Strona 1 z 2

Historia pewnego kociaka

PostNapisane: Sob cze 28, 2003 18:19
przez Blue
Moj brat pracuje w pewnym duzym zakladzie (wiele hal produkcyjnych, duzy teren) w ktorym jest sporo kotow. Grupka ludzi te koty dokarma, leczy na miare swoich mozliwosci - ale wiekszosc w najlepszym razie je ignoruje - jest tez spora grupka ktora kotow nie lubi. Koty to wiedza i prowadza w sumie zycie kotow dzikich zywiacych sie myszami i owadami zyjacymi dosyc licznie w transportach bawelny i na terenie zakladu. Nie spoufalaja sie z ludzmi - conajwyzej z tymi kilkoma ktorzy je dokarmiaja, ale to tez nie wszystkie.

"Regulacja" liczebnosci tamtejszych kotow zajmuja sie kuny :(
Jest ich tam tez sporo i w wiekszosc zywia sie kociakami :(

Pewnego dnia moj brat zobaczyl kocice o ktorej wiedzial ze ma kociaki w jakims szybie wentylacyjnym i zupelnie dzika - wchodzaca na hale na ktorej pracuje masa ludzi (!) z kociakiem w pysku. Polozyla kocie i poleciala spowrotem. Pojawila sie po chwili z kolejnym kocieciem - niestety, tam samo jak pierwsze - to tez bylo martwe, ale jeszcze cieple... Kotka jeszcze raz powtorzyla manewr - niestety, trzeci kociak rowniez byl zaduszony... A kocica zeczela te kociaki na srodku hali, miedzy ludzmi - tracac nosem, lizac - probujac je przywrocic do zycia, podsuwala je tez im pod nogi - jakby proszac o pomoc... Po chwili zostawila je i znowu gdzies poleciala - wrocila z czwartym kocieciem... Zywym...
Najwodoczniej kocica nakryla kune na mordowaniu swoich kociat i ja z narazeniem zycia przegonila, ratujac tym zycie jednemu, najmniejszemu kociakowi...

Moj brat razem z pania ktora zajmuje sie kotami - zrobili kotce napredce budke, wymoscili ja i umiescili w niej z jedynym ocalalym kociakiem... Tuz obok stala inna budka - kotki ktora wychowywala kociaki. Obie kocice nawzajem zaczely wychowywac swoje mlode :)
Niestety - rudy kociak pierwszej kotki - zamieszkal niemal na stale u kocicy ktora miala swoje mlode - a jego matka zniknela.

Obecnie kociak i jego przyszywane rodzenstwo doskonale sie chowaja :)
Jednak mial tyle szczescia w zyciu... Moze bedzie ono jeszcze wieksze i uda nam sie znalezc dla niego dom? Albo dla ktoregos z jego rodzenstwa?...
Bo jesli nie - to czeka go zycie niezbyt ciekawe i zapewne niezbyt dlugie... Rotacja wsrod tamtejszych kotow jest ogroma - gina w wypadkach, w wyniku chorob, znikaja w tajemniczy sposob...

Cala sprawa dzieje sie w Bielawie, na Dolnym Slasku, niedaleko Wrocławia
Zdjecia kociaka mozna zobaczyc tutaj:


http://www.zwierzeta.cisza.pl/rudzielec.html

PostNapisane: Sob cze 28, 2003 19:41
przez Aniutella
Ależ słodki rudasek :lol:
Oby znalazł dobry domek.

PostNapisane: Sob cze 28, 2003 21:58
przez Beata
Moze dla tego chlopaka od Dorci, ktory czekal na Pasiastego? To chyba dobry domek i w miare blisko...

PostNapisane: Sob cze 28, 2003 22:09
przez ryśka
Włos się na głowie jeży :strach: i strasznie żal tych WSZYSTKICH kociaków :cry:
Jakby u mnie się zwolniły miejsca to wezmę resztę rodzeństwa. Pytanko: czy jest szansa na sterylizację dla kici?

PostNapisane: Sob cze 28, 2003 22:23
przez ryśka
Z tego co widzę jest jeden rudasek i 3 murzynki?

PostNapisane: Nie cze 29, 2003 10:40
przez Kiara
ryśka pisze:Z tego co widzę jest jeden rudasek i 3 murzynki?


Taaak, ale to nie jest prawdziwe rodzenstwo...

Blue pisze:Obecnie kociak i jego przyszywane rodzenstwo doskonale sie chowaja :)


Jednak skoro juz zabierac sie za szukanie domow, to dla calej grupki, chociaz rudasek ma chyba najwieksze szanse :roll:

PostNapisane: Nie cze 29, 2003 10:46
przez Blue
Tak Rysiu - to rudasek z niewielka iloscia bialego i trzy czarnulki. Niestety - plci nie znam - ale pewnie i kotki i kocurki.
Okazalo sie ze matka rudaska wrocila i obecnie obie kotki mieszkaja w jednym pudelku! - karmiac nawzajem swoje kociaki :)
Jesli mojemu bratu sie uda - to porobi dzisiaj zdjecia.
Kociaki mieszkaja wsrod ludzi, kocice jakby zdawaly sobie sprawe ze nic im tutaj nie grozi - pozwalaja bez problemu na kontaktowanie sie mlodych z ludzmi - tak wiec beda one zsocjalizowane a na pewno nie dzikie.

