Padaczka u kotów.

Kocie pogawędki

Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy

Post » Sob paź 05, 2013 8:17 Re: Padaczka u kotów.

Luminal tez, zwlaszcza ze on dość szybko wyrabia
tolerancje i potrzebę podawania większych dawek
a rozwala i neurologicznie i wątrobę i nerki
schodzenie z tego leku tez jest niebezpieczne
zbyt gwaltowne grozi wystąpieniem napadow albo i gorzej
poczytaj o barbituranach....

kot powinien mieć ustawioną terapie
lekami nowszej generacji do przyjmowania na stale...
mam tylko nadzieję ze luminal to nie jedyny pomysł kekarzy
na dlugofalowa kontrolę napadów

zycze zdrowia
Obrazek

dune

 
Posty: 11559
Od: Czw paź 22, 2009 8:20
Lokalizacja: WaWa

Post » Nie lis 03, 2013 13:32 Re: Padaczka u kotów.

Witam wszystkich na forum :)

Na początek może którko opiszę sytuację. W te wakacje przygarnęłąm (a raczej odebrałam komuś, u kogo kociak leżał bezwładnie na betonie bez żadnej opieki) małą kotkę. Była tragicznie wychudzona (wyglądała na miesiąc... miała dwa. Łapki jak patyczki, prawdopodobnie nie chodziła już od dawna) i miała potworną infekcję oczek. Powoli udało się ją okarmić i zwalczyć infekcję, niestety kotka jest całkowicie niewidoma. Na szczęście udało się uniknąć usuwania oczek i mała zaczęła szybko wracać do zdrowia, teraz jest duża, ma aksamitną sierść, biega i skacze lepiej niż niejeden zdrowy kociak i ma cudowny charakter. Pozostało jedno - mała przynajmniej odkąd ją mam (pierwszego ataku dostała po jakichś dwóch dniach u mnie) ma padaczkę. Na początku miała dość lekkie ataki (trwające niecałą minutę) jak w zegarku co dwa-trzy dni. Potem ataki zaczęły się robić rzadsze, i aktualnie zdarzają się raz w tygodniu lub rzadziej. Nie wzięłam się za poważne leczenie wcześniej ponieważ mała była tak słaba, że wet bał się ją nawet odpchlić i bawiliśmy się w jakieś super delikatne środki które pchły wprawiały co najwyżej w lekki dyskomfort... Teraz kociak jest na tyle silny, że można pomyśleć o wożeniu jej gdzieś dalej do weta który zna się konkretnie na padaczce, robieniu badań czy zostawianiu jej gdzieś na obserwacji. W związku z tym chciałam Was poprosić o pomoc w wyborze dobrego weterynarza. Okolice w które mogę z nią pojechać to Toruń, Włocławek, Lipno, Płock... Wiem, że jest mnóstwo miejsc gdzie można sprawdzić opinie o weterynarzach ale zależy mi bardzo żebyście polecili mi kogoś kto ma doświadczenie z padaczką u kotów, bo z tego co czytałam wielu ogólnie dobrych weterynarzy nie zna się zbyt dobrze na tej chorobie. No i oczywiście wszelkie inne rady bardzo się przydadzą i będę za nie bardzo wdzięczna! Przebrnęłam już przez dużą część tematów o padaczce i oczywiście nadal będę się douczać na własną rękę ;)

Pozdrowienia od Erato i małej Elsy ;)

EratoTiaTuatha

 
Posty: 3
Od: Nie lis 03, 2013 13:15

Post » Wto gru 09, 2014 14:13 Re: Padaczka u kotów.

