Uffffffffff .........
Teraz dopiero spokojnie mogę usiąść i opisać jak to było.
Pojechałam ze Szczęściarzem do dr Piotra. Maleństwo było niespokojne zupełnie jakby czuł, że coś się szykuje. W gabinecie dostał narkozę, która go troszkę zabolała, ale był dzielny a potem zeskoczył na podłogę i zaczął zwiedzać gabinet. Po kilku minutach łapki zaczęły mu się plątać. Zabraliśmy go aby nie zrobił sobie krzywdy. W końcu zasnął, z otwartymi oczkami, lepiej o tym wiedzieć przed narkozą (wiedziałam, bo o tym czytałam a dodatkowo dr Piotr mnie uprzedził) bo można się wystraszyć, że coś się złego stało. Potem moje kochane maleństwo zostało zabrane na salę operacyjną a ja czekałam ... Czekałam ok. 15 minut i było już po.
Biedny kotuszek ciałko miał takie bezwładne. Zasypałam dr Piotra pytaniami, na które cierpliwie odpowiadał
Potem pojechaliśmy do domciu. Szczęściarz całą drogę spał. Miał się wybudzać tak ok. 21:30. Minęła ta pora a tu nic, kotuszek śpi, minęła 21:45 ...nic ...22:00 ... nic ....22:15 ... dalej nic ...
... zaczęłam się denerwować ... cały czas patrzyłam czy oddycha ...22:30 ... obudził się ok. 23:00. Pewnie dlatego, że to też zwykła pora jego drzemki (od 19:30 do ok. 23:00). Obudził się i ... zwymiotował, a potem ... znów zasnął. Jak się obudził ok. północy to zaczął próbować stawiać pierwsze kroki, ale łapki mu się plątały, cały się zataczał. Biedne maleństwo
. W nocy podświadomie budziłam się patrząc jak się czuje
Spał spokojnie
Rano jak się obudził to szedł już normalnie i zażądał najpierw picia a potem jedzonka
Jadł z prawdziwą rozkoszą
Kocić go obwąchuje jakby się Szczęściarzowi zapach zmienił, jakby sprawdzał czy to aby na pewno jego kumpel i zagląda mu pod ogon. Teraz oba kotuszki smacznie śpią, Szczęściarz śpi w kontenerku a Kociś na oknie.
Jak dobrze, że już
PO.
Dziękujemy za trzymanie niezawodnych, forumowych kciuków !