Strona 1 z 6

Nasza koteczka już dojrzała - zastrzyki?

PostNapisane: Wto cze 10, 2003 8:21
przez KasikP
Dzika od jakiegoś czasu wydaje z siebie bardzo dziwne dźwięki, cały czas coś sobie mruczy jak się koło niej przechodzi, zawoła ją lub się z nią rozmawia. Cały czas wystawia tyłeczek, siedzi pod drzwiami i miauczy, żeby ją wypuścić...chyba nasza maleńka dojrzewa :) Narazie nie jest źle, Kefir wogóle się nią nie interesuje, a ona wariuje.

Jeszcze poczekamy chwilkę z kastracją, może w lipcu????

Czy macie jakieś pomysły jak kotce ulżyć, żeby nie chodziła cały czas myśląc, że zaraz jakiś kocur się zjawi???

PostNapisane: Wto cze 10, 2003 9:24
przez lewka
Z tego co piszesz wynika, ze kicia juz dojrzala. Myślę, ze odczekaj odpowiedni czas po rujce i wysterylizuj kotke. Starsze kotki moga dostawać rujke z przerwami kilkudniowymi. Wtedy ciezko znalezc odpowiedni moment do sterylki.

PostNapisane: Wto cze 10, 2003 9:31
przez lady_in_blue
Ja myślę, że taka młodziutka kotka może miec teraz rujkę, a potem kilka tygodni przerwy, więc nie ma się co speszyć jeśli nie jest to bardzo uciązliwe dla Ciebie. I dla drugiego kota - bo to on będzie sfrustrowany. A że on jest tuz po kastracji, to nie jestem pewna, ale chyba trzeba zwrócić trochę uwagi na kontakty między nimi. Bo u mnie wykastrowany dawno Budyń próbował - jakby tego nie nazwać - 'zrobić dobrze' rujkującej BluMce, a potem zwyczajnei ją tłukł jak za bardzo gruchała... A pierwszą jej rujkę przesiedział schowany w transporterku albo na szafce w kibelku pod sufitem i miał bardzo smutną minę...

PostNapisane: Wto cze 10, 2003 9:35
przez Mysza
Kotka u moich rodziców dostała drugą rujkę w dwa tygodnie po pierwszej. Pierwszą przetrzymaliśmy, drugiej nie daliśmy rady.

PostNapisane: Wto cze 10, 2003 9:48
przez WiMaRa
Tak dokladnie tak jak pisze Lewka, kota ma rujkę i to oznacza, że jest już dojrzała! Nie pomożesz jej, najlepszym rozwiązaniem jest sterylizacja, kolejna rujka faktycznie może pojawić się w nawet niecały tydzień po pierwszej ;)

PostNapisane: Wto cze 10, 2003 9:52
przez moni_citroni
Miziaki dla malej kobietki :)

Pupsi tez dojrzala wczesnie, rujki ma w odstepach 2tygodniowych, jak w zegarku ;)
Da sie je przezyc, ale mala sie meczy wiec niedlugo bedziemy ja kastrowac.

PostNapisane: Wto cze 10, 2003 10:34
przez Majorka
Jak pisałam w wątku Miś&Co., musieliśmy Mi-Norce zaaplikować zastrzyk hormonalny wstrzymujący rujkę, bo Miś (wówczas jeszcze niekastrowany) dobierał się do niej całkiem fachowo. Taki zastrzyk wystarcza na 3 miesiące (podobno są i takie na pół roku). Kastracja Norci w lipcu. Jeśli nie chcesz jeszcze w tej chwili kici operować, to może pomyśl o takim zastrzyku?

PostNapisane: Wto cze 10, 2003 11:22
przez Kasia D.
A nie mówiłam! 8)

PostNapisane: Wto cze 10, 2003 11:32
przez Olivia
AnnaP.P. pisze:Ja myślę, że taka młodziutka kotka może miec teraz rujkę, a potem kilka tygodni przerwy, więc nie ma się co speszyć jeśli nie jest to bardzo uciązliwe dla Ciebie.

nie zawsze z tymi przerwami tak jest. a następne rujki są zazwyczaj coraz częstsze i silniejsze.
:roll: wiem cos o tym, bo od niedawna Oli rujkuje tydzień na tydzień :?

PostNapisane: Wto cze 10, 2003 19:27
przez KasikP
Narazie doprowadza nas wszystkich do szału tym swoim miauczeniem. Skacze na framugi (autentycznie), chodzi z zadartym tyłkiem cały czas, Kefir wogóle się nią nieinteresuje, a jak nawet to leje ją równo, żeby się zamkęła :) Chcemy ją jeszcze przed sierpniem wykastrować, bo potem oddajemy je na sierpień vitezowi i nie chcemy mieć jakiś niespodzianek.
Zobaczymy, może narazie damy jej zastrzyk a po wakacjach się zastanowimy nad sterylką...