Witam was wszystkich.
Zaczęłam zagłębiać się w temat padaczki, bo moja 1, 5 roczna kociczka w ciągu ostatnich 3 dni miała dwa razy dziwne ataki? Nie wiem jak to nazwać. Każda/każdy z was pisze o
ślinieniu się, powarkiwaniu. U mnie nic takiego nie było - 6.12. około godziny 23. kotka nagle spadła na bok spacerując po łóżku. Następnie zerwała się na równe nogi i
zaczęła uciekać...bokiem, raz po raz upadając to tyłkiem, to bokiem na panele. Przednie łapy były ok. Kot nie zemdlał, nie zrobił siku pod siebie, schował się pod łóżkiem i
jak usiłowałam wywabić ją piłeczką, bo chciała nawet za nią biec, tyle że oczywiście nie mogła. Jak wyszła po chwili spod łóżka i nadal nie mogła złapać równowagi, wzięłam
ją na ręce i wtedy przez 10-15 sekund zaczęła się jej trząść główka - jak babci chorej na Parkinsona. Schowałam ją do transportera, żeby a) nie zrobiła sobie krzywdy b) żebym
ja przypadkiem nie zrobiła jej krzywdy. W tym czasie mój narzeczony dzwonił do kliniki na Centralnej w Krakowie, bo byliśmy w każdej chwili gotowi gnać z małą Pangmą na
dyżur. Lekarz powiedział, że to coś neurologicznego i on i tak nie jest w stanie nic zrobić - mamy iść do swojego weta w normalnym trybie. Wszystko trwało około 5-7 minut.
W niedzielę tj. 7.12. pomaszerowaliśmy z dziewczyną do naszej kliniki, która szczęśliwie w niedzielę ma 2 h dyżuru. Pan doktor obejrzał Pangmisię, popatrzył jej głęboko w
oczy, zbadał organoleptycznie i powiedział, że mamy obserwować ją - jeśli taka sytuacja się powtórzy, to będzie trzeba zacząć diagnozować pod kątem padaczki.
No i wczoraj o 21.00 tj. 8.12 Pangmiś znowu zaczęła krzywo chodzić, najpierw szeroko rozstawiać łapy, potem sztywno na nich chodzić, znowu miała problem z równowagą. Tym
razem bardzo się do nas tuliła i jednocześnie chciała chodzić. Widziałam, że była oszołomiona i zdenerwowana. W trakcie sprawdziliśmy ruchliwość źrenic - zmniejszały się
zdaje się normalnie, może minimalnie wolniej. Ślinienia nie było, trzęsącej się główki także. Po 5-10 minutach ten brak koordynacji jej minął. 10 minut po zakończeniu ataku
dziarsko poszła do kuchni, wsunęła trochę chrupek, następnie pobawiła się ulubioną piłeczką. W sobotę było podobnie.
Oczywiście, rano jak tylko przyszła nasza Pani doktor, o 9 wyruszyłam na kolejną wyprawę z kotą. Tam przez godzinę prawie rozmawiałyśmy o wszystkim co związanym z kocim życiem - począwszy od zachowań, przez rośliny i inne aż do okien, czy wychodzą od strony ulicy. Miała badanie kliniczne, zrobiony poziom cukru, badania krwi oraz pod kierunkiem toksoplazmozy. Na nowotwory jest podobno zbyt młoda, na padaczkę bez przyczyny pierwotnej także. Generalnie to nie wiem co o tym wszystkim myśleć. Czy to brzmi jak
padaczka w ogóle? Na co powinnam zwrócić uwagę przy diagnostyce, o jakie badania jeszcze prosić? I jak postępować przy ew. przyszłych zdarzeniach, żeby dziewczynie nie
stała się krzywda? Czytałam powyższy wątek przynajmniej w części, jednakże np. atak Pusi wyglądał 10 x gorzej, niż to co spotkało moją
małą. Podobny był zresztą tylko w pierwszych 20 sekundach.
Z góry dziękuję za wszelkie sugestie. Ania

MorgaineAnne

 
Posty: 2
Od: Wto gru 09, 2014 2:58

Post » Wto gru 09, 2014 18:59 Re: Padaczka u kotów.

Nie ma jednego obrazu ataku padaczkowego u kotów.
To może być dosłownie wszystko, od chwilowych dziwnych zachowań, po drżenia, napady "lęku" i paniki, drgawki bez i z utratą przytomności - plus masa innych rzeczy.
To po pierwsze.
Po drugie - nie zawsze atak padaczkowy oznacza padaczkę.
Szczególnie u kotów które mają wrażliwe układy nerwowe i wiele czynników może wyzwalać napady.

U Twojej kotki absolutnie koniecznie trzeba zbadać jonogram (sód, potas, magnez, wapń, fosfor), enzymy wątrobowe, kreatyninę, mocznik, morfologię z rozmazem manualnym, osłuchać dokładnie serce, zbadać wstępnie neurologicznie. To takie minimum.

Blue

 
Posty: 23494
Od: Pt lut 08, 2002 19:26

Post » Wto gru 09, 2014 20:29 Re: Padaczka u kotów.

Niedawno wróciliśmy z lecznicy - jonogram jest zrobiony - poważny niedobór wapna, mniejszy niedobór magnezu, nadmiar potasu, reszta w normie, tak samo jak kreatynina mocznik, etc. Toksoplazmoza - jeden współczynnik przekroczony 9-cio krotnie, drugi ujemny. Ma także limfocytozę. Mała dostała kroplówkę, zastrzyki, jutro powtórka. Nasza pani doktor była zdziwiona, że z takim niedoborem, kot w ogóle jest na chodzie, a nawet jest chętny do zabawy. Dziękuję za rady.

