SZARACZEK -już w nowym domu!

Jadę ci ja sobie dzisiaj do domu i zachciało mi się skrócić sobie droge przez podwórze bloku vis a vis. Niby jest zakaz wjazdu, ale co tam!
Jade i patrze , a na schodkach przy okienku piwnicznym siedzi sliczny srebrny maluszek. Na oko 2-2,5 miesiąca.
Ja , oczywiście, po hamulcach.
Podchodzę i co widzę: bida jakich mało, połowa oczu to zielona obrzydliwa ropa. Takie samo obrzydlistwo wydobywa się z nosa pod postacią baniek. Skradam sie do niego ale maluch jest czujny i przesuwa sie pod krzaki. Co raz dalej i dalej. W końcu zapedziłam do w taką gęstwine, że nie miał wyjścia . I capnęłam za kark.
Matko, ilez to było syczenia i wierzgania! Ale doniosłam do samochodu. NA SZCZĘŚCIE nie chciało mi się wyjmowac wczoraj kontenerka, w którym wiozłam innego kota. Więc wpakowałm wierzgające i smarkające na wszystkie strony maleństwo w środka i pomknełam rączo do kliniki.
W klinice maluch uspokoił sie, dał sobie podac podskórnie płyny i wytrzeć oczka, nosek oraz zajrzec pod ogonek. A także zapuścić kropelki. Okazał się małym kocurkiem. Niestety, po osłuchaniu wyszły na jaw paskudne rzężenia w płucach bądź też oskrzelach. Kocio dostał antybiotyk i witaminy a ja zalecenie aby zapuszczać znajdce Gentamycynę do oczu a do nosa Dicortineff i obserwować czy je i pije. Jutro mam się zgłosić na powtórke antybiotyku.
Po powrocie do domu umieściłam Szaraczka w duzym kontenerze w łazience. Kontener ma rozmiar spaniela więc kotek ma tam cały salon: kuwetke, łózeczko i miseczki. Z zadowoleniem stwierdziłam, że wtrząchnął pół tacki Animondy dla kociat. W kuwetce na razie sucho.
Jutro kupię mu mleko dla kociąt bo chyba jeszcze nie wie do czego słuzy woda.
Na razie wyglada okropnie: oczka zasunieta do połowy źrenicami, załzawione. nosek zasmarkany. Ale ogólnie jest bardzo ładny : niemal identyczny jak kotki KasikaP. A zwłaszcza Dzikuska. Taki jasnosrebrny z beżem i białym. Może pstryknę zdjęcia jesli dam rade go utrzymać, bo wyrywa sie nadal.
I teraz mam kolejne ogłoszenie: kto chce Szaraczka ( jak tylko wyzdrowieje)?
Jade i patrze , a na schodkach przy okienku piwnicznym siedzi sliczny srebrny maluszek. Na oko 2-2,5 miesiąca.
Ja , oczywiście, po hamulcach.
Podchodzę i co widzę: bida jakich mało, połowa oczu to zielona obrzydliwa ropa. Takie samo obrzydlistwo wydobywa się z nosa pod postacią baniek. Skradam sie do niego ale maluch jest czujny i przesuwa sie pod krzaki. Co raz dalej i dalej. W końcu zapedziłam do w taką gęstwine, że nie miał wyjścia . I capnęłam za kark.
Matko, ilez to było syczenia i wierzgania! Ale doniosłam do samochodu. NA SZCZĘŚCIE nie chciało mi się wyjmowac wczoraj kontenerka, w którym wiozłam innego kota. Więc wpakowałm wierzgające i smarkające na wszystkie strony maleństwo w środka i pomknełam rączo do kliniki.
W klinice maluch uspokoił sie, dał sobie podac podskórnie płyny i wytrzeć oczka, nosek oraz zajrzec pod ogonek. A także zapuścić kropelki. Okazał się małym kocurkiem. Niestety, po osłuchaniu wyszły na jaw paskudne rzężenia w płucach bądź też oskrzelach. Kocio dostał antybiotyk i witaminy a ja zalecenie aby zapuszczać znajdce Gentamycynę do oczu a do nosa Dicortineff i obserwować czy je i pije. Jutro mam się zgłosić na powtórke antybiotyku.
Po powrocie do domu umieściłam Szaraczka w duzym kontenerze w łazience. Kontener ma rozmiar spaniela więc kotek ma tam cały salon: kuwetke, łózeczko i miseczki. Z zadowoleniem stwierdziłam, że wtrząchnął pół tacki Animondy dla kociat. W kuwetce na razie sucho.
Jutro kupię mu mleko dla kociąt bo chyba jeszcze nie wie do czego słuzy woda.
Na razie wyglada okropnie: oczka zasunieta do połowy źrenicami, załzawione. nosek zasmarkany. Ale ogólnie jest bardzo ładny : niemal identyczny jak kotki KasikaP. A zwłaszcza Dzikuska. Taki jasnosrebrny z beżem i białym. Może pstryknę zdjęcia jesli dam rade go utrzymać, bo wyrywa sie nadal.
I teraz mam kolejne ogłoszenie: kto chce Szaraczka ( jak tylko wyzdrowieje)?