Strona 1 z 4

Szczepienia przeciwko białaczce

PostNapisane: Wto cze 17, 2003 15:46
przez alahari
Moje 4 miesieczne kociaki zastały niedawno (na początku czerwca) zaszczepione szczepionka Fel-O-Vax IV. Za jakies 10 dni maja mieć szczepienie powtórkowe (równiez przeciwko białaczce). Wetka zaleciła zrobic testy czy przypadkiem którys z kotków nie jest "nosicielem" białaczki...Miały mieć teraz (jutro) pobierana krew na te testy.
A ja mam wątpliwości czy je w ogóle szczepić anty-białaczkowo, po tym, co ostatnio poczytałam na forum (dzieki Anno PP i Alino :wink: ).
Pozwole sobie zacytować tutaj tekst skopiowany dla mnie przez Alinę (mam nadzieję, że sie nie obrazi 8) ):

"Szczepienia przeciw białaczce mają niestety swoją wadę. Otóż zdarz się, choć niezmiernie rzadko, że mogą one spowodować powstanie w miejscu szczepienia bardzo złośliwego nowotworu (tzw.mięsaka). Te guzy nie poddają się niestety leczeniu, nawet po ich chirurgicznym usunięciu, bardzo szybko dochodzi do wznowy i przerzutów.

Dlatego poleca się wykonywanie szczepień (iniekcji) podskórnie jak najniżej w lewą tylną kończynę - dzięki temu w przypadku pojawienia się nowotwotu istnieje szansa, że dzięki amputacji całej kończyny uda się uratować życie kota.

Ryzyko powstania mięsaka w miejscu iniekcji jest powodem, dla którego koty, które nie mają kontaktu z innymi kotami i są stale trzymane w domu - nie powinny być szczepione.
W przypadku kotów które wychodzą stale na zewnątrz, uczestniczą w wystawach, pokazach itp. szczepienie jest konieczne - bowiem ryzyko zakażenia białaczką jest o wiele większe niż ryzyko powstania nowotworu."


No i teraz sama nie wiem. Moje kocurki są i będą kotami domowo-balkonowymi :wink: Może sie zdarzyć (jeszcze nie próbowaliśmy), że będa wyprowadzane na smyczy na terenie osiedla (a osiedle to jeden ogrodzony bloczek :) ).
SZCZEPIC ZATEM CZY NIE?? Mam wątpliwości... :roll:

PostNapisane: Wto cze 17, 2003 16:19
przez Falka
Odświeżyłam dla Ciebie jeden z wątków o szczepieniach. Na forum było jeszcze kilka bardzo ciekawych wątków na ten temat :)

PostNapisane: Wto cze 17, 2003 16:49
przez katonka
Nam nie powiedziano nigdy, że to NA PEWNO tylko białaczkowe szczepienia są groźne, chociaż unika się chyba zwłaszcza ich, a już kilku wetów radziło nam nie łączyć szczepionki przeciw wściekliźnie i białaczce.
A nasz kot, który ostatnio został zawleczony na już spóźnioną szczepionke jej nie dostał, bo... okazał się na nią uczulony.
To specjalista. Wcześniej był uczulony na ketaminę i się nie wybudzał po kastracji...
A nowotwór, który stanowi zagrożenie to częściej raczej włókniakomięsak (fibrosarcoma), ale mięsaki (sarcomy) tez się pojawiają na stronach internetowych.
Ale czy jest ktos, kto się z tym zetknął "naprawdę". Bo nasz osiedlowy wet, który leczy od 30 lat i szczepi masowo mówi, że on nigdy...
Ale faktycznie na stronach poświęconych nowotworom kocim na str. anglojęzycznych i niemieckojęzycznych w necie sporo takich przypadków... Sama nie wiem, co myśleć...
Aha - Alahari - nie wpadaj od razu w panikę, jakbys "coś" poczuła w miejscu szczepienia - jakiś guzek, itp. Bo często po prostu pojawia się odczyn alergiczny, który mija po paru-kilkunastu dniach i nie ma w sobie nic złosliwego.
pozdrawiam, Asia (Krzysiek w domyśle)

PostNapisane: Wto cze 17, 2003 17:08
przez alahari
Dzieki Falko- za odświeżenie :wink:

Katonie (ładnie brzmi): równiez dziekuje za rady :D Czekam na dalsze...
A jak to jest z tymi spacerami (podczas których kotki nie beda stykac sie z innymi, co najwyżej beda skubac trawke)- czy duze jest ryzyko zarazeniem białaczką lub wscieklizną?
Czy jeśli jednak pozostana przy balkonie -mozna im odpuścic na pewno?