MorgaineAnne

 
Posty: 2
Od: Wto gru 09, 2014 2:58

Post » Sob lip 04, 2015 13:26 Re: Padaczka u kotów.

Nasza historia.
Padaczka opanowana (lekooporna, wycieńczająca, "idiopatyczna"), ale dalej szukamy przyczyny zaburzeń pokarmowych. Trzy czwarte drogi za nami (mam nadzieję). Tyle pomysłów. Trzeba uważnie obserwować.
viewtopic.php?f=1&t=169523

koneko

Avatar użytkownika
 
Posty: 25
Od: Nie cze 28, 2015 17:40

Post » Pon lip 06, 2015 10:49 Re: Padaczka u kotów.

Witajcie!
Przekopałam wszystkie padaczkowe wątki i wciąż mam mętlik w głowie. ..może coś mi poradźcie? Sytuacja wygląda tak: mam kotkę ok 5 letnią, niewychodzącą, wysterylizowaną. Do tej pory była okazem zdrowia. W ubiegły wtorek nagle dostała ataku -ogromny ślinotok,tiki głową,kłapanie pyszczkiem, wszystko coraz silniejsze, aż padła na bok i dostała strasznych drgawek. Oczy otwarte, źrenice ogromne, oddech przyspieszony...po około minucie uspokoiła się i później zachowywała się zupełnienormalnie...Potem dwa dni spokoju,i w ppiątek w nocy kolejny,taki sam atak :( W sobotę pojechałam do weta,obejrzał,osluchał i nic nie stwierdził - kot wygląda w porządku...Dał tabletkę na robaki i kazał obserwować. W sobotę po południu był kolejny atak, w nocy następne dwa...w niedziele w ciągu dnia tez dwa,w nocy znów (choć jak zaczęłam ją głaskać na samym początku, gdy zaczyna się ślinotok - kot uspokaja się po chwili i nie dochodzi do drgawek). Dziś rano następny atak, tez uspokoiłam ją na etapie ślinotoku...
Wiem że w pierwszej kolejności musimy zrobić pełne badanie krwi,ale co dalej? Czy przy takiej częstotliwości aataków zacząć już podawać luminal (bo ataków jest codziennie coraz wiecej, boje sie ze jak to pójdzie w takim tempie to za kilka dni będzie miała atak za atakiem:()? Dodam jeszcze ze ataki występują głównie podczas głębokiego snu...Czy to może być padaczka czy raczej jakaś choroba? Dziwi mnie to,że ataki wystąpiłytak nagle, pod razu z taką częstotliwością i jest ich coraz więcej...może coś podpowiecie, wpadniecie na jakiś trop...? Mój wet jest dobry ale sam przyznał ze ma niewielkie doświadczenie z padaczką...kotula nie miała żadnego urazu, żadnego silnego stresu, kompletnie nic nowego, co mogłoby wywołać atak...niewiem co robić, zgodzić ssię już na luminal, czy zrobić więcej badań i ryzykować ze w tym czasie atakówbbędzie jeszcze więcej??? Help...
Obrazek

flyGirl

 
Posty: 115
Od: Pt sty 12, 2007 13:42
Lokalizacja: Wlkp

Post » Pon lip 06, 2015 12:01 Re: Padaczka u kotów.

Masuj brzuszek ostrożnie, zgodnie z ruchem wskazówek zegara. To mojego kota też uspokaja. Świetnie, że da się przerwać atak zanim się rozwinie. Drgawki są najgorsze, bo odcinają tlen komórkom nerwowym. Podczas głębokiego snu. A może jakoś charakterystycznie się przed atakiem układa? Często zaglądam do mojej kociny, jak śpi. Jak widzę, że odpływa - łapki pod siebie, główka zwieszona, to go smyram po brzuszku, główce, żeby się przeciągał. Może to brzuszkowa sprawa. Nie jest czasem bardziej napięty? Na luminal nie jest za wcześnie. Trzeba ograniczać ataki. Ale jeśli sama potrafisz przerwać atak - to lepiej mu pomożesz niż luminal. Obserwuj kocinkę. Może ma bolesne skurcze w brzuszku? Nowa karma, modyfikacja nawyków żywieniowych (jeden posiłek zamiast dwóch). Więcej pije na raz - ze względu na upał? Polecam badanie krwi z jonami, usg i rtg brzucha. Czasem takie drgawki od kolek nerkowych, wątrobowych, nierównowagi jonowej.

koneko

Avatar użytkownika
 
Posty: 25
Od: Nie cze 28, 2015 17:40

Post » Pon lip 06, 2015 12:10 Re: Padaczka u kotów.

