Strona 1 z 19

JAK POMÓC KALEKIEJ BEZDOMNEJ KOTECZCE?Mati już w domku [*]

PostNapisane: Śro mar 12, 2008 23:10
przez zuzia96
Muszę opowiedzieć historię koteczki, która ....stanęła na mojej drodze....przypadkowo..... taka kupka kociego nieszczęścia. I od tej chwili nie mogę przestać o niej myśleć...... nie mogę spać.....
A dzieje się to w Rzeszowie.
W ubiegłym tygodniu pojechałam na odległe ode mnie osiedle załatwić sprawę i.....spotkałam...taką kocią kupkę nieszczęścia. Kot kaleki, urwana tylna łapka, bieda niesamowita i bardzo miauczał. Nie wiedziałam co zrobić, zadzwoniłam na numer interwencyjny schroniska, który mam zapisany w komórce, bo z nerwów nie znalazłabym żadnego telefonu. Powiedziano mi, że za 10 minut ktoś przyjedzie. Stałam nad tym kotem, ale można było podejść do niego tylko na pewną odległość, nie za blisko. Dałam mu też chrupki, które zawsze noszę w torebce - jadł, ale musiałam mu podrzucić z odległości. Pan przyjechał faktycznie za 10 min., zadzwonił do mnie, ale ja nie bardzo umiałam określić, gdzie to dokładnie jest, bo zupełnie nie znam osiedla. W końcu z komórką przy uchu musiałam odejść od kota, żeby popilotować faceta. Kiedy za dosłownie chyba 2 min. wróciliśmy w to miejsce, kota już nie było. Przez godzinę oboje szukaliśmy, to rozległy teren - kota ani śladu. Głupio mi było, ale pan wypytał, czy ta rana świeża, czy leciała krew. Rana nie była świeża, widać że stara, no to powiedział, że kot w naturze sobie poradzi. Wróciłam do domu jak zbity pies i cały czas widziałam oczy tego kota. Nie spałam i postanowiłam, że na drugi dzień tam pojadę i sama będę szukać. Całą sobotę padał deszcz, więc nie pojechałam wściekła na pogodę, bo zdawałam sobie sprawę, że przy takiej pogodzie kot nie wyjdzie. Za to pojechałam w niedzielę rano, namówiwszy wcześniej sąsiadkę też kociarę. Obeszłyśmy cały teren, niedaleko jest blok, pod blokiem budka dla kotów, miska z mlekiem i biegają 2 kocie podrostki. Zapytałyśmy jakąś kobietę, która powiedziała nam, że tutaj koty karmi taka jedna pani doktor. Za blokiem jakaś stara szopa, dużo miejsca na kryjówki dla kotów. Kawałek dalej lecznica. Spotkałyśmy wreszcie chyba tę panią doktor, bo akurat karmiła koty pod blokiem.
Historia kota kaleki jest bardzo smutna, wręcz tragiczna......
Pani powiedziała, że to jest kotka, ma 7 lat (nie wygląda, pysio ma raczej młode, ale nie wiem), wypadek miała w tamtym roku, chyba złapała się w sidła i ratując się urwała kawałek łapki (wydaje mi się, że też jest wyrwana w stawie biodrowym). Wtedy kotce nikt nie pomógł, "wylizała się" sama. Pani obrazowo opisywała, jak to kość i wszystko było na wierzchu, a na moje pytanie, czy jej pomogła - powiedziała, że kotka nie pokazała się przez tydzień. W tym roku w Sylwestra kotka miała od petardy (Boże!!!!) uszkodzony policzek. To wtedy pani zamknęła ją w piwnicy i...dalej miała wylizać się sama (o, zgrozo!! lecznica jest za blokiem, a pani ponoć jest lekarzem). Kotka rodzi 2 razy w roku, pani bardzo zachwycała się, że rodzi śliczne kociaki - ale potem tych kociaków już nikt nie widzi ( nawiasem mówiąć, matka kotków, które pani karmi pod blokiem została zagryziona przez psy). Zostawiłam pani mój numer telefonu, żeby dała mi znać, jak kotka się pojawi. Ale nie wierzę, że w ogóle zadzwoni. Nie wiem, co zrobić, bardzo mi tej kotki żal, muszę jej pomóc, bo tam nikt jej nie pomógł przez te wszystkie lata. Do domu nie bardzo mogę wziąć, bo....te moje koty ostatnio ciągle chore.
W poniedziałek nie wytrzymałam i znowu tam pojechałam, zgarnąwszy wcześniej sąsiadkę, żeby było raźniej. Było już prawie ciemno. Spotkałyśmy koteńkę, biedaństwo niesamowite, taka malutka koteczka, bura ale wpadająca w rudy, pod bródką biała, a raczej szara - ale nie dałyśmy rady jej złapać. Nie jest całkiem dzika, ale można podejść do niej tylko na pewną odległość, jak za blisko to ucieka na tych trzech łapinkach. Nie chciałyśmy jej osaczać za bardzo, dałyśmy jeść, ładnie zjadła, ale pod samochodem. Ja nie mam doświadczenia z łapaniem dzikich kotów. Myślę, że gdyby przez jakiś czas ją karmić, to dałaby się złapać, ale dzisiaj już nie dałam rady tam pojechać przed nocą. Ja długo pracuję, a to jest daleko. A nawet gdybym ją złapała, to gdzie ją dam? Teraz już chyba nie mogłabym dać jej do schroniska - zresztą nie wiem, czy w ogóle by ją przyjęli, bo rana nie jest świeża.
Zastanawiałam się, czy założyć ten wątek, skoro koteczka nie jest złapana. Trzeba ją przede wszystkim wysterylizować, żeby nie rodziła więcej kolejnych kocich nieszczęść skazanych na pastwę psów. Ale co potem??? Jak jej pomóc???
Czy ktoś mógłby pokochać kaleką koteczkę, która już tyle wycierpiała????
Tyle cudów zdarzało się na tym forum. Może dla tej kupki kociego nieszczęścia też wydarzy się jakiś cud???

