Potrzebuję podpowiedzi - dzisiaj moja kotka Ina przeszła atak padaczki - wyskoczyła gwałtownie z kuwety i padła na plecy i zaczęły się drgawki.
Kotka nie wydawała z siebie żadnych dźwięków, tylko strasznie miotała się po podłodze.
Prawdopodobnie to drugi lub trzeci atak, bo jakieś 1,5 miesiąca temu Ina wyskoczyła nagle z kuwety z głośnym miauknięciem i zaczęła wciskać się między szafkę na buty a ścianę - tak to wyglądało, teraz myślę, że po prostu miała atak. Gdy usłyszałam co się dzieje w przedpokoju (tam mamy kuwety), wpadłam tam i zobaczyłam, że kot straszliwie krwawi z pyszczka - w pierwszej chwili nie wiedziałam, czy to krwotok wewnętrzny czy coś innego (krwi było, jak na moją ocenę, bardzo dużo). Trzymałam kota i nie wiedziałam, co robić - mąż przyniósł ręczniki i tylko wycieraliśmy kotu krew z pyska. W międzyczasie dzwoniliśmy do weta, ale to była sobota i godzina niemal 19:00 - z kilku weterynarzy odebrało tylko dwóch - jeden powiedział, że nie przyjedzie, jeśli to nie jest kwestia życia i śmierci i jeśli kot się nie wykrwawia na śmierć (a skąd ja u licha mam wiedzieć, czy to jest kwestia życia i śmierci, skoro pierwszy raz coś takiego widzę?! skąd mam wiedzieć, czy ilość krwi, którą kot stracił grozi mu śmiercią?!), po czym trzasnął słuchawką.
Drugi, młody, powiedział, że gdyby kot odgryzł sobie język (bo już wtedy wiedzieliśmy, że kot krwawi z języka), to na pewno już by się wykrwawił, więc mamy się nie martwić, ale dzwonić, gdyby krwawienie nie skończyło się w ciągu godziny.
Byliśmy skołowani, kot leżał na boku i krew ciągle mu leciała z pyska, ale w przeciągu 30-40 minut krwawienie zanikło. Kot pił wodę, dostał zaszetkę zamiast chrupek i zjadł.
Pojechaliśmy w niedzielę do weta - wtedy podejrzewaliśmy, że ma to związek z piaskiem/kamieniami nerkowymi (bo kotka już kilka razy z miaukiem wyskakiwała z kuwety, podczas oddawania moczu, ale moczu do badanie nie udało się u niej złapać, więc dostawała leki nieco w ciemno). Wetka podała jej leki, które miały pomóc na ew. zapalenie pęcherza, do tego zaleciła przemywanie języka szałwią i dawanie kotu tylko miękkich pokarmów.
Jeździliśmy jeszcze ze 3 dni na zastrzyki z leków, potem dostaliśmy leki do podawania w domu (w tej chwili nie jestem w stanie powiedzieć, co to było, bo opakowanie wyrzuciłam) i po jakimś tygodniu wszystko wróciło do normy.
Ina normalnie sikała w kuwecie, jadła, piła i bawiła się.
Dlaczego myślę, że dzisiaj to mógł być już 3 atak? Bo któregoś dnia, gdy wróciliśmy z mężem do domu, na podłodze w przedpokoju zobaczyliśmy krew. Niezbyt dużo, ale od razu pomyśleliśmy o Inie - zachowywała się normalnie, obejrzałam jej pyszczek, łapy i wszystko i nie było widać żadnych śladów, więc odpuściliśmy...
Ale dzisiejsza "przygoda" nas wystraszyła.
Kotka dostała jakieś (wybaczcie, wiem, że powinnam była zapytać weta, co dokładnie jej podaje, ale byłam tak roztrzęsiona, że nie myślałam racjonalnie) leki w zastrzyku i ma przepisany (i wykupiony) Luminal, który mam podać, gdyby zaczęły się dziwne objawy (mocny niepokój, drgawki) lub podczas ew. ataku (mamy przepisane po pół tabletki).
Jutro jedziemy do weta na kontrolę, więc wypytam, co jej dzisiaj podano.
Mam jednak pytanie - w związku z tym, że poprzednio kotka przygryzła sobie język i mocno krwawiła, gdy dzisiaj zaczął się atak wsadziłam jej palce do pyszczka (mając spuchnięty kciuk i palec wskazujący dość ciężko się żyje, ale wiedziałam, co mnie czeka, gdyby kotka mnie ugryzła - koty to w końcu jadowite bestie
) i wyciągnęłam język (nie widziałam do tej pory ataku padaczki na żywo, ani u ludzi, ani tym bardziej u zwierząt - mam tylko wdrukowany obraz z filmów, że trzeba wtedy zapewnić, żeby człowiek się nie udusił własnym językiem), potem mąż przyniósł drewnianą łopatkę i ją wsunęliśmy kotce do pyska.
Ale dzisiaj poczytałam o padaczce u kotów i na kilku stronach napisano, żeby tego nie robić - nie otwierać kotu pyszczka i nie wsadzać żadnych przedmiotów.
Stąd moje pytanie - co robić, gdy kot ma atak - poczytałam, że nawet u ludzi nie należy siłą otwierać ust i niczego w nie nie wkładać.
Mam mętlik w głowie, wypytam jutro wetkę, ale nie wiem, czy potrafi odpowiedzieć na wszystkie moje pytania...