Strona 1 z 3

Tajemnicza historia

PostNapisane: Wto cze 17, 2003 11:54
przez vivien
Pewnego dnia przywieziono do mnie kocię... Tak na oko jednodniowe. Czarne jak diabli i głodne. Ktoś znalazł je na ulicy, przy krawężniku. Mieli je uśpić, ale w lecznicy była akurat moja znajoma, no i kot trafił w moje ręce.
Nakarmiłam toto podgrzanym skondensowanym mlekiem (było to jedyne dostepne "na szybko" jedzonko) i rozpoczęłam akcję ratunkową ze śpiącym kotem za koszulką 8) Kilka telefonów i burza mózgów, no i jest pomysł - przecież u mojej siostry jest kotka, która karmi swoje jedno małe. Zawiozłam - kotka przyjęła kocię z zainteresowaniem - gadając bez ustanku. Podglądałyśmy ją z siostrą przez jakiś czas, chciałyśmy wiedzieć czy nie zrobi krzywdy maluszkowi - bo jej dziecko miało już ponad 6 tygodni. Obejrzałyśmy też dokładnie maleństwo i stwierdziłyśmy, że ma najprawdopodobniej rozszczep górnej wargi :(
Następnego dnia wszystko wyglądało w porządku, później było trochę gorzej, bo kociak miał problemy ze ssaniem. Siostra dokarmiała go mlekiem ze strzykawki. Niestety - kilka dni później kociak zniknął. Nie mam pojęcia, jak można zniknąć z zamkniętego pokoju, na pierwszym piętrze - będąc kilkudniowym kotem 8O :? 8O Czy to możliwe, że z powodu defektu (ten rozszczep) kotka sama zlikwidowała kocię :roll: :?:

PostNapisane: Wto cze 17, 2003 11:57
przez Estraven
Gdyby nawet (mało prawdopdobne, chociaż trudne na 100% do wykluczenia), zostałyby jakieś ślady. Kociak to nie mysz. Mój pierwszy domysł jest taki, że kociak leży gdzieś ukryty w sprzętach czy meblach.

PostNapisane: Wto cze 17, 2003 12:02
przez Kiara
8O A zeby kotka tak zupelnie 'bez sladu' zlikwidowala male - to jest mozliwe? IMHO po prostu wlaczyl mu sie 'pelzak' i wlazl gdzies, skad nie moze - nie ma sily :?: - wyjsc. Czyli najrozsadniejsze wyjscie to dokladnie przeszukac cale mieszkanie, zeby sie w glupi sposob zle dla kociaka wycieczka nie skonczyla...

PostNapisane: Wto cze 17, 2003 12:02
przez Candy
Kotka chyba gdzieś wyniosła kocię:(
Kotki często odrzucają chore kocięta,niestety.

PostNapisane: Wto cze 17, 2003 12:08
przez BarbaraF
ale jeśli już, to musiała je wynieść "gdzieś"

PostNapisane: Wto cze 17, 2003 12:15
przez Kazia
Kotka ukryła kociaka w ciemnym miejscu przed otwarciem oczek, żeby go światlo nie porazilo.
Sprobójcie poszukać...kanapa, tapczan w środku, w pościeli, pólki z ciuchami z tylu...
Albo...zakopała w poslaniu i przygniotla...kociak leży pod spodem w postaci placuszka...

PostNapisane: Wto cze 17, 2003 12:19
przez ryśka
Kazia pisze:kociak leży pod spodem w postaci placuszka...

:strach:

Vivien - proszę napisz jak już czegoś się dowiesz.

PostNapisane: Wto cze 17, 2003 13:16
przez justy
8O koniecznie napisz :!: :strach:

PostNapisane: Wto cze 17, 2003 13:39
przez drotka
8O 8O 8O
:strach:
koniecznie pisz!!!

PostNapisane: Wto cze 17, 2003 14:13
przez Janka
koniecznie :strach:

PostNapisane: Wto cze 17, 2003 14:19
przez Nelly
Kiedyś Falka napisała, że chowające się w pomieszczeniu koty przybierają kolor ścian gdy chca zniknąć. Zgadzam się z tym.

Mam nadzieję że i tym przypadku tak było. Jeśli był to zamknięty pokój to kocinka nie mogła wyjść przecież, prawda?
Obawaiam się też, że jeśli nie powyższe to ... faktycznie placuszek :cry:

PostNapisane: Wto cze 17, 2003 14:37
przez Kazia
ryśka pisze:
Kazia pisze:kociak leży pod spodem w postaci placuszka...

:strach:


Cóż. Przykre. Ale sie zdarza...wcale nie tak rzadko.

PostNapisane: Wto cze 17, 2003 17:06
przez katonka
Dlaczego ta historia zaczyna się od słów: "Pewnego dnia"? To kiedy to było? Czy kocię jest szukane "na bieżąco"?
GDZIE JEST ??
:strach:

PostNapisane: Wto cze 17, 2003 17:33
przez odynka
:strach: halo - co jest z kotkiem :conf:

PostNapisane: Wto cze 17, 2003 17:41
przez ani
katon-starszy pisze:Dlaczego ta historia zaczyna się od słów: "Pewnego dnia"? To kiedy to było? :strach:


Właśnie :!:
Czy to nie było "kiedyś, kiedyś" :?:
Może ta historia dawno przestała być aktualna :?:
I kiciuś się nie znalazł :?: :!: