Katony miejcie litosc.....to Wy nie rozumiecie.
Absolutnie nie mowie, ze nie macie racji. Nie chodzi mi w ogole (i mysle, ze innym osobom tez) o sama informacje, bo skoro ja sprawdziliscie, to zapewne jest prawdziwa (ja nie wiem, bo jeszcze nie sprawdzalam, problem jest jeszcze troszke przede mna, bo najstarsza kicia ma dopiero 4 miesiace). Chodzi mi o TON WYPOWIEDZI. Twierdzicie, ze po prostu informujecie, ale znow w Waszej wypowiedzi spotykam takie sformulowania, jak: "I tak pewnie każdy będzie wiedział lepiej, dopóki sam się nie sparzy.", "Nie zrobilibyśmy tego, gdybyśmy wiedzieli, z czym się spotkamy", "Nie pojmuję jak można było to opacznie zrozumieć".
Przekaz wszyscy - tak mysle - zrozumieli wlasciwie. Ale jak slysze takie sformulowania, to mna trzepie. Dlaczego zakladacie, ze kazdy bedzie wiedzial lepiej - znaczy sie poda zastrzyki i dorpowadzi kotke do smierci
Dla mnie - wiedzial lepiej - oznacza posiadal lepsza wiedze niz Wy, jezeli jest to mozliwe. A tego nie wiem.
NBie zrobilibyscie tego - nie ostrzegli ludzi, gdybyscie wiedzieli z czym sie spotkacie - a z czym takim sie spotkaliscie ? z dwiema osobami, ktore Wam zarzucily, ze czasami upieracie sie przy jakichs informacjach nie do konca je sprawdzajac - MOWIE TU O SRODKACH DLA KOBIET, NIE DLA KOTOW. Dla mnie ten watek to tez dyskusja o podawaniu hormonow w ogole, wiec wyciaganie w kazdym poscie faktu, ze Wasza kotka odeszla jest czasami po prostu wg mnie zaslona, gdy braknie innych argumentow.
Moja ukochana papuga tez odeszla. Walczylam o nia i o jej towarzyszke 2 miesiace. To byl horror. Tym bardziej, ze druga byla zdrowa, ale odeszla, bo nie chciala zyc. Uwierzcie, ze umieranie nawet tak malego stworzenia, ktory towarzyszyl mi wszedzie przez 7 lat, tego sie nie zapomina. zapewne tez moglabym ja uratowac, ale nie bylo weta, ktory by sie na papugach znal, nie posiadalam zadnej informacji, JAK mala leczyc. Wiec odeszla wskutek zapewne tez mojej niewiedzy.
Dlatego tez twierdze, ze INFORMACJA jest bardzo wazna, ale jako informacja a nie nakaz. A szczerze mowiac wasze wypowiedzi czasem brzmia jak jedyne sluszne. A ja jakos mam do tego awersje. Za kilka miesiecy sama bede dzwonila do wetow, rozmawiala, poczytam wszystko co mozliwe o rui i pomaganiu kotkom w tym czasie. I wtedy powiem pewnie tym, ktorzy beda mieli odobny problem - wiecie - stad akurat wiem, ze taka metoda jest podobno najlepsza, a taka najgorsza - wady i zalety - jednym slowem konkrety. A w mojej opinii Wy straszycie ale tak naprawde jedynym argumentem jest to, ze interesowaliscie sie i WY WIECIE, ze tak jest, ze kazda kotka umiera po zastrzykach predzej czy pozniej, no i to, ze Wasza kotka odeszla. A ja oczekiwalabym jeszcze np podzielenia sie informacjami - np. ten a ten powiedzial, ze jest tak.... a na tej stronie mozecie poczytac, ze takie sa skutki....
To tyle co mialam do powiedzenia