Strona 2 z 2

PostNapisane: Pon lut 25, 2008 12:17
przez Barbara Horz
Szukam pomocy w zdiagnozowaniu mojego kocurka. Od wczoraj wymiotuje na różowo. Wygląda to na zabarwienie krwią. Nie są to jednak niteczki krwi, tylko barwa różowa - jak by się barszczu napił. Dostał już wczoraj antybiotyk, ale dopiero dziś mam wizytę u weta. Nie wiem czego się domagać. W nocy robił kqpala zupełnie ładnego - to raczej przytkany nie jest. Połknięcie czegoś jest bardzo prawdopodobne, bo mimo tego iż mam sizy na tym pkt to i tak znajduję niekiedy dziwne rzeczy nie wiem skąd na podłodze. Zatrucie kwiatkami odpada - nie mam takich kwiatów. Wszystkie koty jedzą to samo, więc nie sądzę, żeby to było coś z karmy. Nie wiem co o tym myśleć i siedzę w pracy jak na szpilkach - już bym chciała być u weta, chociaż obawiam się, że on też niczego nie stwierdzi. Nie wiem czy od razu żądać Rtg z kontrastem i czy RTG robią bez narkozy /tego chciałabym uniknąć/.

PostNapisane: Pon lut 25, 2008 14:44
przez Uschi
RTG robią bez narkozy, jeśli kot nie szaleje (tzn da się go na moment całkowicie unieruchomić)

Jeśli jelita wyglądają na drożne, to w sumie nie wiem, czy kontrast potrzebny, ale może jednak nie sa do końca drożne, więc chyba jednak lepiej taki zrobić. Naszej Mruf taki kontrast robiono przez 6 godzin co godzinę bodajże - dało to wskazanie, gdzie są zatkane jelita.

Może najpierw po prostu RTG, może jakieś ciało obce wyjdzie, a potem ew. powtórzenia z kontrastem? Na RTG ładnie widać gazy - jeśli są w jednym miejscu w dużej ilości, to też jest wskazówka

A oto historia Mruf (bo może się komuś przyda):

Mruf jest foliofilką i zawsze uwielbiała ciamkać sobie foliowe reklamówki, woreczki, cotamniebądź, nie widziałyśmy w tym nic złego, nawet się cieszyłyśmy, ma kotek zabawę.

Pewnego pięknego dnia Mruf przestała jeść, zaczęła za to wymiotować, miała ciepły brzuszek i siedziała skulona, ewidentnie ten brzuch chroniąc. Parafinki i inne takie nic nie dawały, tzn parafina przelatywała przez kota, ale kupki nie było i brzuch dalej bolesny.
Nasza niezastąpiona Pani Doc dość szybko zorientowała się palpacyjnie, że z jelitami jest coś nie tak (gazy gromadziły się w jednym miejscu) i jeśli dobrze pamiętam, bardzo szybko zdecydowała o zatrzymaniu jej w lecznicy na noc właśnie na takim kontraście co godzinę (Mafia, która jakoś tej nocy licznie nawiedziła lecznicę, ze zgrozą do dziś wspomina potępieńcze jęki i wycia, jakie wydobywały się z gabinetu, kiedy Pani Doc z asystentką unieruchamiały kotecka do zdjęć).

RTG nie pokazało samego obiektu blokującego jelita, ale pokazało, gdzie jest ono zamknięte - dużo gazów i treści kałowej się tam zgromadziło. Szybka interwencja dobrego chirurga uratowała Mrufce życie - jelito na szczęście nie miało jeszcze zmian martwiczych, ale groziło w każdej chwili pęknięciem i wylaniem, a po tym raczej nie byłoby szans na ratunek...

A z Mrufci wyciągnięto kilka imponujących kłębów zbitych, różnokolorowych kawałków folii...

Od tego czasu Mruf jest na diecie bezfoliowej (nawet zasłonki prysznicowe mamy takie ze sztucznej "tkaniny", nie foliowe, bo w akcie desperacji i do nich Mruf się potrafiła przyssać), a Pani Doc nienawidzi najserdeczniej pod słońcem :roll:

PostNapisane: Pon lut 25, 2008 15:31
przez Barbara Horz
Niestety musiałam zostwaić Milo w lecznicy i jeszcze dziś będzię cięty. Na RTG wyszło, że ma bardzo dużą ilość gazów w jednym odcinku, a i pozostałe był powiększone. Nie wiem tylko dlaczego jelito wyglądało jakby składalo się z trzech oddzielnych części i to mnie najbardziej martwi. Ewitentnie jes czymś zatkany. Prawdopodobnie czymś miękkim, bo kamień, kość itp. byłoby widoczne na zdjęciu. Wet twierdzi, że to mogą być nawet jego kłaki. Matko, nie wiem jak ja wytrzymam do 18 -stej, żeby zadzwonić i spytać jak to przebiegło. Jestem zupełnie rozwalona.