_________________

PostNapisane: Śro mar 12, 2008 23:17
przez Modjeska
Napisz w tytule wątku, że chodzi o Rzeszów. Warto by było również odezwać się do Kundelka, może wolontariuszki Ci pomogą. Tu przydałaby się klatka-łapka.
Możesz jeszcze napisać pw do kogoś z Rzeszowa na Forum. Na pewno Ci ktoś pomoże.
Trzymam kciuki.

PostNapisane: Czw mar 13, 2008 7:32
przez CoToMa
:(

PostNapisane: Czw mar 13, 2008 8:56
przez Prakseda
Zuziu, to bardzo dobrze, że napisałaś o kotce. Dobrze, że tam los Cię pokierował, bo możesz byc dla tej kotki ocaleniem. Koniecznie trzeba jej pomóc.
Najważniejsze złapać, podleczyć, wysterylizować, a domek się na pewno znajdzie w międzyczasie. Przecież wiesz, że na forum jakaś pomoc zawsze się znajdzie.
Kalekie koty znajdują domy, bo serca ludzkie szybciej otwierają się na takie nieszczęścia.
U forumowiczów są takie koty. Ja też mam dwa bezłapki. Są przesłodkie.

Rzeczywiście najlepiej skontaktuj się z Kundelkiem. Bez klatki-łapki nie złapiesz jej. Wiem, że to dla Ciebie kłopot. Ale jakbyś tam pojeździła kilka razy ( o tej samej porze) i pokarmiła kotkę jakimiś specjałami, to ona nabierze zaufania i będzie na Ciebie czekać.
Musi się udać. Musi!!! Nie zostawiaj jej tam.

PostNapisane: Czw mar 13, 2008 9:26
przez kristinbb
Chociaż podrzucę.... :roll:

PostNapisane: Czw mar 13, 2008 9:51
przez CoToMa
Może napisz pw z prośbą o pomoc do forumowiczów z Rzeszowa.
Wprawdzie udzielających się na forum nie jest wielu, ale może ktoś się znajdzie do pomocy.
Tutaj masz linki:
http://forum.miau.pl/memberlist.php?mod ... start=4600
http://forum.miau.pl/memberlist.php?mod ... start=4650

Możliwe, że nie wszyscy wpisali miasto w profilu, dlatego też dopisz w tytule, że chodzi o Rzeszów!

PostNapisane: Czw mar 13, 2008 10:27
przez thor
Tak tylko klatka łapka ratuje - wkoncu kot pewnie da do siebie podejść ale przecież nie ma czasu
szkoda że to daleko od nas, zrobilibyśmy jej zaraz sterylkę i reszte co trzeba.

PostNapisane: Czw mar 13, 2008 20:23
przez anita5
podniose i trzymam kciuki

PostNapisane: Czw mar 13, 2008 20:31
przez thor
Zuzia co nowego? Dzieje się coś w sprawie?

PostNapisane: Czw mar 13, 2008 21:20
przez zuzia96
thor pisze:Zuzia co nowego? Dzieje się coś w sprawie?



Właśnie piszę pw do forumowiczki z Rzeszowa, może razem coś wymyślimy. W czasie weekendu pojadę tam w sobotę i w niedzielę, bo jutro chyba nie dam rady. Może uda mi się spotkać tę kobietę i poproszę, żeby ona złapała koteczkę, nawet niech ją w tej piwnicy zamknie (brr) i zadzwoni, to wtedy pojadę i zabiorę kiciunię. Taki narazie mam plan.

PostNapisane: Czw mar 13, 2008 21:36
przez Danusia
Trzymam kciuki za szybkie zlapanie koteczki :ok: :ok: :ok: :ok:
Cuda sie zdarzaja ,koteczka zpewnoscia znajdzie kochajacy domek,ja w to wierze :wink:
prosze pisz co z koteczka.

PostNapisane: Czw mar 13, 2008 22:21
przez bubor
Powodzenia Zuziu !!! :D :ok: :ok: :ok:

PostNapisane: Czw mar 13, 2008 22:33
przez GuniaP
Już sie melduje, niezawodna nasza dobra dusza Bogusia pomoże kotke złapać, tylko dom tymczasowy potrzebny, albo kicie damy do Kundelka.

PostNapisane: Czw mar 13, 2008 23:14
przez Amika6
Trzymam kciuki za Kicię i za Was kochane Cioteczki.

PostNapisane: Pt mar 14, 2008 10:28
przez pisiokot
GuniaP pisze:Już sie melduje, niezawodna nasza dobra dusza Bogusia pomoże kotke złapać, tylko dom tymczasowy potrzebny, albo kicie damy do Kundelka.


Super, bardzo się cieszę, jesteście niezawodne
Wiedziałam, że Zuzia i kicia może na Was liczyć :love: