Koci, mój najstarszy (już niestety za TM), dostał takie imię, bo z początku nie wiedzieliśmy, jakiej jest płci, a Koci było neutralne.
Tycia - bo to był najmniejszy kot, jakiego miałam w ręku. Znalazłam ją jak miała ze 2-3 tygodnie, zagłodzoną i odwodnioną. Ważyła ledwo 300 g już po tygodniowej rehabilitacji u nas. Potem to imię zupełnie nie pasowało, bo Tycia przez większość życia była grubiutką kotą. Teraz, na starość, zrobiła się znowu drobniejsza.
Felicja - dzieci nazwały ją Feliks, bo myśleliśmy, że to facet, ale nazajutrz po adopcji wetka nas uświadomiła, że to panna. I została Fela, albo, jak mawia mój najmłodszy syn, "Feja"
Wszystkie koty nasze reagowały/reagują na swoje imiona.