Warto poszukać dobrego lekarza w swoim regionie. A jeśli nie neurologa, to po prostu lekarza - kociarza. Będzie miał dużo swoich doświadczeń i pewnie też pomysłów. I nie zabierze się tylko za głowę, ale może i za inne części ciała.
A może to jakiś wielki kłaczek, który drażni błonę śluzową i reakcją jest też ślinienie? Mój kot ma jedwabiste, delikatne włoski, ale po praniu odzieży, jak się na ubraniu włosiny sfilcują w małe kulki, to są ostre jak rzep. Na pewno taki filc, nawet malutki, może sprawiać dyskomfort.

koneko

Avatar użytkownika
 
Posty: 25
Od: Nie cze 28, 2015 17:40

Post » Pon lip 06, 2015 12:12 Re: Padaczka u kotów.

Koniecznie zrób pełne badanie krwi - może to kwestia jakiś niedoborów. Może tez być guz, zanik hipokampu albo tak jak pisze koneko - problem z nerkami, wątrobą, kamienie żółciowe. Może być też tak, że przyczyny nie da się ustalić.
Ważne info od wetki, z którą konsultowałam swoją kotę: "Zaleca się także dawać kotom wit. B bo jest ona zużywana w czasie ataków i jeśli kot nie je, to glukozę, bo większość zwierząt po atakach umiera z powodu hipoglikemii."

katikot

 
Posty: 2858
Od: Pt paź 26, 2007 23:31
Lokalizacja: Kraków/Wrocław

Post » Pon lip 06, 2015 15:57 Re: Padaczka u kotów.

Dziękuję za podpowiedzi, wieczorem jedziemy do weta, pobierzemy krew i zobaczymy co wyjdzie...Póki co śpi, ogólnie ma dduży apetyt, wręcz powiedziałabym że je o wiele więcej niż zwykle, ale to pewnie przez wysiłek zzwiązany z atakami:( nie zauważyłam żadnych widocznych objawów bólu czy dyskomfortu, brzuszek normalny, załatwia się też tak jak zwykle...Najbardziej martwi mnie częstotliwość tych ataków - zazwyczaj wszyscy piszą ze na początku choroby ataki pojawiająssię raz na kilka dni/tygodni/miesięcy...a u nas- bach! Prawie od razu co kilka godzin :( serce pęka jak widzę tą moją bidulę i nie wiem jak jej pomóc :(
Obrazek

flyGirl

 
Posty: 115
Od: Pt sty 12, 2007 13:42
Lokalizacja: Wlkp

Post » Pon lip 06, 2015 16:51 Re: Padaczka u kotów.

Z tą częstotliwością to też rożnie jest: moja Liska miała 3 ataki w 3 dni, potem przez 1,5 roku był spokój (bez leków, ale to inna historia), a jak w tym roku wróciły, to miała np. 6 dziennie.

katikot

 
Posty: 2858
Od: Pt paź 26, 2007 23:31
Lokalizacja: Kraków/Wrocław

Post » Wto lip 07, 2015 7:53 Re: Padaczka u kotów.

Ok,no więc krew pobrana, pozostaje czekać na wyniki...Niestety kot odmówił współpracy i żadnym sposobem nie szło jej zbadać a już wogole podejść z igłą :( Dostała mała dawkę Hostanoxu i Tolfine. Przebadana wzdłuż i wszerz,usg brzuszka, wszystko w jak najlepszym porządku...Do domu dostałam realnium w razie silnego ataku przy wybudzaniu, wiec noc sspędziłam na słuchaniu co się dzieje z kotem...Na szczęście nie było żadnych problemów, szybko doszła do siebie, apetyt dopisuje, choć chyba jeszcze nie czuje się zbyt dobrze bo nawet się nie umyła :( w nocy tylko się posiusiała pod siebie gdy jeszcze była połprzytomna ale teraz już ładnie załatwiła się do kuwety...Ataku chyba od wczoraj nie było (piszę "chyba" bo jednak w nocy mogłam nie usłyszeć...) Mam receptę na luminal, 2 razy po 3/4 tabletki, jeszcze nie podałam...
No nic,czekamy na wyniki...
Obrazek

flyGirl

 
Posty: 115
Od: Pt sty 12, 2007 13:42
Lokalizacja: Wlkp

Post » Wto lip 07, 2015 20:35 Re: Padaczka u kotów.

