Strona 1 z 2

HELP!- jak oduczyć kota...?

PostNapisane: Śro cze 11, 2003 16:40
przez alahari
Kajtek dzis odkrył u siebie skrzydła- caly czas skacze na blat kuchenny i buszuje na nim. Ja go wtedy za kark, podnoszę i krzycze, czasem klapsa daję. No i mam wrażenie,ze jest przez chwilke skruszony, a za moment znowu słyszę- buszowanie po blacie :evil: Co robić?? Jak go oduczyć?

Dodam, że Frodo zazdrośnie na niego patrzy, z takim brzuchem nie poskoczy :twisted:

PostNapisane: Śro cze 11, 2003 16:43
przez Aniutella
Alahari,
ja nie oduczyłam (od listopada!). Się nie dało. Teraz wygląda to tak, że ustawiamy na krańcach blatów barykadę żeby kocury nie wlazły. Jak tylko zobaczą jakąś lukę od razu wskakują :evil:

PostNapisane: Śro cze 11, 2003 16:43
przez Majorka
Myślę, że to nieposkromiona ciekawość. Miś robi to samo, Norka leży godzinami na blacie, patrząc jak wykonuję prace kuchenne, nie ma rady, trzeba polubić, blat często myć. Ja też Miśka zrzucam, ale on wyrzucony drzwiami wraca oknem (dosłownie, bo kuchnia ma otwarte okno na pokój). Czasem pomaga miseczka z żarciem na podłodze, ale w ten sposób można nieźle kotucha utuczyć.

PostNapisane: Śro cze 11, 2003 16:45
przez lady_in_blue
Posprzątać blat i zaakceptować? :wink: Ja tak zrobilam...

PostNapisane: Śro cze 11, 2003 16:51
przez ani
Sprzedawczyni w sklepie zoo poradzila mi polewanie blatu kuchennego trochę wodą (podobno na jej kota podziałało). Ja jeszcze nie próbowałam :oops: . Tylko Kissa lubi siedzieć też w zlewie kuchennym :roll: , a tam sucho to nie jest :?

PostNapisane: Śro cze 11, 2003 17:17
przez alahari
A co robić, gdy płyta jest goraca, albo cos sie gotuje? Przecież nie mogę caly czas sterczeć w kuchni.. :?

I jeszcze jedno- nie mogę się tak oficjalnie pogodzic z tymi skokami, bo co by sobie Kajtek o mnie pomyslał :evil: Że najpierw go karce, a potem pozwalam? "Cos tu nie gra... Może by tak i inne rzeczy spróbowac przeforsować" :evil:

PostNapisane: Śro cze 11, 2003 18:15
przez ryśka
To, że brudzi - to się da znieść. Najgorsze, że rzeczywiście się może poparzyć kiedy coś się będzie gotowało... :( Nie wiem co Ci doradzić.

PostNapisane: Śro cze 11, 2003 19:11
przez Aniadka
eff moi rodzice mrówke oduczyli wchodzenia na stół kuchenny fundujac mu kilka lotów z blatu no i sie oduczyl, to ejst jedyne meijsce gdzie wchodzic ie moze :P

PostNapisane: Śro cze 11, 2003 19:15
przez alahari
He, a ja co myślisz robię :lol: Jak jest bardziej pusto na blacie to zgarniam go reką i kot spada z hukiem :twisted:
Mam nadzieje, że to podnoszenie za kark (nie lubi :twisted: ), krzyk i klaps jakos poskutkuje...

Re: HELP!- jak oduczyć kota...?

