3 i 4.

PostNapisane: Sob kwi 26, 2008 12:27
przez Beata
PcimOlki pisze:
mziel52 pisze:Skoro nie wymaga się testowania rezydentów w DS-ach, to i testowanie tymczasów mija się z celem....


Przyznam, że logika tego zdania lezy poza moimi możliwościami postrzegania. Znaczy nie kumam nic.

Kto i od kogo miałby wymagać testowania rezydentów?
Dlaczego testowanie tymczasów mija się z celem i co właściwie jest celem?

celem jest ochrona zdrowych kotow przed mozliwoscia zarazenia sie bialaczka - a jesli rezydenci w domu, ktory bywa DT, nie byli testowani to nie wiadomo przeciez, czy oni nie sa nosicielami bialaczki, wiec bez testowania rezydentow (lub przetestowania i zaszczepienia przeciwko bialaczce) testowanie tylko tymczasow nie jest wyjsciem...

tak to rozumiem

nie biore udzialu w ankiecie, bo nie bywam i nie bede juz DT
poczatkowo, kilka lat temu, nie badalam ani tymczasow ani moich kotow (nie byly zaszczepione przeciw bialaczce)
do czasu trafienia na tymczasa z bialaczka, ktory niestety nie przezyl :( wtedy zostali przetestowani rezydenci i zaszczepieni przeciwko bialaczce
wszystkie tymczasy potem, ktore w jakikolwiek sposob mogly byc "ryzykowne" (stan zdrowia, dlugie przebywanie z duza iloscia innych kotow, itd.) byly na wstepie testowane na bialaczke i FIV

mysle, ze szczepienie rezydentow przeciwko bialaczce ma sens przy byciu DT - i o ile nie wszyscy to robia, to dzieje sie tak zwykle tylko do momentu trafienia na pierwszy przypadek bialaczki...