Strona 1 z 23

Saga i Misia- Saga bez kolnierza :))

PostNapisane: Pon cze 16, 2003 18:58
przez Ylva
Aaaaaa! :crying:
Dzisiaj rano zadzwonila do mnie pani z która jeszcze w lutym rozmawialam odn. sytuacji kotow na dzialkach. Ktos podrzucil jej malenkie kociaki, a ona wyjezdza. Mam je teraz w domu... Byliśmy u weta, (kt. je tylko obejrzal i powiedzial ze nie wygladaja najgorzej) male maja 2-3 tyg, jeszcze same nie jedza, Ratunkuuuu!!!! Ja wyjezdzam za tydzien! Byliśmy w schronisku zapytac czy maja jakas karmiaca kotke, ale uslyszelismy ze koty które same nie jedza oni usypiaja. Pani powiedziala ze jeśli choc przez tydzien się nimi zajmiemy będą mialy wieksza szanse przezyc. Ogarnia mnie panika- dzisiaj mialam jeden egzamin, w srode mam nastepny, musze się wyprowadzic z tego mieszkania i w poniedziałek o 7 lece do Norwegii. Moja wspollokatorka pracuje i NIE WIEM co z tymi kotkami będzie w przyszlym tygodniu gdy ja wyjade. Na dzis dzien kotki dostaly z butelki mleko w proszku dla niemowlat, bo kociego w 2 znanych nam sklepach nie było, będzie jutro. Kotek zrobil sam kupke i... były tam straszne, wielkie biale robale! Co robic??

Koteczki sa ciemne, jeden troche pregowany. To chlopiec i dziewczynka. Teraz spia przytulone do butelki z ciepla woda owinieta w szmatke.
Czytalam kiedys watek bey o noworodku, ale nie przypuszczalam ze mnie to spotka... No ale co mialam zrobic, one na tej dzialce siedzialy na dworzu, w przemoczonym kartonie (w Gdansku pada/padalo), caly dzien tak przetrzymaly. Boze co to będzie, jest tyle kotow ktorych nikt nie chce- a to zwykle ciemne buraski :crying:
Proszę, powiedzcie, czy jest szansa żeby już za tydzien same jadly?

PostNapisane: Pon cze 16, 2003 19:18
przez Ylva
Nie mialam okazji wam rowniez opowiedziec ze od paru dni jest u nas tez kotka, ktora moja wspollokatorka zgodzila sie przetrzymac przez jakis czas bo jej kuzynka wyjezdza. Kotka jest grzeczna i sliczna, ale przyniesienie do domu kociakow to dla niej wielki stres, dlugo siedziala za kanapa a teraz syczy jak tylko ktos zblizy reke pachnaca malymi (male swoja droga byly strasznie brudne i wrecz smierdzace, moj TZ wymyl je ciepla, namoczona gabka do naczyn). Male sa w innym pokoju niz "duza".. Jest szansa ze ona sie odstresuje? O tym zeby je wylizala pewnie nie mam co marzyc? :?

PostNapisane: Pon cze 16, 2003 19:30
przez ryśka
Kociaki zwykle zaczynają jeść od trzeciego tygodnia życia.
Wszystko po kolei się ułoży - MUSI.
Buziaki, trzymam kciuki! :ok:

PostNapisane: Pon cze 16, 2003 19:48
przez Ylva
Dziekuje Rysko, fajnie ze mowisz to Ty, ktora sama masz tyle problemow... A powiedz prosze co z tymi wstretnymi wielkim robalami? Takie malenstwa sie odrobacza??

PostNapisane: Pon cze 16, 2003 19:49
przez Ylva
Ylva pisze:Dziekuje Rysko, fajnie ze mowisz to Ty, ktora sama masz tyle problemow...

Tzn. fajnie ze umiesz zachowac wiare i sie nie poddawac :wink: W takim razie ja tez musze :D

PostNapisane: Pon cze 16, 2003 19:50
przez Beata
No to musza przejsc przyspieszony kurs nauki jedzenia...

Zacznij od kaszki dla dzieci albo kleiku ryzowego. One beda cale zapackane jedzeniem i jeszcze nie umieja sie myc, wiec sie nie przestrasz. Dodawaj serek i miesko mielone, kurczaczka startego. Na poczatku moga miec biegunke, ale moze nie bedzie tak zle :) . Trzymam kciuki :ok:

PostNapisane: Pon cze 16, 2003 19:54
przez Ylva
Beata pisze:No to musza przejsc przyspieszony kurs nauki jedzenia...

Zacznij od kaszki dla dzieci albo kleiku ryzowego. One beda cale zapackane jedzeniem i jeszcze nie umieja sie myc, wiec sie nie przestrasz. Dodawaj serek i miesko mielone, kurczaczka startego


A podawac to lyzeczka, strzykawka, czy jak? Bo z miseczki to nawet mleka nie umieja zlizac.

Myslicie ze nie powinnam kupowac tego kociego mleka (bo planowalam jutro to zrobic)?

dzieki za kciuki

PostNapisane: Pon cze 16, 2003 20:03
przez Beata
Jak chcesz je nauczyc jesc samodzielnie, to najpierw na lyzecce malej, albo na palcu, probujac kierowac palec coraz blizej miseczki, zeby zajarzyly... Z tym powinno pojsc dosc latwo, ale musisz probowac. Moje PIC z miseczki same zaczely baaardzo pozno, bo nie umialy i wsadzaly pyszczek i nosek do wody lub mleka. Wiec mleko podawalam im butelka, no ale ja nie mialam takiego ograniczenia czasowego.