PostNapisane: Pon lut 25, 2008 15:38
przez Lidka
Basiu trzymam kciuki.
Wciaz pod gorke:((

PostNapisane: Pon lut 25, 2008 16:22
przez ariel
Trzymam kciuki :ok:

PostNapisane: Pon lut 25, 2008 17:08
przez Barbara Horz
To nie nitki, nie ciałą obce - to zapalenie trzustki i woreczka robaczkowego przy okazji. Objawy podobne. Piszę tu, bo może się komuś ta informacja przyda przy podobnych objawach. Dalsza część choroby Mila będzie już w moim wątku, jak by to kogoś zainetersowało :
http://forum.miau.pl/viewtopic.php?t=63661

PostNapisane: Pon lut 25, 2008 17:39
przez Jana
Barbara Horz pisze:To nie nitki, nie ciałą obce - to zapalenie trzustki i woreczka robaczkowego przy okazji. Objawy podobne. Piszę tu, bo może się komuś ta informacja przyda przy podobnych objawach. Dalsza część choroby Mila będzie już w moim wątku, jak by to kogoś zainetersowało :
http://forum.miau.pl/viewtopic.php?t=63661


Mysza miała nietypowe zapalenie trzustki, faktycznie objawy podobne, a rtg z kontrastem właśnie wykluczyło ciało obce i naprowadziło na prawidłową diagnozę (potwierdzoną laparotomią diagnostyczną).

Re: Cialo obce w kocie - watek INFORMACYJNY

PostNapisane: Czw kwi 08, 2010 14:03
przez suziiza
Wątki takie jak te, mogą niejednemu kotu uratować życie. Bardzo ważna jest świadomość właściciela i doświadczenia innych w takich przypadkach. Tydzień temu (środa) u mojego kociaka pojawiły się objawy które tu opisujecie. Niechęc do jedzenia, wymioty. W czwartek pierwsza wizyta u weta i standardowe leczenie na nieżyt. Cały dzień bez zmian + brak qpy. Wet zalecił podanie parafiny - kot zwrócił ją po kilku godzinach. Piątek rano wizyta u weta i sugestia z jego strony laparotomia zwiadowczej (otwieranie kotka). Pewnie jako własciciel zastanawiałbym się na potrzebą takiego zabiegu, ale to co tu przeczytałam spowodowało moją natychmiastową decyzję. Zabieg. U mojego kociaka nie znaleziono jednak ciała obcego, zdiagnozowano silny stan zapalny trzustki, śledziony i niepracujące jelita. Najdziwniejsze było to, że z wyników krwi nic nie wyszło, kot nie miał też gorączki, ani nie wykazywał bolesności brzucha. Zdiagnozowanie schorzeń przy "otwarciu" kotka dało nam możliwość wprowadzenia ukierunkowanego leczenia a nie podawania leków metodą "prób i błędów". W tej chwili kotek zaczyna sam jeść i powoli wraca do zdrowia. Sam zabieg nie odbił się specjanie na jego zdrowiu, a rany nawet nie rusza. Ja miałam szczęście bo trafiłam na doświadczonego lekarza i dodatkowo byłam mądrzejsza o Wasze doświadczenia, więc leczenie zostało przeprowadzone szybko i celowo. Życzę każdemu, aby w takiej sytuacji, znalazł równie skuteczną pomoc. Pamiętajcie, że laparotomia to nie jest operacja, to zabieg, który w wielu przypadkach może kotu uratować życie.

Re: Cialo obce w kocie - watek INFORMACYJNY

PostNapisane: Pon lut 02, 2015 21:08
przez NITKA/KARINKA
Posty dotyczące niedrożności kota Kociołka przeniesione do jego wątku
viewtopic.php?f=1&t=167328

Re: Cialo obce w kocie - watek INFORMACYJNY

PostNapisane: Sob sty 30, 2016 23:06
przez Lilek24
Hej u mnie niestety kotka nie udało się uratować w ciągu 3 dni byłam u 2 wet. Objawy jak po wyżej ( i nie pierwszy raz. Kotek zjadł raz worek ale poradził sobie sam po środku przeczyszczającym , sznurek sam wyszedł jak to się mówi do 3 razy sztuka...). U świetnego weta rtg nic nie widać oprócz zalegania mas kałowych i zagazowanego żołądka po 6h od wizyty kot dostał skurczy w tylnej łapce. Na szybko do weta usg - cofanie się treści żołądka wszystko się w nim kotłowało plus skrzepy ( krwawienie do żołądka) szybka decyzja otwieramy bo albo kot nie przeżyje narkozy albo nie dotrwa do rana. Operację przeżył wet wykopał z dwunastnicy łupinę od pistacji która się wbiła... Po 12h wyglądał już ładnie rokowanie pomyslne. 24h po operacji kotek zaczął powarkiwać milion telefonów w nocy do weta zastrzyk p. bólowy. Rano na kroplowke wet podal odrobine wody bo kotek ewidentnie w nocy chciał się napić. Decyzja o rozpoczęciu podawania odżywki energetycznej. 2 minuty później kot dostał szału, zwymiotował wet powiedział że z pyszczka czuć mocznik 3 sek później go reanimował... bez skutecznie. Wet sam był w szoku bo słynie z dokonywania rzeczy nie możliwych, lekarz dosłownie z sercem na dłoni. A powód śmierci: nie wydolność narządów nerki wysiadły i wątroba kot za długo sam sie zatruwał. To był pierwszy raz w moim życiu kiedy chciałam cofnąć czas i nigdy nie zjeść pistacji. Po paru dniach zrobiłam generalne sprzątanie z odsuwaniem mebli i znalazłam skrytki ze : skówkami od długopisów, nakrętkami, sznureczkami i łupinami od pistacji...Wyrzucam sobie że mogłam zrobić więcej

Re: Cialo obce w kocie - watek INFORMACYJNY

PostNapisane: Nie sty 31, 2016 0:23
przez Norma0204
Warto to wszystko wiedzieć na wszelki wypadek. Zaznaczę sobie ten wątek.