Dzisiaj wracając z pracy zauważyłam w pobliżu mojego osiedla kota - dużego, pieknego, buro - białego. Jak na kociarę przystało podeszłam i dał mi sie pogłaskać, ślicznie do tego pomiaukując W chwilkę później podeszła do mnie dziwczyna z dzieckiem w wózku - okazało się, że to jej kot. Od słowa do słowa doszłyśmy do tego, że dziewczyna poszukuje małego kociaka.
W tej chwili mieszka z babcią, ma 3 koty. Ryśka - którego poznałam, wykastrowanego, Zuzię - wysterylizowaną koteczkę i Żwirka - 7 tygodniowego kiciusia. Marysia - bo tak ma na imię ta dziewczyna niedługo się przeprowadza i nie może zabrać ze sobą Ryśka i Zuzi, bo są to koty wychodzące, a ona nie chce żeby wychodziły, bo będzie mieszkała w pobliżu ruchliwej ulicy. Żwirek nie jest uczony wychodzenia, więc przeprowdza się z nią. Rysiek i Zuzia zostaja u babci Marysi, ale będzie ona mieszkała całkiem niedaleko i je widywała
Kotek to ma być szaraczek nazwyklejszy i taki najbardziej potrzebujący pomocy, mały - to jedyne wymogi. Co do odmian szarości - to nie ma znaczenia
I teraz tak: najpierw pomyslałam o kociakach z działek, zadzwoniłam do chłopaka, ale odebrała jakaś kobieta i powiedziała mi, że taki ktoś tam nie mieszka. Albo zapisałam źle numer, albo chłopak zrobił sobie ze mnie jaja. Dzisiaj pójdę i spróbuję go znaleźć, jak go nie znajdę to damy któregoś buraska forumowego albo z azylu... No bo już nie wiem sama które bardziej potrzebują domu, czy takie działkowe, czy azylowe, czy piwniczne... Rozterki straszne...
I jeszcze jedno - Marysia jest dziennikarką, pracowała w jednej z dość znanych dzienników warszawskich, teraz wychowuje dzidziusia. Zaproponowała, ze o nas może napisać i spróbowac gdzieś puścic ten temat - kotów i pomocy oraz forum Dostała ode mnie namiary na forum, mam nadzieję ze się pojawi