Piekne!!!!
Co do pierwszego kota.
Był to piękny kocur biało-czarny Puszek.
Puszek był naszą (moją i siostry) lalką
. Uwielbiał spać w wózku do lalek , na pleckach, my przykrywałyśmy go kołderką i tak Puszunio sobie śpiuchnał.
Uwielbiał również wąchać gaz
, ale tylko wtedy , gdy był zapalony, w wyniku czego miał baaardzo króciutkie wąsiska.
Kiedyś zniknął na 3-4 dni. Byłyśmy w tym czasie na koloni. Po powrocie okazało się, że Mama go znalazła. na terenie VIII LO. Zawołała go , podszedł, ale po chwili odbiegł. Mama poszła do domu, po jego jedzonko - uwielbiane - rybke. Rzuciła Mu, Puszek podszedł, wziął rybke i poszedł na schody, rybke położył i odszedł. POdszedł stary, mizerny kot. Okazało się, że Puszek się nim opiekował.
Kiedyś przyniosłam z piwnicy kociaczką - Milusię, mamusia ja odrzuciła. Patrzę pewnego dnia, a Puszek gryzię ja w szyję. Krzyknęłam, ale po chwili patrzę, Puszek się kładzie , a Milusia gryzie go w taki sam sposób, jak Puszek jej pokazywał. On ją uczył!!!!!
Zawsze ze mną spał, na kołdrze w nogach. Tylko ze mną.
Był przeogromny.
Ale.... okazało się, że Milusia miała koci tyfus i Puszek się nim zaraził. Nie udało się Go uratować (było to 18lat temu). Puszek lezy na swoim terenie VIII LO.
Wiecie co, jak tak pisze , to czuję jak bardzo mi go brakuję. Ale na Tęczowym Moście ma kumpli i..... kiedyś się tam spotkamy. Prawda??