Strona 1 z 3

Karmicielka ma raka - koty połapane, oswajamy:)

PostNapisane: Nie kwi 13, 2008 19:15
przez Igulec
Pani Halina to starsza osoba, która opiekuje sie trójka kotów mieszkających w jej piwnicy. Jakiś czas temu zaczęli jej pomagać, poniewaz nie stac ja było na karmę.
Kilka miesięcy temu okazało się, że pani Halina ma raka płuc. Mimo wszystko była pełna optymizmu, czekała ja terapia i wierzyła, że będzie lepiej.
Dziś zanieśliśmy jej karmę. Do raka, który nadal postępuje, dołączyła choroba serca. pani Halina ciągle mówi o śmierci. Nie ma śladu po dawnym optymizmie.
Coraz ciężej zajmować jej sie kotami. Co jakiś czas jeździ do szpitala na kilka dni i wtedy sąsiadka daje kotom karmę, ale tylko dlatego, że p. Halina o to poprosi.
Pani Halinie coraz ciężej opiekować się kotami. Martwi się też, że jak ona umrze, nie będzie miał sie kto nimi zajmować.

Koty są trzy. Dwie dziewczyny i jeden chłopak. Jedna, czarna dziewczyna jest juz po sterylizacji. Jest raczej proludzka, chociaż obcych sie nieco boi. Jednak do zsocjalizowania w szybkim tempie.
Szarusia jest roczną kicią. Jeszcze nie wysterylizowaną. Zaczyna łasic sie do p. Haliny, więc jest na dobrej drodze, aby przyjąć człowieka jako tego, który jest nawet fajny.
Najbardziej płochliwy jest kocurek. Ale on tez zaczyna juz coraz bliżej podchodzić do p. Haliny.

Nie są to najłatwiejsze koty, ale z na pewno miłością można zdziałać dużo. Bo tu chyba trzeba właśnie miłości i cierpliwości. Nic więcej. No i dachu nad głową, którego my teraz nie możemy im dać.

W przyszłym tygodniu postaram sie porobić kotom zdjęcia jeśli je zobaczę przy okienku piwnicznym. Do mnie nie podejdą, a nie chcę fatygować p. Haliny.

PostNapisane: Nie kwi 13, 2008 21:54
przez Igulec
podniosę

PostNapisane: Nie kwi 13, 2008 22:43
przez Igulec
czy te koty w ogóle mają szansę...

PostNapisane: Pon kwi 14, 2008 7:40
przez CoToMa
Igulec pisze:czy te koty w ogóle mają szansę...

:(

PostNapisane: Pon kwi 14, 2008 15:46
przez Igulec
Dzwoniłam dzisiaj do Stowarzyszenia Wzajemnej Pomocy Flandria. Oni zajmują się chorymi. Maja wolontariat. Jestem umówiona tam na spotkanie w następną środę. Może uda mi sie zorganizować jakiegoś wolontariusza, który będzie umiał podtrzymać na duchu p. Halinę. Bo ja nie umiem. Nawet nie mam kiedy. Ona jest otoczona tylko starszymi ludźmi i ciągle mówi o śmierci....

PostNapisane: Pon kwi 14, 2008 15:58
przez seniorita
Igulec pisze:Dzwoniłam dzisiaj do Stowarzyszenia Wzajemnej Pomocy Flandria. Oni zajmują się chorymi. Maja wolontariat. Jestem umówiona tam na spotkanie w następną środę. Może uda mi sie zorganizować jakiegoś wolontariusza, który będzie umiał podtrzymać na duchu p. Halinę. Bo ja nie umiem. Nawet nie mam kiedy. Ona jest otoczona tylko starszymi ludźmi i ciągle mówi o śmierci....

Igulec myślę, że to dobry pomysł, spotkania z kimś młodszym powinny pomóc i wprowadzić trochę optymizmu i dodać dawnej energii p. Halinie.

PostNapisane: Pon kwi 14, 2008 17:19
przez Igulec
Dzięki, seniorita. Od wczoraj tylko o tym myślałam i wymyśliłam. Mam nadzieję, ze coś z tego wyjdzie. Jeszcze bym tylko chciała zabrać w bezpieczne miejsca te koty, aby ona wiedziała, że ich nie zostawia na nieznane.

PostNapisane: Pon kwi 14, 2008 21:23
przez Igulec
podrzucę na wieczór, może ktoś sobie przypomni, że ma kawałek miejsca

PostNapisane: Wto kwi 15, 2008 7:28
przez CoToMa
może ktoś...

PostNapisane: Wto kwi 15, 2008 16:32
przez Igulec
:cry:

PostNapisane: Wto kwi 15, 2008 20:43
przez genowefa
hop :(

PostNapisane: Śro kwi 16, 2008 14:08
przez Miuti
Czasem pomagając kotom pomagamy ludziom.
Czasem pomagając ludziom pomagamy kotom.

Niestety - mieszkam tak daleko!

PostNapisane: Śro kwi 16, 2008 22:18
przez Igulec
to ja się wieczornie podrzucę...

PostNapisane: Czw kwi 17, 2008 1:24
przez reddie
Nie śpię, więc podrzucę również z drugiej na pierwszą.

PostNapisane: Czw kwi 17, 2008 7:18
przez CoToMa
może jednak...