PostNapisane: Śro cze 11, 2003 20:10
przez vitez
alahari pisze:czasem klapsa daję


Kota bic? 8O :evil:
Ty niedobra... :(
Ja swojej slicznoty nawet jak najmocniej rozrabia (na szczescie bardzo rzadko jej sie to zdarza :) ) nie uderzylbym :?
Sadystka... ;)

Ale kazdy "rodzic" ma rozne metody wychowawcze :roll:
Kuchenke - mam zwykla z odkrytymi palnikami i jak sie cos gotuje to pilnuje, ale Sugar czuje z daleka zar i nie podchodzi ani do ognia ani np do zelazka...
Zlew - zakrywam deseczka jak mnie nie ma bo paskuda uwielbia do niego sikac (a to jedna komora tylko, w ktorej myje naczynia itp... siki sa w nim niemile widziane), tak samo brodzik - tutaj kiedys kupki ladowaly wiec musze zamykac. W sumie gdybym nie zakrywal zlewu i nie zamykal brodziku to moglbym kuwete wyrzucic bo by jej nie uzywala ;)

PostNapisane: Śro cze 11, 2003 22:13
przez Sylko
A może zaminować blat!
Można blat okleić taśmą klejącą, koty nie lubią jak im się łapki do czegoś przyklejają, albo gwizdek i na blacie jakieś przedmioty które spadając robią dużo hałasu (pokrywki, puszki...) zaczaić się i do tego gwizdnąć na gwizdku tylko z ukrycia żeby nie wiedział skąd ten grom :D

Diego osmalił sobie kiedyś kitę, na szczęście byliśmy przy tym. Ja oduczyłam go zastawiając hałaśliwe pułapki z pustych butelek i sztućców.. 8) Ten sport jest bardzo dla kota niebezpieczny, zwłaszcza jeśli chodzi o sąsiedztwo kuchenki

PostNapisane: Czw cze 12, 2003 9:05
przez Basia_G
Łoj nie oduczysz.
Kacper chodzi, bo pozwolili mu na to rodzice i nie będe "tępić" 17-letniego kota.Dlatego przyjęłam sobie za punkt honoru, że Junior nie bedzie chodzić po blatach, stołach. I nie chodzi - w dzień. W nocy słysze jego zeskoki z blatu. Zresztą zostawia ślady uzytkowania - zjedzone ciastko francuskie, bułki na podłodze , jabłka. GDy wchodze do kuchni to śmiga oj , jak struś pędziwiatr.
Co do palników to rzeczywiście może być niebezpieczeństwo. W czasach mego dzieciństwa mieliśmy pieknego kocura- Puszka. I Puszuś mimo całej swej piekności miał zawsze krótkie wąsiska. A dlaczego??? Bo pasjonował go zapalony palnik i wariat zawsze go wąchał 8O . Skutek dało się zauwazyć po popalonych wąsikach :D

PostNapisane: Czw cze 12, 2003 14:28
przez alahari
Problem w tym, ze Kajtek to bezczelnie przy nas robi 8O Mam jednak nadzieję, ze parę dni krzyków etc. wybije mu z głowy podobne pomysły :twisted: Przynajmniej za dnia...

PostNapisane: Czw cze 12, 2003 15:35
przez Monika
alahari pisze:Problem w tym, ze Kajtek to bezczelnie przy nas robi 8O Mam jednak nadzieję, ze parę dni krzyków etc. wybije mu z głowy podobne pomysły :twisted: Przynajmniej za dnia...


No nie wiem ....

Moja panna co jais czas w naszej obecności robi coś, czego jej nie wolno (np. wskakuje na stół nakryty do obiadu i i z wielka gracja ładuje swoje cztery litery do czyjegoś talerza). Upomniana robi mine w stylu "o co ci chodzi - przeciez mnie tu nie ma" po czym demonstracyjnie powolutku schodzi ze stołu. Nic nie skutkuję, powoli się przyzwyczajamy.

Pozdrawiam ciepło

PostNapisane: Czw cze 12, 2003 15:43
przez Aniutella
Monika pisze: Nic nie skutkuję, powoli się przyzwyczajamy.

No tak, z włażeniem na stół też walczyliśmy, nic to nie dało, po jakimś czasie odpuściliśmy sobie i teraz kotuchy nawet na nim śpią. Tylko jak goście przychodzą staramy się unikać kocich na stole - nie każdy to lubi.
A my się przyzwyczailiśmy, po prostu
Pozdrawiam