Strona 1 z 4

Zupełnie nie na temat-pobili mi syna!:(

PostNapisane: Czw cze 19, 2003 11:49
przez Candy
Nie gniewajcie się na mnie,ale nie wiem,gdzie mam się wygadać i szukać pomocy?
Jest okres 18-tek i mój syn wracał z imprezy razem z grupką młodzieży. Wszyscy byli trzeżwi,bo to towarzystwo niepijące.Na dworcu w Gdyni-Cisowej,gdy czekali na SKM, nagle zaatakowała ich grupa chuliganów,mój Marek dostał piąchą w twarz (jak on wygląda!cały czas siedzi z zamrożoną wołowina na twarzy!),tak nagle,że padł na ziemię!Pobito jeszcze kilka osób,mój syn uciekał przez jakieś chaszcze,kilka kilometrów,aż do Rumii! A że biega szybko uciekł prześladowcom,całe szczęście.Tylko,że on ma nadciśnienie,jest na lekach,było mu strasznie zimno (taki stres!),to mogło skończyć się tragicznie :(
Zadzwoniłam na policję.Powiedziano mi,że syn ma sie udać na obdukcję i musi to zgłosić osobiście,najlepiej na komendzie w Cisowej.
Rozmawiałam z mamą kolegi syna,który też został pobity.Ona też jest roztrzęsiona.
Ale nasze dzieci nie chca tego zgłaszać! Boją się,że jak będzie sprawa,to ci bandyci będą mieli nasze adresy,nazwiska i wtedy mogą im zrobić krzywdę.
I co ja mam zrobić? Najgorsza jest bezsilność...

PostNapisane: Czw cze 19, 2003 12:03
przez Falka
Candy - bardzo współczuję. Bardzo mi żal Twojego syna - tym bardziej, że niestety lęk w nim zostanie przez dłuższy czas :( Nawet kiedy już twarz się wygoi.

Nie wiem, co Ci radzić w sprawie policji - jeszcze nie słyszałam, żeby sprawcy pobicia (całe szczęście w Twoim przypadku niegroźnego) zostali ukarani w sposób adekwatny do winy :( Prawo nie stoi po stronie ofiary :?

PostNapisane: Czw cze 19, 2003 12:03
przez LimLim
Przykro mi bardzo, że musicie oboje przechodzić przez taki koszmar.
Mój cioteczny siostrzeniec przechodził przez to 2 lata temu. Tylko, że ich policja pobiła :? Nie byli pijani, ale za dużo gadali.
Siostra i rodzice założyli sprawę, ale na niczym się skończyło :evil:
Teraz "dzieciaki" starają się zorganizować sobie transport nawet rodziców, jak wracają później. Rodzice nie protestują i razem starają się ułatwić wszystkim bezpieczny powrót - czasem siź nawet śmieją, że grafik założą.

Przytulam Cię mocno i nie tłumacz się, że nam o tym piszesz, jeśli Ci to pomoże. to chętnie wysłuchamy.

PostNapisane: Czw cze 19, 2003 12:04
przez Izabela
Candy strasznie mi przykro :(
Wiem co to znaczy kiedy naszym dzieciom dzieje sie krzywda :(
Wtedy serduch peka...
Mysl,ze powinnas namowic syna na obdukcje i zeznania.Dopiero teraz,kiedy nic sie z ta sprawa nie zrobi,chuligani poczuja sie bezkarni i niewiadomo do jakich jeszcze tragedii moze dojsc.
Wiem co to strach kiedy na sali spotyka sie ofiara i kat...
Ale trzeba zglaszac takie sprawy!
Pozdrawiam Cie serdecznie,trzymaj sie i badz dobrej mysli!

PostNapisane: Czw cze 19, 2003 12:13
przez Anja
Candy 8O . Kochana, ales sie musialam zdenerwowowac, no i Twoj syn. Strasznie mi przykro, ale niestety zyjemy w okrutnych czasach jak widac :? .
Zalozenie sprawy nic nie da, mamy takie panstwo prawa ze zostaje tylko zalamywac rece.
Sciskam Was bardzo, bardzo mocno!

PostNapisane: Czw cze 19, 2003 12:14
przez kinus
Candy,
jestem z Toba myslami i wspolczuje Tobie i synowi. To w nim bedzie troszke jeszcze tkwilo, pytanie, czy przez zeznania w jakis sposob mu nie ulzy. Chyba najgorsze w takim momencie jest poczucie bezradnosci. Sama bylam napadnieta w podobnym wieku (20 lat) na bazarze na Chwialkowskiego w samo poludnie. Kupa ludzi, nikt mi nie pomogl. Stracilam wtedy pierscionek zareczynowy. Tyle, ze na mnie napadli ruscy - mafia, ktora kiedys "grala" w trzy kulki. Wiec balam sie zglosic, ale koszmar mi sie snil jeszcze jakis czas. Moze jakbym zglosila, to troszke lepiej bym sie poczula....juz nie tak bezsilnie.

