Tymek-już dobrze! już w domku idealnym:):)f 1,7,22,24,26,29
Witam wszystkich serdecznie
I okazuje się, że mam w domu kolejnego kociaka i zakładam mu watek. Takie był bardzo szybki poczatek -trwał kilka godzin:
http://forum.miau.pl/viewtopic.php?p=27 ... t=#2786732
Potem wariatka go przeczytała i serce ją ścisnęło i musiała go zabrać, jakby nie dość było problemów z innymi kotami w domu i podwórkowymi.
Niestety lub stety taka jestem, najpiew działam, potem myśłe
.
Kicie zabrałam spod dworca śródnieście - w kartonowym pudelku - śmierdziła niemiłosiernie, ale to tak, ze nigdy nie widziałam, nie czułam tak smierdzącego kociaka
Dojechałyśmy spokojnie, bez żadnych sensacji- kicia została dobrze okryta recznikiem- zawsze coś trzymam w pracy na wszelki wypadek - no to takie zboczenie juz jest- nie znasz dnia i godziny kiedy znajdziesz na drodze kociaka
z pociągu od razu do weta:
kocio smierdzący straszliwie, z wielka kupą, stwardniałą, zaschnieta , lejąca się, nie wiem co jeszcze przyklejoną do pupy, wielkości 2 jajek przepiórczych - koszmar;ze straszliwą zielono -brążową biegunką.
Wet wziął kota pod bierząca ciepła wode- wymył, powyciągał, powyrywał to wszystko - i co się okazało - koci ma straszliwe odparzenia
nigdy czegoś takiego nie widziała, wielka jarząca się czerwono dziura, z ropą - wielka staszliwie
Jak to musiała to małe kocie boleć!
w gabinecie smród straszliwy
Uszy oczywiśce zaświerzbione i pchła na pchle, jajo na jaju
, brzuch ogromniasty, jak balon twardy, zarobaczony, kości sterczące
- ale dziś nie odrabaczywialiśmy, bo za dużo
kota dosatała antybiotyk - w sumie 2 zastrzyki i kroplówke; w gabinecie spedziałam z TZ ponad 40 minut;
cały tydzień bedą na zastrzyki i jeszcze 2-3 dni kroplówki;
pupine smarujemy żelem przciwbólowym od weta i linomagiem - zaraz musze gdzię kupić, bo okazało sie ,że nic juz nie mam
oczywiście wszystko na kreske - bo kot się spodziewał takie akcji z mojej strony- TZ nic nie powidział, nie skomentował, jest zadowoony, że koci zyje
warto było kociaka zabrać, warto go ratować, nawet nie chce myśleć co by z nim było; mam nadzieje, tzrymam kciuki zę nie będzie nic powaznego!
Kicia jest na razie na diecie - kupiliśmy puszeczke hill i/d i to samo suche- pasztecik troche rozcięczyłam z woda - kociusiowi smakowało
sama jestem dzis w szoku iprzeraża mnie ta pupa
dzis jeszcze wstawie zdjęcia- buraska
a moja sunia znowu się zakochała w kociaku
I okazuje się, że mam w domu kolejnego kociaka i zakładam mu watek. Takie był bardzo szybki poczatek -trwał kilka godzin:
http://forum.miau.pl/viewtopic.php?p=27 ... t=#2786732
Potem wariatka go przeczytała i serce ją ścisnęło i musiała go zabrać, jakby nie dość było problemów z innymi kotami w domu i podwórkowymi.
Niestety lub stety taka jestem, najpiew działam, potem myśłe
Kicie zabrałam spod dworca śródnieście - w kartonowym pudelku - śmierdziła niemiłosiernie, ale to tak, ze nigdy nie widziałam, nie czułam tak smierdzącego kociaka
Dojechałyśmy spokojnie, bez żadnych sensacji- kicia została dobrze okryta recznikiem- zawsze coś trzymam w pracy na wszelki wypadek - no to takie zboczenie juz jest- nie znasz dnia i godziny kiedy znajdziesz na drodze kociaka
z pociągu od razu do weta:
kocio smierdzący straszliwie, z wielka kupą, stwardniałą, zaschnieta , lejąca się, nie wiem co jeszcze przyklejoną do pupy, wielkości 2 jajek przepiórczych - koszmar;ze straszliwą zielono -brążową biegunką.
Wet wziął kota pod bierząca ciepła wode- wymył, powyciągał, powyrywał to wszystko - i co się okazało - koci ma straszliwe odparzenia
nigdy czegoś takiego nie widziała, wielka jarząca się czerwono dziura, z ropą - wielka staszliwie
Jak to musiała to małe kocie boleć!
w gabinecie smród straszliwy
Uszy oczywiśce zaświerzbione i pchła na pchle, jajo na jaju
kota dosatała antybiotyk - w sumie 2 zastrzyki i kroplówke; w gabinecie spedziałam z TZ ponad 40 minut;
cały tydzień bedą na zastrzyki i jeszcze 2-3 dni kroplówki;
pupine smarujemy żelem przciwbólowym od weta i linomagiem - zaraz musze gdzię kupić, bo okazało sie ,że nic juz nie mam
oczywiście wszystko na kreske - bo kot się spodziewał takie akcji z mojej strony- TZ nic nie powidział, nie skomentował, jest zadowoony, że koci zyje
warto było kociaka zabrać, warto go ratować, nawet nie chce myśleć co by z nim było; mam nadzieje, tzrymam kciuki zę nie będzie nic powaznego!
Kicia jest na razie na diecie - kupiliśmy puszeczke hill i/d i to samo suche- pasztecik troche rozcięczyłam z woda - kociusiowi smakowało
sama jestem dzis w szoku iprzeraża mnie ta pupa
dzis jeszcze wstawie zdjęcia- buraska
a moja sunia znowu się zakochała w kociaku