Kup to kocie mleko jak mozesz, i te kaszke czy kleik rozrob na mleku, szybciej wejdzie. Ktos gdzies pisal, ze psie ma taki sam sklad jak kocie a jest o polowe tansze (Bogeny). Gimpeta kosztuje ok. 19 zl za spora puszke, mnie starczyla na miesiac dla dwoch krowek.

Jak bedziesz robila kaszke, to uwazaj, one bardzo szybko tezeja i koty wtedy nie potrafia zjesc, tylko liza po tej powstalej powierzchni. Musisz zrobic taka rzadsza. No i proponuje robic to w miejscu latwym do umycia, i miec pod reka wilgotna sciereczke do obtarcia kocich pyszczkow i lapek.

Nadal trzymam :D

PostNapisane: Pon cze 16, 2003 20:05
przez Beata
I o masowaniu brzuszkow wiesz oczywiscie, po jedzeniu?

PostNapisane: Pon cze 16, 2003 20:26
przez ryśka
Ilvo - KONIECZNIE je odrobacz!! Bo kociaki będę się gorzej rozwijać.
U weta kupisz Vetminth albo Pratel albo cokolwiek. Możesz też pójść razem z kruszynkami. Te robaki to zapewne glizdy. Po dwóch tygodniach odrobaczenie trzeba powtórzyć.

PostNapisane: Pon cze 16, 2003 20:42
przez Falka
Ylvo - jesteś niesamowita 8O :D

Czy masz znajomych, którzy mogliby się kociakami zająć do czasu aż zaczną być samodzielne? Szybko straciy matkę, mają niską odporność - jeśli nie zostaną uśpione w schronisku od razu, to i tak szanse na przeżycie mają nikłe.

Jeśli nie znajomi lub rodzina, to może uda Ci się znależć w Trójmieście klinike wet, gdzie można oddać kociaki do szpitala? W Wawie niektórzy weci są tak dobrzy, że sami takie kociaki leczą i szukają im domów. Jesne, że nie w każdej klinice - ale zdarzają sie takie miejsca i tacy ludzie. A już na 100% działają szpitale, gdzie trzeba zapłacić za dobę - dowiedz się ile coś takiego kosztuje. Może dasz radę finansowo - może nie będzie drogo?

PostNapisane: Pon cze 16, 2003 20:54
przez Kazia
Pratel od 6 tygodnia.

Pyarntelum w syropie, 1 cm na 5 kg wagi...możesz zalożyć, że ważą po 300gram. Po 10-14 dniach powtórzyć. Na receptę... Strzykawką insulinówka sie odmierza, bez igły trzeba kupić.

Mleko może być NAN2, rozrabiame 25 ml wody na 1 miarkę mleka. Kleik pszenny, po ryżowym mogą być kłopoty z kupką...na razie samo mleko strzykawką do pysiów, ale już można na spodeczki dawać i po palcu uczyć jeść ze spodeczka.

Czy w schronisku takie maluchy nie zarażą sie czymś i nie zachorują?

PostNapisane: Pon cze 16, 2003 21:18
przez Ylva
Falka pisze:Ylvo - jesteś niesamowita 8O :D

Czy masz znajomych, którzy mogliby się kociakami zająć do czasu aż zaczną być samodzielne? Szybko straciy matkę, mają niską odporność - jeśli nie zostaną uśpione w schronisku od razu, to i tak szanse na przeżycie mają nikłe.


Mam znajomych ktorzy mogliby zajac sie jedzacymi samodzielnie kociakami. Na bycie matka karmiaca nikt nie ma czasu bo wszyscy pracuja! (choc takie ledwo nauczone jesc kociaki tez wymagaja duzo opieki... co to bedzie...)

Co do schroniska... To doskonale wiem jakie koty maja tam szanse :cry: Na zdrowie, adopcje itp... Prawie sie dzisiaj poryczalam jak szlismy sie tam zapytac bo nigdy mi do glowy nie przyszlo ze bede ZANOSIC kota do schroniska... Chodzilo mi tylko i wylacznie o znalezienie karmiacej kotki, niestety takiej tam nie ma (chyba usypiaja slepe mioty, kotki sterylizuja od razu). Jesli male naucza sie same jesc, choc w miare to bedziemy szukac domu, chocby chwilowego.

Kaziu, w schronisku na 100 % sie czyms zaraza, nienawidze tych miejsc :cry:

PostNapisane: Pon cze 16, 2003 21:21
przez Ylva
Beata pisze:I o masowaniu brzuszkow wiesz oczywiscie, po jedzeniu?


Tak, byly masowane, choc kupke oba zrobily jakby same, duzo pozniej. One sa takie biedne, od razu cale ufajdane... Do czego to przyszlo zeby kotu tylek podcierac?

Jak juz jestem przy tym temacie- kupka jest bardzo rzadka, to typowe dla kocich dzieci czy to kwestia robali/ zlego stanu?

Chyba jutro faktycznie pojedziemy jeszcze raz do weta w kwestii robali.

PostNapisane: Pon cze 16, 2003 21:33
przez Eury
Kupa może być rzadka, muszą się przyzwyczaić do nowego jedzenia.
Koniecznie pozbądz się robali.

Trzymam kciuki :ok: Świetnie sobie radzisz :D