PostNapisane: Wto cze 17, 2003 17:10
przez Olivia
zaszczepiłam.
jeżeli niebezpieczeństwo zachorowania jest większe niż niebezpieczeństwo powikłań - zawsze szczepię.
a wirusa białaczki można przynieść nawet na butach, albo jak kot-nosiciel otrze się o twoje spodnie.
koci HIV odpuściłam, za względu na mierną skuteczność, poza tym zaszczepiłam na wszystko oprócz wścieklizny.
ale jeżeli zdecyduję się wystawiać- wścieklizna też czeka Oliwkę.
moje zdanie- to szczepić przeciw białaczce.

PostNapisane: Wto cze 17, 2003 17:14
przez katonka
:P
My nie chodzimy na spacerki, bo nasz kocurek...chmmm... no po prostu nie chodzi na spacerki. Raz zaprzęgnięty w smycz wywijał nią jak lassem z sobą na końcu 8O
No więc nie jesteśmy kocurkiem spacerkowym.
Co ułatwia sprawe, bo my z kolei jednak byśmy się bali. Ostatnio powiedziano nam, że "na butach" raczej niczego nie przyniesiemy. Też balkon "raczej" bezpieczny.
Ale już trawka przed domem, gdzie chodziły inne stwory...No nie wiem...

PostNapisane: Wto cze 17, 2003 17:21
przez Olivia
katon-starszy pisze::P
Ostatnio powiedziano nam, że "na butach" raczej niczego nie przyniesiemy. Też balkon "raczej" bezpieczny.
Ale już trawka przed domem, gdzie chodziły inne stwory...No nie wiem...

no właśnie raczej
dlatego decyzja należy do opiekuna, a ryzyko tak czy owak spada na kota.
które ryzyko jest większe? każdy sam musi podjąć tę decyzję.
najlepiej skonsultować się z wetem, który nie mówi: "raczej" :wink:

PostNapisane: Wto cze 17, 2003 17:26
przez alahari
Hmmm...Ale jak mam zasugerować wetce, ze ma szczepic w dolna część tylnej łapy? 8O Jakby zabierała sie za inną część kota oczywiście. Lekarze nie lubia jak sie ich poucza... :?

PostNapisane: Wto cze 17, 2003 18:59
przez zuza
Alahari - po prostu spytaj ja gdzie ma zamiar szczepic. I jak powie, ze gdzie indziej to powiedz, ze Ty bys wolala tam gdzie chcesz i czy to mozliwe.

Co do bialaczki to czytalam, ze jej nie mozna przyniesc na butach, tak jak i wscieklizny. Do zarazenia bialaczka potrzebny jest dlugotrwaly kontak z nosicielem. Do zarazenia wscieklizna kontakt ze slina lub krwia.
Zaraz polece sprawdzac czy dobrze pamietam.

Moje koty niewychodzace, wiec ani na jedno ani na drugie szczepic ich nie bede.

Bialasa mam zamiar szczepic co trzy lata, a Czarnej wcale... bo ona alergiczna na co sie da i jeszcze jej krzywde jaka zrobie... No chyba, ze sie uda przebadac szczepionke w 15 stron, to sie zastanowie...

PostNapisane: Wto cze 17, 2003 19:03
przez Oberhexe
Zuza, jest tak jak piszesz. Wiem, bo nei dalej jak wczoraj poczytałam sobie na stronie vetserwisu o białaczce, której wirus jest nazywany tam "wirusem miłości". Było tam napisane, że wirus nie jest w stanie przeżyć poza organizmem nosiciela.