Bardzo uważała bym ze stosowaniem się do rady koneko, jeśli chodzi o masowanie brzuszka - u jej kota nie była to padaczka, a objawy padaczkopodobne spowodowane wzdęciem. Niewiele kotów lubi dotykanie ich brzucha, a szczególnie w takiej sytuacji jak atak padaczki. Dobrze, że twoja tak dobrze reaguje na głaskanie.
Jeśli lekarz przepisał luminal to chyba po to, żeby zacząć podawać, nie widzę powodu, żeby nie próbować zacząć terapii. Zanim zacznie działać minie i tak kilka dni zanim osiągnie stężenie terapeutyczne we krwi. Często padaczka nie ma wyraźnej przyczyny, żadne badania nie wykazują odstępstw od normy.
Ile kotka waży? Jaką dawka luminalu jest w tabletce? Dawka dla kota to 2-5 mg na kilogram wagi na dzień.
W moim wątku viewtopic.php?f=46&t=158216&start=30 od trzeciej strony opisana jest nasza walka z padaczką Kotka, którą toczymy od początku lutego tego roku. Przy początkowych atakach co tydzień, a czasem dzień po dniu teraz najdłuższy czas między atakami to 53 dni. I cały czas nie zwiększamy dawki, która jest nawet mniejsza niż wynika z wagi kota. Być może zaczniemy ją nawet zmniejszać.
Tylko trzeba zacząć działać, bo każdy atak odbija się na zdrowiu kota. Oczywiście nie pomijając diagnostyki.

Polecam ci też wątek Brucka viewtopic.php?f=1&t=92535 u którego ataki podobne do padaczki okazały sie niedoczynnością przytarczyc - dowiesz się, jakie badania zrobić by to wykluczyc lub potwierdzić.

A co do czuwania - to prócz tego, że teraz kot z nami śpi, żebym zaraz wstała i dała mu zastrzyk relanium, to ma obróżkę z dzwoneczkiem, jego dzwonienie budzi nas zanim jeszcze kot zacznie biegać i kopać.
Nasze wątki:Czarno Widzę i Szarość nie radość, a tu nas zobaczysz #cats.on_tour

Obrazek

haaszek

Avatar użytkownika
 
Posty: 2769
Od: Pt cze 23, 2006 18:43

Post » Śro lip 08, 2015 10:19 Re: Padaczka u kotów.

haaszek źle się może wyraziłam, nie podałam wtedy luminalu bo po prostu pisząc posta byłam jeszcze przed wizytą w aptece ;) Linki które podesłałaś już wcześniej przewertowałam od deski do deski :) Pierwsza dawka luminalu została podana wczoraj ok 9 rano i (odpukać!) od tego czasu nie było żadnego ataku. Kotka waży 5,7 kg, narazie podajemy po 3/4 tabletki 15 mg.
Jak na razie jest trochę ospała ale je, pije i załatwia się ładnie...Nawet ściągnęła sobie opatrunki i wyrwała wenflon, umyła się, więc chyba nie jest najgorzej...Cieszy mnie każda kolejna minuta bez ataków, wiem że ospałość jest wywołana przez luminal ale wolę to, niż jej obijanie się po wszystkim podczas ataków :/ Biedna wyrwała sobie trzy pazury gdy miała ataki podczas naszej nieobecności w domu :(
Co do masowania brzuszka - nawet nie próbuję - to jest u niej miejsce nietykalne ;)
Wyniki badań krwi będą dopiero pod koniec tygodnia, więc do tego czasu mogę tylko rozmyślać i gdybać...Wiecie co mi się przypomniało?! Kilka dni zanim zaczęły się ataki, skończyła nam się karma, a że była sobota wieczór, a w naszym wiejskim sklepie wybór kociej karmy ogranicza się do Kitekata - mąż kupił jej te chrupki i jadła je przez ponad tydzień...i wtedy zaczęły się ataki...może to ma związek z tym jedzeniem? Może go coś uczuliło albo ze względu na skład tego pokarmu (ekhm... :roll: ) miała za mało witamin czy coś...Chociaż kiedyś już to jadła i nic się nie działo...Ehh no nie wiem, łapię się już wszystkiego :roll:
Obrazek

flyGirl

 
Posty: 115
Od: Pt sty 12, 2007 13:42
Lokalizacja: Wlkp

[poprzednia][następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Google [Bot] i 540 gości