PostNapisane: Czw cze 19, 2003 12:19
przez Gata
Candy... :cry:
Trzymaj się... Współczuję... :cry:

PostNapisane: Czw cze 19, 2003 13:36
przez Candy
Dzięki za ciepłe słowa,nawet sobie nie wyobrażacie jak mi teraz potrzebne. Dzwoniłam jeszcze raz na policję i powiedziałam,że syn nie chce ujawniania swojego nazwiska,do Chyloni nie pojadę,bo jestem tak zdenerwowana,że nie ręczę za siebie (podobno tam ciągle kogoś napadają,biją,gwałcą,a policji nie ma).Poradził mi,(chyba dyżurny?)żebym skontaktowała się z Naczelnikiem Sekcji Kryminalnej i on mi może doradzi,pomoże,nie wiem...Ale to dopiero w poniedziałek :(
Prosiłam też o powiadomienie policji z Chyloni,że na ich terenie było pobicie.Mam nadzieję,ze to zrobia,są wolne dni,bandyci bezkarni moga znów napadać.I jeszcze do tego ci sami.
Teraz tylko mogę czekać do poniedziałku.

Marek twarz ma siną!!!

PostNapisane: Czw cze 19, 2003 13:40
przez ktosia
Candy ... :( trzymaj sie !!!! Biedny Marek... Kurcze, czlowiek spokojny, nikomu nie wadzi i takie rzeczy sie dzieja... swiat dziczeje :(

... tylko wiesz, pewnie nawet lepiej ode mnie, ze TE dzielnicy Gdyni slyna z takich zajsc i z tego ze zadko kiedy cossie w tym kierunku dzieje :(

PostNapisane: Czw cze 19, 2003 14:17
przez kinus
Ale na obdukcje dzis?

PostNapisane: Czw cze 19, 2003 14:23
przez Monika
To straszne co Was spotkało :( Nie wiem co bym zrobiła jakby kotoś skrzywdził moje dziecko ... :evil:
Obdukcję może jednak zrobić. Jeżeli Twój syn zdecyduje się zeznawać będzie jak znalazł, jeżeli nie - przynajmniej lekarz go obejży.
Trzymajcie się jakoś.

PostNapisane: Czw cze 19, 2003 14:25
przez Agni
Candy!
Współczuję Ci serdecznie jako Matce. Musiałaś przeżyć koszmar. I współczuję Twojemu Synowi.
To jest dramat, że ludzie boją się zgałaszać takie sprawy na policję, ale rozumiem Cię, bo żyjemy w popieprzonej rzeczywiostości i to zbrodnizrz będzie jeszcze ochraniany, a nie jego ofiara.
:evil:
Pozdrawiam Was ciepło :flowerkitty: , trzymajcie się i jak coś to pisz!

PostNapisane: Czw cze 19, 2003 14:27
przez Candy
Z obdukcją jest problem:(
Dzisiaj nie ma lekarza od obdukcji...
Ale może pójdziemy na Pogotowie Ratunkowe,właściwie powinniśmy co? Niech go obejrzy lekarz,czy nie ma jakiś ukrytych urazów?
Marek jest cały czas w szoku,przyszedł do niego kolega,który uciekał w inną stronę (też pobity,porwali mu plecak i bili po plecach,śladów na razie nie ma),bo bardzo martwił się o Marka,siedzą razem jak sowy...

PostNapisane: Czw cze 19, 2003 14:38
przez Falka
Sama nie wiem, co Ci radzić :? Na pogotowie to moze nie - mój TZ po nieco podobnej "przygodzie" został potraktowany na pogotowiu, jakby to on był sprawcą a nie ofiarą.
Jasne, że u Was może być inaczej ale ja bym raczej poszła prywatnie - nie ma tam u Was jakiejś prywatnej kliniki?. Lekarz tak, czy owak powinien go zobaczyć.

PostNapisane: Czw cze 19, 2003 14:41
przez Monika
Candy pisze:Ale może pójdziemy na Pogotowie Ratunkowe,właściwie powinniśmy co? Niech go obejrzy lekarz,czy nie ma jakiś ukrytych urazów?

Candy jedźcie na pogotowie, proszę. Miałam kiedyś uraz kręgosłupa szyjnego, najpierw prawie mnie nie bolało (na skutek szoku) a na pogotowie pojechałam tylko z rozsądku. Kłopoty z kręgosłupem mam do dziś.

Candy pisze:Marek jest cały czas w szoku,przyszedł do niego kolega,który uciekał w inną stronę (też pobity,porwali mu plecak i bili po plecach,śladów na razie nie ma),bo bardzo martwił się o Marka,siedzą razem jak sowy...

Koledze też lekarz by się przydał, odbite nerki nie dają siniaków na plecach. Ja wiem, że to jeszcze bardzo wcześnie, przeżycie było bardzo traumatyczne, psycholog by się przydał. Trudno się pozbierać po takim przeżyciu. Trzymajcie się, niech wszystko co dobre ma Was w swojej opiece.