PostNapisane: Wto cze 17, 2003 19:04
przez zuza
I jeszcze jedno.
Koniecznie przez pol godziny po szczepieniu jakimkowliek nalezy odsiedziec pol godziny w poczekalni zeby zobaczyc czy wszystko jest OK.

PostNapisane: Wto cze 17, 2003 19:43
przez Kazia
Ja tylko dodam (powtórzę), że na wystawach FIF-e bialaczka nie jest szczepieniem obowiązkowym. Czyli tak na wszystkim sie nie przenosi.

A wścieklizna jest....i ja osobiście nie rozumiem , dlaczego...

PostNapisane: Wto cze 17, 2003 19:59
przez Nelly
katon-starszy pisze:Nam nie powiedziano nigdy, że to NA PEWNO tylko białaczkowe szczepienia są groźne


Och na pewno nie tylko, każde szczepienie niesie w sobie część ryzyka.
Jednak w przypadku chorób których zarazki można przynieść na obuwiu raczej trudno się wachać ( jeśli tylko można to szczepienie zrobić).

Maurycy, bardzo ciężko przeszedł szczepienie. Nie trwało to długo ale bardzo intensywnie.
Obecny vet pytał o reakcje poszczepienne, po opisaniu ich powiedział, że

- i tu będe miała problem z opisaniem, nie powtórzę słów veta.
nie mniej chodziło o to, że organizm (osłabiony przypuczszalnie przez poprzednią chorobę, ( choc minęły owe przepisowe dwa tygodnie) ) mógł przejść swego rodzaju walkę z chorobą która zaatakowała w wyniku szczepienia. Kołacze mi się po głowie określenie " objawy wczesno poronnej postaci choroby". Co prawda TZ mówi, że to nie tak brzmiało, no ale ... :oops: nie wiem. W każdym razie każdy rozumie o co chodzi.

Bardzo ważne jest też to, co pisze zuza, odczekać w poczekalni do pół godziny. Niestety nie każdy vet o tym mówi. Może osobiście się z tym nie spotkał ???
Znam dwa przypadki, dozania przez kota wstrząsu. Pomoc jest potrzebna n a t y c h m i a s t. Jednemu kotu się udało, drugiemu niestety nie.
Pewnie, że 90% ludzi wychodzi. Skąd maja wiedzieć, że to może być aż tak grożne, skoro przepraszam, vet o tym nie mówi?
Bo procentowo, to pewnie niewiele jest, ale ... (nie bedę się powtarzała z tematu o procentach ryzyka :D

PostNapisane: Wto cze 17, 2003 20:02
przez zuza
Ja tez tego, ze lekarze o tym nie mowia nie rozumiem! :evil:
Wrecz szlag mnie trafia jak wyobrazam sobie siebie w takiej sytuacji jak AS.

PostNapisane: Wto cze 17, 2003 20:09
przez Nelly
Kazia pisze:Ja tylko dodam (powtórzę), że na wystawach FIF-e bialaczka nie jest szczepieniem obowiązkowym. Czyli tak na wszystkim sie nie przenosi.

A wścieklizna jest....i ja osobiście nie rozumiem , dlaczego...


Wirus białaczki ginie natychmiast poza organizmem nosiciela. Nie można zarazić się inaczej jak poprzez bezposredni bliski kontakt.
Tak jak pisała już tu poprzedniczka, zwany jest "wirusem miłości" nawet przez to. Lizanie nosek w nosek jest grożne.

Wśiekliznę natomiast można przenieść w cząstkach śliny na ubraniu na przykład.(rzadkie to pewnie sprawy, ale jednak).
Napisze o jednym.
Do chłopaka w lesie podszedł lis.
Oczywiście nie bał się, był zupełnie przy jego nogach. Nagle jednak chciał ugryżć wczepiając się na szczęscie w nogawkę spodni którą rozdarł zębami robiąc dziurę.
Chłopak po powrocie do domu dał spodnie matce żeby zeszyła.
Matka szyła, chcąc nawlec kolejną nitke pośliniła palce (którymi dotykała spodni) żeby łatwiej nawlec ja na igłę.
Chłopak żyje matka nie żyje.