Strona 1 z 2
miauczacy kot na balkonie - potrzebuje rady

Napisane:
Czw cze 19, 2003 20:16
przez migaja
kot sasiadow strasznie mialczy na balkonie. sasiadow nie ma, okna pozamykane. mam nadzieje, ze nie wyjechali na dlugi weekend... balkon jest niezabezpieczony, na 5 pietrze, pod spodem asfalt. kot chodzi po barierce sliskiej od deszczu

. nie wiem co robic

ci sasiedzi w zeszlym sezonie mieli czarnego kota... nie wiem co sie z nim stalo... ten jest rudy i wyglada na mlodzika


Napisane:
Czw cze 19, 2003 20:18
przez Katy
Daleko ten balkon od Waszego? Da się jakoś przejść? Jejku...

Napisane:
Czw cze 19, 2003 20:19
przez migaja
Katy pisze:Daleko ten balkon od Waszego? Da się jakoś przejść? Jejku...
balkon jest w kamienicy naprzeciwko

przejsc sie nijak nie da.

Napisane:
Czw cze 19, 2003 20:20
przez ani
Da się np. przełożyć deskę, choćby do prasowania, może z najbliższego Twojego okna?

Napisane:
Czw cze 19, 2003 20:20
przez ktosia

Napisane:
Czw cze 19, 2003 20:21
przez ani
Spóźniłam się....
A znasz kogoś, kto mieszka tam naprzeciwko?

Napisane:
Czw cze 19, 2003 20:22
przez ani
Próbowałaś dzwonić do drzwi tych ludzi?
Może są w domu...
A telefon do TOZ?

Napisane:
Czw cze 19, 2003 20:26
przez Katy
Może spróbować zapukac do sąsiadów, którzy mieszkają obok. Może od ich da się przejść.
Straż pożarna powinna do takiego wezwania przyjechać, tylko co potem z kotem? Migaja moglibyście go przygarnąc?
A Ci ludzie na pewno wyjechali? Może po prostu ktoś zasłabł w domu?
Nie wiem już sama...

Napisane:
Czw cze 19, 2003 20:28
przez migaja
na pewno nikogo nie ma w domu bo kocina wrzeszczy tak, ze ja slychac na calym osiedlu

. tam chyba miszkaja ludzie ktorzy sprzedaja warzywa na rogu mojej ulicy. mam nadzieje, ze zaraz wroca do domu...

Napisane:
Czw cze 19, 2003 20:31
przez migaja
Katy pisze:Straż pożarna powinna do takiego wezwania przyjechać, tylko co potem z kotem? Migaja moglibyście go przygarnąc?
A Ci ludzie na pewno wyjechali? Może po prostu ktoś zasłabł w domu?
Nie wiem już sama...
moglibysmy go przechowac jakis czas. kot na razie siedzi pod drzwiami balkonowymi. jak znowu zacznie latac po barierce to chyba polece dobijac sie do sasiadow.

Napisane:
Czw cze 19, 2003 20:39
przez Katy
Jejku, jak oni nie wrócš to trzeba chyba wezwać straż, albo próbowac gadać z sšsiadami. Żeby tylko wszystko skończyło się dobrze. Migaja, być może będę ok 22 przy Pl. Narutowicza. Może się przydam? Tylko, że jeszcze nie wiem na pewno, mam być u kumpeli na chwilkę, ale jak TZ da radę na chwilkę wyjć z pracy to on pójdzie, a ja zostanę w domu.

Napisane:
Czw cze 19, 2003 20:42
przez Katy
A jeszcze pogoda taka wstretna...


Napisane:
Czw cze 19, 2003 20:45
przez migaja
Katy pisze:Migaja, być może będę ok 22 przy Pl. Narutowicza. Może się przydam? Tylko, że jeszcze nie wiem na pewno, mam być u kumpeli na chwilkę, ale jak TZ da radę na chwilkę wyjć z pracy to on pójdzie, a ja zostanę w domu.
katy dzieki za propozyzcje

ale chyba sobie jakos poradzimy. zaraz idziemy na wizje lokalna i pogadac z pania ktora sie opiekuje tutejszymi kotami. ona mieszka w tamtym budynku tylko w innej klatce ale napewno slyszy to mialczenie. moze ona cos wymysli.

Napisane:
Czw cze 19, 2003 20:53
przez Katy
Trzymam mocno kciuki!

Napisane:
Czw cze 19, 2003 21:08
przez ani
Spróbuj może zadzwonić do TOZ - może chociaż coś Ci poradzą