Tworzę ten wątek na prośbę koleżanki.
Zrozpaczona wysyła wszędzie prośby o pomoc w uratowaniu życia bezdomnego kociaczka.
Otóż do pewnego podwarszawskiego urzędu przybłąkał się zmarznięty i wygłodzony kocurek.
Panie urzędniczki o ciepłych sercach dały mu jeść i stworzyły tymczasowe legowisko. Tymczasowe, gdyż po godzinach urzędowania kociak musi opuszczać budynek.
Co więcej - nawet w trakcie ich pracy muszą być niezwykle wyczulone na jego obecność, ponieważ "ostra" kierowniczka tępi takie zwierzątka i nie tylko kociak zostałby wyrzucony za okno, ale także panie urzędniczki miałyby wielkie nieprzyjemności.
Nie mam zdjęć koteczka, nie wiem nawet, czy to kotek czy kotka.
Nie czekając na takie szczegóły tworzę ten wątek, gdyż każda minuta jest ważna.
Kociak jest podobno typowym buraskiem, wygląda i zachowuje się jak kot domowy, jest czysty i bardzo "miziasty".
Rano, gdy Panie przychodzą do pracy, już na nie czeka, trochę podje i idzie spać. Widocznie noce są dla niego wyjątkowo ciężkie.
KTO MÓGŁBY DAĆ KOCIAKOWI CHOĆBY TYMCZASOWE SCHRONIENIE?
ON MOŻE W KAŻDEJ CHWILI WYLĄDOWAĆ NA ŚMIETNIKU.
POMOCY!!!!