Nie bardzo wiem jak bedzie z kastracja kotek - bo jak mowie, rotacja wsrod kotow jest ogromna - one dzisiaj sa a za tydzien moga zniknac na zawsze - to sie zdarza bardzo czesto - tam zaden chyba kot nie dozywa jakiegos starszego wieku. Kuny, lisy i wypadki robia swoje :( Co prawda dzieki temu populacja kotow utrzymuje sie na stalym poziomie a koty sa nawet zdrowe i nie gloduja ale...
Pogadam z bratem o tym - ale nic obiecac nie moge bo to nie ode mnie zalezy :(
Ja nie bardzo widze mozliwosci rozwiazania problemu tamtych kotow - tak ze wzgledu na charakter tego zakladu, jego eee... specyfike, ilosc kotow, w wiekszosci ich niedostepnosc i zdziczalosc oraz duza smiertelnosc oraz wrogosc lub w najlepszym razie niechetna obojentnosc wiekszosci pracownikow. Zobacze co mi sie uda zalatwic w kwestii tej kocicy - ale nic nie obiecuje. Gdybym to ja tam pracowala - to bym kocice obie wykastrowala (o ile byloby mnie stac - biorac pod uwage wysokosc pensji :(), ale tam nie mieszkam :(

Strasznie mnie wzruszyla historia tego kociecia i jego matki, ktora bojac sie ludzi, mieszkajac gdzies w szybach wentylacyjnych - znalazlszy swoje dzieci martwe - zaniosla je na hale pelna obcych ludzi proszac o pomoc... A teraz obie kotki, zupelnie sobie obce - razem wychowuja swoje kocieta. Serce sie sciska :(
Byloby cudownie gdyby kociak (a najlepiej cala czworka...) znalazly normalne domy poza tym, wrogim kotom, terenem... Zdarzylby sie dla nich cud...

PostNapisane: Nie cze 29, 2003 10:47
przez Blue
Beata pisze:Moze dla tego chlopaka od Dorci, ktory czekal na Pasiastego? To chyba dobry domek i w miare blisko...


Gdzie jest ten watek?...
Bo ja teraz jestem srednio na biezaco i nie moge znalezc...

PostNapisane: Nie cze 29, 2003 11:08
przez ani
Blue pisze:
Beata pisze:Moze dla tego chlopaka od Dorci, ktory czekal na Pasiastego? To chyba dobry domek i w miare blisko...


Gdzie jest ten watek?...
Bo ja teraz jestem srednio na biezaco i nie moge znalezc...


To w przyklejonym wątku PILNIE!!! kocieta szukaja domow, RUDE tez sa!!! , 5 -7 strona.

Wzruszające i straszne - mam nadzieję, że wszystkie 4 kociaki znajdą dobre domki - zasługują na to :!: :ok:

PostNapisane: Nie cze 29, 2003 12:04
przez Ylva
Niesamowita historia 8O 8O
Ja tez mocno trzymam kciuki zeby wszystko sie dobrze skonczylo!

PostNapisane: Pon cze 30, 2003 19:22
przez Blue
Na stronce sa kolejne zdjecia:

http://www.zwierzeta.cisza.pl/rudzielec.html
Moze akurat?...

PostNapisane: Pon cze 30, 2003 19:27
przez ryśka
"nie można wyświetlić strony"

Blue - a może ... ja wezmę dwójeczkę, a ktoś inny z forum też weźmie dwójeczkę i kociaki stamtąd zabierzemy? Rudaska mogę wziąć "ot tak" - rudasy ZAWSZE znajdują domy. Ale to nie fair - brać rudaska i zostawić resztę. Więc może wezmę rudaska i czarnuszka a ktoś inny resztę? :roll:
Czy brat mógłby je dowieźć?

PostNapisane: Pon cze 30, 2003 22:49
przez Blue
Juz mozna - byla kropka zamiast / , ale juz poprawione i dziala ;)

Damork

PostNapisane: Pon cze 30, 2003 23:12
przez Nelly
Historia którą opisałaś naprawdę chwyta za serce, wspaniała dzielna kocica. Niesamowita jest ta historia.
Och, żeby kociakom się udało znależć wspaniałych opiekunów.

PostNapisane: Wto lip 01, 2003 9:34
przez LimLim
Przepiękna kocia rodzinka, ten ciemny maluch to taki grafitowy - marengowy :D