PostNapisane: Wto cze 10, 2003 20:27
przez vitez
KasikP pisze: Chcemy ją jeszcze przed sierpniem wykastrować, bo potem oddajemy je na sierpień vitezowi i nie chcemy mieć jakiś niespodzianek.


Hmmm? Przeciez ja mam same kotki w domu... a na dwor nie wypuszcze, nie ma szans, wiec szansa na niespodzianke zerowa prawie (chyba ze jest wiatropylna ;) ).
A przyznam sie ze jak opisalas kastracje Kefirka to po cichu odetchnalem z ulga (wpuscic dorastajacego kota miedzy moje kotki... 8O ) ale rujkujaca Dzikuska to zaden problem... Sugar miauczy ciagle sama z siebie (zazwyczaj wrzeszczac o pieszczoty - taka rasa :) ) poza tym przyzwyczailbym sie do rujek moich kotek :D . Btw ile miesiecy ma Dzikuska (choc wiem ze to w roznym wieku sie zaczyna).

TYLKO NIE ZASTRZYK!!!

PostNapisane: Wto cze 10, 2003 21:16
przez katonka
Gorąca prośba!
Nawet niech Ci przez myśl nie przechodzi, żeby aplikować maleństwu zastrzyk hormonalny. Lekarze ostrzegają, ze "może to byc niebezpieczne", tymczasem z naszych obserwacji wynika, ze ZAWSZE JEST. Nasza kotka umarła miesiąc temu. Zanim ja wysterylizowaliśmy dostała zastrzyk, ponieważ wskutek rujki dostała zapalenia dróg moczowych i weterynarz powiedział, że inaczej się nie da.
Potem poszło szybko - nowotwór jajnika - operacja - przerzuty do sledziony, wątroby i na kreskę...operacja, ale po niej już Ciapka właściwie się nie podniosła.
Przepraszam, że straszę, ale po jej smierci zaczęliśmy chodzić po weterynarzach i pytać. Byliśmy też w Fundacji Canis.
Po zastrzykach może wystąpić: ropomacicze, nowotwory sutka, nowotwory narządów rodnych. I to "może" bardzo często w wypowiedziach zmieniało się w "musi"!!! Ze wlasciwie brak komplikacji jest cholerną rzadkoscią!!!!
Uważajcie na zastrzyki. Wiemy, ze jak ktoś mówi, że możliwe są komplikacje, to nikt tego nie bierze do siebie. Myśmy sie piekielnie boleśnie przekonali, ze niesłusznie.
Nasza nowa pani weterynarz powiedziała (post factum niestety), że jest inny, niehormonalny sposób wyciszenia rujki, po to, żeby zaraz ciąć. Jak chcesz, to wybadamy, o co dokładnie chodzi.
Asia i Krzysiek

PostNapisane: Wto cze 10, 2003 21:28
przez KasikP
Jest mi bardzo przykro, że w taki sposób musieliście się dowiedzieć o tych zastrzykach :( . Dziękuję za ostrzeżenie i jak będziecie mieli informacje to chętnie je sobie poczytam :)

Vitez, nawet nie myślałam, żeby wpuszczać naszego (jeszcze wtedy) niekastrowanego kocura pomiędzy twoje kicie ;) Wiem, że to by nawet nie wchodziło w grę. A z Dziką to nigdy nic nie wiadomo, siedzi przed drzwiami i czatuje 8) Musimy się dokładnie umówić którego sierpnia możemy do Ciebie je przywieźć, bo chcielibyśmy już zarezerwować bilety lotnicze.

PostNapisane: Wto cze 10, 2003 21:49
przez katonka
Ufff, zdążyliśmy
teraz zobaczylismy, że jesteś z Warszawy. Nasza nowa weterynarz, to pani Beata Brzeźny, przyjmuje w przychodni "Cztery Łapy" na ul. Jana Olbrachta. Wiele osób tu ją na Forum poleca i my też!! To ona powiedziała nam o innych sposobach wyciszania rujki. A więc w razie czego - do niej jak w dym!!
pozdrawiamy, A+K

PostNapisane: Wto cze 10, 2003 22:00
przez KasikP
Też słyszałam o tej przychodni, ale dla nas to trochę za daleko. Dlatego mamy fantastycznego weta na Ursynowie :) Teraz zostaje nam przeczekanie rujki i polecenie z nią do weta na zabieg. I tak i tak mieliśmy to zrobić, ale czekamy, żeby jeszcze trochę podrosła. Narazie ma około 6 miesięcy, wet powiedział, że od 7 mies. można już kastrować.