Strona 1 z 2

Atakująca Kicia

PostNapisane: Wto cze 17, 2003 9:59
przez Monika
Witam!

Moja przyjaciółka ma koteczkę mniej więcej roczną, kastrowaną. O jakiegoś czasu Kicia jest coraz bardziej zaczepna, wręcz agresywna. Poluje na nogi drapiąc i gryząc do krwi. Szczególnie tempi synka Kasi. Co nie przeszkadza jej bawić się z nim w najlepsze kiedy minie "szał bojowy". Po sterylce jest gorzej. Wcale się nie uspokoiła.
Ostatnio ubył kotu z domu jeden człowiek z psem. Kicia i pies myśliwski w wieku bardziej niż średnim przepadali za sobą.
Także jest stres, zmiany a wzięcie do towarzystwa drugiego kota nie wchodzi na razie z rachubę z powodów finansowych.
Przejżałam wątki o Felwayu (może komuś trohę zostało?) i o krolach Bach (jak się dawkuje?). Może ktoś będzie miał pomysł co zrobić. Mały Kajtek boi się już chodzić w pidżamie do łazienki, bo zawszekończy się to krwawymi pręgami na nogach.
Poradziłam Kasi używanie spryskiwacza w czsie kocich ataków. Co jeszcze można zrobić?
Proszę o rady.

Pozdrawiam ciepło

PostNapisane: Wto cze 17, 2003 11:00
przez ryśka
:? Dość dziwne to...
Może kicia ma za mało uwagi i po prostu się nudzi? Wygląda na to, że traktuje dziecko jak kolegę do szalonych zabaw.

PostNapisane: Wto cze 17, 2003 11:09
przez Agni
Wg. mnie kotka po prostu się nudzi i chce zwrócić na siebie uwagę. Będąc agresywna, w ten sposób rozładowuje stres.
Piszłam już kiedyś (kilka razy), że tak samo zachowywał się mój kocur ok. 4 letni, kastrowany. Miałam zdrapane i zgryzione nogi do krwi. Potem, odkąd pojawiła się Miłki., po długim czasie "docierania się" obu koów, nie jestem już atakowana przez niego.
Jeżeli nie ma możliwości na wzięcie drugiego kota, proponowałabym poświęcenie kotce maximum uwagi i ciepła. Może to coś pomoże.

PostNapisane: Wto cze 17, 2003 11:12
przez Monika
ryśka pisze::? Dość dziwne to...
Może kicia ma za mało uwagi i po prostu się nudzi? Wygląda na to, że traktuje dziecko jak kolegę do szalonych zabaw.

Biorę to pod uwagę, tylko Kicia w trakcie takich szaleństw nie daje się dotknąć nikomu, chociaż normalnie jest jaj najbardziej naręczna i nakolankowa. Kasia mówi, że oczy ma wtedy jakieś dziwne. Udaję się niebawem na wizję lokalną. Kicię znam od skończenia przez nią 2 miesięcy. Może coś mądrego przyjdzie mi do głowy. Z opisu wynika jednak, że stworowi może przyda się coś na uspokojenie.

Pozdrawiam ciepło

PostNapisane: Wto cze 17, 2003 11:20
przez ryśka
Nie sądzę żeby leki na uspokojenie w takim wypadku coś pomogły - raczej mogą zaszkodzić.
Koty podczas prawdziwego zapamiętania w zabawie potrafię świetnie udawać " groźnego i dzikiego zwierza".
Może po prostu za mało czasu poświęcają jej dorośli domownicy na wspólne zabawy - rzucanie piłeczką itp.?

PostNapisane: Wto cze 17, 2003 11:27
przez kinus
Tym bardziej, ze tam byl pies wczesniej....pewnie z nim wytracala energie, a teraz nie ma z kim.

PostNapisane: Wto cze 17, 2003 11:28
przez Monika
Agni pisze:Wg. mnie kotka po prostu się nudzi i chce zwrócić na siebie uwagę. Będąc agresywna, w ten sposób rozładowuje stres.
(ciach)
Jeżeli nie ma możliwości na wzięcie drugiego kota, proponowałabym poświęcenie kotce maximum uwagi i ciepła. Może to coś pomoże.


Akcja w toku :) , Kicia jest głaskana i zabawiana. Kasia na razie jest na bezrobociu, więc czasu dla kota ma dużo. Od wyprowadzki drugiego ludzia i psa minęło juz 6 tygodni, a z Kicią jest gorzej zamiast lepiej. :?
Czas pokaże, ale każda rada się przyda.

Pozdrawiam ciepło

PostNapisane: Wto cze 17, 2003 11:40
przez Monika
ryśka pisze:Nie sądzę żeby leki na uspokojenie w takim wypadku coś pomogły - raczej mogą zaszkodzić.

A Feliway? Albo kocimiętka, żeby kicię w dobry nastrój wprowadzić. Jestem zielona w tym temacie, bo ze swoimi zwierzakami nie miałam takich problemów.
ryśka pisze:Może po prostu za mało czasu poświęcają jej dorośli domownicy na wspólne zabawy - rzucanie piłeczką itp.?

Domowników jest dwoje tylko, częso przychodzący goście (w tym my) z Kicią się też bawią. Wyprowadzka psa niestety pozbawiła kotę towarzysza zabaw, ale nic na to nie można poradzić.

PostNapisane: Wto cze 17, 2003 11:42
przez Estraven
Może chodzić o to, że coś się kocie w życiu zmieniło, kogoś zabrakło. Może by jednak rozważyć dodanie jej towarzystwa? Utrzymanie drugiego kotucha to nie jest jeszcze aż tak znacząca zmiana w wydatkach.

PostNapisane: Wto cze 17, 2003 11:46
przez BarbaraF
mnie się wydaje, że brakuje jej towarzysza do zabaw - skoro tak się lubili z tym psem, a kłopoty zaczęły się odkąd zniknął ? Nie przypuszczam, żeby kropelki i tym podobn specyfiki pomogły, skoro ona się nudzi i nie ma z kim bawić ...

PostNapisane: Wto cze 17, 2003 11:55
przez Monika
Estraven pisze:Może chodzić o to, że coś się kocie w życiu zmieniło, kogoś zabrakło. Może by jednak rozważyć dodanie jej towarzystwa? Utrzymanie drugiego kotucha to nie jest jeszcze aż tak znacząca zmiana w wydatkach.

Niestety utrzymanie 2 ludziów, koty i mieszkania z zasiłku dla bezrobotnych i niewielkich, bardzo nieregularnych dochodów i tak graniczy z cudem. Drugi zwierzak pojawi się dopiero wtedy jak Kasia będzie miała znowu stałą pracę. Też myślę, że Kicia czuje się samotna i opuszczona. Byli i znikli - tego się kotu nie robi :( . Kasia jet teraz dużo w domu, więc zajmuje się kotforem jak może. [/list]

PostNapisane: Wto cze 17, 2003 14:38
przez Aniadka
A co poradzić na kotucha który w zabawie (poluje) grzyei mnei także do krwi, niom gryzie tylko mnie, nei wygląda to an złosliwe czy coś ... porpostu sobie wybrał mnei jako towarzysza zabaw, tylko teraz ten towarzysz = ofiara podczas jego polwoań ....

PostNapisane: Wto cze 17, 2003 15:25
przez Aniutella
Aniadko,
mi polecono "odgryzać się". Pomogło :mrgreen:
Jak Imbir atakował moje nogi, to schylałam się gryzłam go w łapę fukając i prychając przy tym. Po kilku razach zrozumiał i nie gryzie.

PostNapisane: Wto cze 17, 2003 15:37
przez ktosia
Aniutella pisze:Jak Imbir atakował moje nogi, to schylałam się gryzłam go w łapę fukając i prychając przy tym. Po kilku razach zrozumiał i nie gryzie.


:lol: :lol: :lol: to musialo rewelacyjnie wygladac :)
Z drugiej strony ciekawa metoda :)

PostNapisane: Wto cze 17, 2003 15:42
przez Aniutella
Wyglądało fajnie, z pewnością, grunt że metoda skuteczna i sprawdzona. Tylko sierści się przy tym najadłam trochę.
Był chyba kiedyś wątek "Ratunku, mój kot oszalał" założony przez Justy, tak więcej rad podawano :lol: